Stare chaty, młyn, kuźnia... W nich pokazy dawnych obrzędów i spotkania z wyjątkowymi zwierzakami. Warto odwiedzić to niezwykłe, pełne atrakcji miejsce!
Pamiętacie ogromną słomianą kukłę z „Misia” Stanisława Barei? Podobno miała wylądować właśnie w Olsztynku, aby stać się dodatkową atrakcją tutejszego skansenu. I choć w końcu do tego nie doszło, Muzeum Budownictwa Ludowego i tak warte jest odwiedzin. Spacer zabierze wam niecałą godzinę – o tej porze roku budynki oglądać można tylko z zewnątrz, ale w zimowej scenerii są szczególnie urokliwe. Ponad 50 obiektów pochodzi z terenu dawnych Prus Wschodnich – z Warmii, Mazur, Powiśla i Małej Litwy – a zgromadzone na jednym obszarze, tworzą typową dla tego regionu malowniczą osadę. Jedyną w swoim rodzaju, a nade wszystko autentyczną, bo wiernie oddającą rytm życia jej mieszkańców. Tak więc oprócz zagród z domami mieszkalnymi zobaczycie tu młyn wodny, wiatraki, olejarnię, garncarnię, wozownię i kuźnię. Jest też szkoła i remiza strażacka z imponującą kolekcją hełmów oraz urokliwy, kryty strzechą kościółek, w którym w niedziele odprawiane są msze, a nierzadko też udzielane śluby. Wiejską scenerię wzbogaca barwny zabytkowy wóz cygański. Wszystko zachowane w doskonałym stanie, chociaż najstarsze obiekty pochodzą aż z XVIII wieku.
Wiosną teren skansenu ożywa: w zagrodach i na pastwiskach pojawiają się zwierzęta i ptactwo domowe. Zapewne to właśnie będzie największą atrakcją dla najmłodszych gości z miasta. Wtedy też szczególnie warto się tu wybrać – by podpatrzyć, jak żyli dawni mieszkańcy regionu. Wszystkie obiekty są otwarte dla zwiedzających, a wiernie zrekonstruowane wnętrza wyglądają wręcz na zamieszkane. Wiosną, latem i jesienią warto więc zarezerwować sobie na zwiedzanie dużo więcej czasu (wycieczka z przewodnikiem trwa ok. 2 godzin), zwłaszcza że w zagrodach organizowane są także pokazy zajęć codziennych i sezonowych. Czy wiecie na przykład, jak długo strzyże się owcę? Prawdziwy fachowiec pozbawi ją runa w kilkanaście sekund, tak że biedaczka nie zdąży się nawet zorientować…
Przy odrobinie szczęścia traficie na wystawę wiejskich zabawek, obejrzycie, jak kiedyś warzono gorzałkę i co przy tym, a raczej – po tym – śpiewano. Poznacie historię przydomowych ogródków i odkryjecie, że to właśnie one były najlepszą wizytówką gospodarstwa, a właściwie mieszkającej w nim panny. Bo wiadomo: im ładniejszy ogródek, tym dziewczyna bardziej gospodarna, a zatem i warta zachodu. A przy okazji dowiecie się również, jak wiele ziół wykorzystujecie na co dzień, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Być może skusicie się na udział w specjalnych warsztatach, podczas których nie tylko zgłębicie tajniki planowania przestrzennego, ale nawet własnoręcznie... zbudujecie drewnianą chałupę (rzecz do udźwignięcia dla każdego, bo model zagrody jest w skali 1 : 25).
Wybierzcie się też koniecznie do odtworzonej na obrzeżach skansenu staropruskiej osady Amalang (w języku pruskim słowo to oznaczało jemiołę i odnosi się do nazwy płynącej przez ten teren rzeki), z ziemiankami, warsztatami rzemieślników oraz świętym gajem, w którym czczono pogańskie bóstwa. Wędrówkę w przeszłość najlepiej zakończyć w przyjaznym wnętrzu znajdującej się przy wejściu do skansenu 200-letniej karczmy, gdzie do kufla lokalnego piwa dostaniecie lokalne przysmaki, a przede wszystkim przepyszne ryby z okolicznych jezior.
ŻYWE EKSPONATY
Po muzeum spaceruje nie tylko inwentarz „pospolity”, dobrze już znany i opatrzony. Najciekawsze są zwierzaki, których na co dzień już nie spotkacie na wsi: wywodzące się od tarpanów Koniki Polskie, owce Skuddy – hodowane już w średniowieczu, bardzo wytrzymałe, z malowniczymi rogami swojego przodka muflona. Zobaczycie Francuskiego Barana Niebieskiego, który jest… królikiem, oraz jego kolegę – czarnego podpalanego „Anglika”. Jest też cała galeria niebanalnego drobiu: kury czubatki, liliputy, zielononóżki, gołoszyjki, perlice, gęś kubańska i kaczka piżmowa.
Tekst: Michalina Kaczmarkiewicz
Fotografie: Joanna Zatorska
muzeumolsztynek.pl