„Ambasador” czystych wód, świetny pływak. To inteligentne, ale skryte i tajemnicze zwierzątko nie zawsze cieszy się jednak dobrą opinią. Niesłusznie.
W leśniczówce, w której lubię odpoczywać od zgiełku miasta i codziennych spraw, mieszka pies. Łajka imieniem Sonia. Urodzona tropicielka i towarzyszka wszelkich wypraw. Leśna zwierzyna jej niestraszna, ale z wydrami nie radzi sobie wcale. Udowodnił to nasz ostatni poranny spacer... Sonia nigdy nie szczeka bez powodu. Zawsze jest coś ważnego, co chce mi zakomunikować. Tym razem była to bezczelność wydry. Po przedarciu się przez młodnik ujrzałem fascynujący widok. Na niemal zamarzniętym dużym stawie pozostała strefa wolnej wody. Na powierzchni, na grzbiecie, pływała sobie wydra, leniwie poruszając ogonem. Obserwowała psa, który biegał co tchu w tę i z powrotem wzdłuż brzegu, szczekał i starał się być groźny, ale nie miał odwagi wejść do zimnej wody. Przycupnąłem z wrażenia na pieńku. Wydra mnie kompletnie ignorowała. Nie wiem, jak długo by to jeszcze trwało, gdyby wyraźnie znudzona nie dała nurka i nie znikła nam z oczu.
Obserwacja tak skrytego i tajemniczego zwierzęcia zawsze jest fascynująca i pouczająca. Ale jeszcze przed 10 laty taka okazja byłaby niemal cudem. Dopiero od kilkunastu lat liczebność wydr szybko się zwiększa i przybywa szczęśliwców mogących pochwalić się podglądaniem tego rybożernego ssaka. Nie spodziewałem się jednak, że wydra potrafi tak bezczelnie ignorować szczekającego psa, osłupiałego z wrażenia człowieka i mieć pełne przeświadczenie o swoim bezpieczeństwie, pomimo zaledwie kilkumetrowego dystansu od potencjalnego zagrożenia. Dowodzi to niezwykłej inteligencji. O wyjątkowych cechach psychicznych wydr pisał już nie tylko Adam Wajrak, ale nawet Jan Chryzostom Pasek, którzy wychowali wydry od oseska i z nimi mieszkali. Znałem jeszcze kilka innych oswojonych wydr. Bliskie z nimi obcowanie i spacery są wręcz obłędne i na długo pozostają w pamięci, a jednocześnie dają wyobrażenie o tym, jak specyficzne jest to zwierzę. Najdziwniejszą cechą wydr jest brak sezonowości rozmnażania się. Młode wydry mogą przyjść na świat o dowolnej porze roku. Osobiście znam kilka wydr, które znaleziono jesienią, gdy były jeszcze ślepymi oseskami. Oczywiście, bez pomocy ludzi nie miałyby żadnych szans na przeżycie.
Ciąża u wydr trwa około 2 miesięcy, ale może być przedłużona nawet o pół roku, jeżeli przypadnie na miesiące zimowe. W norze wykopanej w brzegu, z wejściem pod wodą, przychodzi na świat od 2 do 4 wyderek, ślepych przez pierwszy miesiąc i nieporadnych przez dalszych kilka. Usamodzielniają się dopiero wiosną następnego roku, gdy ich matka zaczyna zajmować się nowym miotem. Do tego czasu młode uczą się pod opieką matki polowania i unikania niebezpieczeństw, a wolne chwile spędzają na wygrzewaniu się w promieniach słońca. Nic więc dziwnego, że swe gniazda wydry zakładają w miejscach zacisznych i bezludnych, co z kolei sprawia, że tak niewiele wiemy o ich życiu rodzinnym.
Całe, sięgające 130 cm długości, ciało wydry jest przystosowane do życia w środowisku wodnym. Jej futro jest gęste i nieprzemakalne. Błony pomiędzy palcami wszystkich czterech łap dają napęd, podobnie jak długi (do 50 cm) i silny ogon. Dzięki niemu wydra wykonuje wężowate ruchy, przeciskając się wśród wodnych roślin. Jej oczy widzą na lądzie i w wodzie, sztywne wąsy czuciowe pomagają w poszukiwaniu pokarmu pod wodą nawet w ciemnościach, podczas nurkowania nozdrza i uszy zamykają się, a gardło blokuje, uniemożliwiając dostanie się wody do płuc, dzięki czemu wydra może chwytać ryby. Przestraszona może przebywać pod wodą kilka minut. Zwykle jednak, podczas normalnego żerowania, nie dłużej niż półtorej. Jeśli ryb brakuje, wydra zjada żaby, zwłaszcza zimą, a także okazjonalnie – jaja i pisklęta ptaków oraz drobne gryzonie i raki. W okresie zimowego niedożywienia zwierzę może ważyć zaledwie kilka kilogramów, ale duży, dorosły samiec jesienią waży nawet do 20 kg. Wydry bywają kłopotliwymi gośćmi na stawach rybackich, ale wyrządzane przez nie szkody w rybostanie są zwykle wyolbrzymiane. Do ochrony stawów przed nimi stosuje się elektryczne pastuchy, gdyż tradycyjne ogrodzenia zwykle nie są skuteczne.
Wzrost liczebności tego gatunku był możliwy dzięki ochronie gatunkowej, chociaż nadal zdarzają się przypadki kłusownictwa lub zabijania wydr pojawiających się na stawach hodowlanych. Trzeba jednak pamiętać, że jest to gatunek prawnie chroniony i w całej Europie bardzo rzadki. Tylko u nas ma się jeszcze nieźle, ale dopiero od kilkunastu lat. Zoolodzy obserwują powracanie wydr do dawnych siedlisk. Ciekawostką jest przykład Puszczy Białowieskiej, gdzie w 1994 roku wydry pojawiły się dokładnie w tych samych miejscach, które były odnotowane w roku 1795, czyli 200 lat wcześniej. Świadczy to o specyficznych preferencjach siedliskowych tego gatunku. Młode osobniki muszą jednak poszukać sobie własnego rewiru, bywa, że w tym celu podejmują nawet dość odległe wędrówki. W efekcie można je spotkać dosłownie wszędzie tam, gdzie jest woda. Ich tropy są bardzo charakterystyczne i warto na nie zwracać uwagę spacerując nad rzeką, jeziorem lub stawem. Życzę wielu niesamowitych obserwacji.
Tekst: Andrzej G. Kruszewicz, lekarz weterynarii, ornitolog, znawca ptasich obyczajów, autor wielu książek, dyrektor warszawskiego zoo
Fotografie: Biosphoto/Mak Media Agency, Biosphoto