Trzy rzeczy na tym świecie są pewne: śmierć, podatki i... coroczne przeziębienie.
Ledwie sobie człowiek pozwoli na chwilę nieuwagi i nie naciągnie na uszy czapki lub wypuści się w zimową noc w trampkach, już go dopada. Oczywiście można w takim przypadku, jak na nowoczesnego człowieka przystało, nałykać się tabletek. Ale można też dać szansę starym, sprawdzonym przez szanownych przodków sposobom.
Bo na przykład taka herbatka z cytryną, miodem i imbirem pomoże z całą pewnością. Szczególnie jeśli będziemy pamiętali, żeby solidnie ją przestudzić, ZANIM dodamy sok z cytryny (bardzo wysokie temperatury niszczą witaminę C!). Można także kurować się rumiankiem – pijąc go i inhalując się nim. A gdy nam zatka nos, wziąć przykład z pradziadka Teofila i wąchać świeżo utarty chrzan. Koniecznie zamykając przy tym oczy, bo inaczej spłaczemy się jak przysłowiowy bóbr.
Można też zaufać Pliniuszowi Starszemu oraz mojej osobistej babci Tosi – obydwoje zalecali leczenie przeziębienia (i nie tylko)… bursztynem. Pliniusz opisywał rzymskie damy obwieszone drogimi naszyjnikami z bursztynu, które ponoć chroniły przed bólami gardła. Babcia z kolei zawsze miała w sekretarzyku nalewkę bursztynową (50 g kawałków bursztynu, koniecznie w kryształowej karafce, nie jakimś pospolitym szkle, zalać 250 g spirytusu i odstawić na co najmniej miesiąc w ciemne miejsce), służącą do nacierania mnie przy okazji katarów, kaszlów, powiększonych migdałków etc. Rozgrzewało to pierwszorzędnie, a i nos przetykało jak należy.
Przeziębionym lubiącym większe wyzwania niż wyciąganie karafki z kredensu polecam zwrócenie się po pomoc do pewnego życzliwego ludziom duszka, który według dawnych wierzeń zamieszkiwał krzew czarnego bzu. Chory powinien podejść do drzewa tyłem, koniecznie skoro świt albo o zmierzchu, oprzeć się o niego i wypowiedzieć magiczną formułę: „Święty bzie / weź moje bolenie / pod twoje zdrowe korzenie”. Oczywiście, jeśli bakcyl nie ucieknie po czymś takim w try miga, można zawsze nazbierać trochę kwiatów bzu i zrobić z nich napar doskonały do płukania obolałego gardła. Albo kurować się syropem z owoców tej dobroczynnej rośliny, działającym napotnie i wypełnionym po brzegi błogosławioną witaminą C.
Tekst: Weronika Kowalkowska
Fotografie: shutterstock.com