Panie, a wilki nie podchodzą? To pytanie pada zazwyczaj pierwsze, gdy po paru zimowych dniach pojawiam się w wioskowym sklepie.
– Coś cię nie ma na Skype, nie zjadły cię tam wilki? – dzwoni kolega. „Samotny wilk atakuje wioskę w Bieszczadach”, „Wilki atakują już nie tylko w Bieszczadach”, „Kolejny atak wilków?” – to tytuły z lokalnej gazety. Co drugi Polak boi się wilka – wynika z badań wykonanych w 2007 roku na zlecenie WWF. Strach przed wilkiem w czasach internetu i telefonów komórkowych? Ale, jako że boimy się tego, czego nie znamy, to niniejszym tekstem spróbujemy zmienić statystykę.
Grunt to rodzina, czyli wataha
Składa się z taty – basiora, mamy – wadery i dzieci w różnym wieku oraz niespokrewnionych wilków. W sumie do 10–12 zwierząt. W wilczej rodzinie panuje ścisła hierarchia. Rozmnażać może się w zasadzie tylko tak zwana para alfa, czyli najsilniejszy samiec i samica. Wzajemne relacje w rodzinie są określane przez odpowiednie zachowanie i substancje zapachowe, indywidualne dla każdego zwierzęcia. Osobniki na samym dole drabiny społecznej są najsłabsze i jedzą w ostatniej kolejności. Hetyci, starożytny lud indoeuropejski, uważali wilcze stado za wzór zgodności i solidarności, waleczności, ofiarności i mądrości. I rzeczywiście: wilki są niezwykle silnie emocjonalnie związane ze sobą od pierwszych dni życia. Od stada otrzymują wsparcie. Dla stada będą walczyć.
Wilki są terytorialne, jedna rodzina potrzebuje blisko 200 kilometrów kwadratowych, ale wystarczy jej mniej, gdy pożywienia jest więcej. Teren jest znakowany feromonami i odchodami, niosącymi precyzyjne informacje o składzie watahy i jej kondycji. Wycie, które oprócz tego, że mroziło krew w żyłach naszym pradziadkom, a i dzisiaj niejednego przyprawia o niemiły dreszcz, jest również sposobem komunikacji. O stanie stada, obecności zwierzyny, udanym polowaniu. Integruje też grupę, ot, takie „Góralu, czy ci nie żal” na koniec imprezy. Samica alfa rodzi wiosną pięć–sześć szczeniąt, które otwierają oczy dopiero po dwóch tygodniach. Aż do osiągnięcia dojrzałości opiekują się nimi rodzice oraz pozostali członkowie stada. Mięso jest dostarczane młodym w formie gotowej do spożycia – przeżute i nadtrawione w żołądku pobratymca, który po dotarciu do nory zwraca je; wtedy maluch zabiera się za ucztę. Jednak, mimo troskliwej opieki, do najbliższej zimy przeżyją jedynie jeden lub dwa szczeniaki.
Co je wilk?
Głównie jelenie, sarny i dziki. Choć nie gardzi również myszami, kretami i zającami, a nawet żabami i rybami. O ile jednak myszy, krety i żaby nie są zbyt niebezpieczne przy polowaniu, to zdrowy, walczący o życie i uzbrojony w kopyta jeleń może nieźle poturbować, a nawet zabić. Dlatego zwykle wilki wybierają na ofiarę zwierzę chore, młode lub odizolowane od stada. Żeby zwiększyć szansę na obiad, stosują fascynujące techniki łowieckie z podziałem na role. Są więc tropiciele, którzy namierzają zdobycz i informują o niej stado, naganiacze płoszący wyśledzone i obserwowane ofiary i zaganiający je w kierunku watahy, no i oczywiście wilki od „mokrej roboty”. Takie polowanie może trwać nawet całą noc. Myśliwi nigdy nie mają gwarancji, że upolują zdobycz. Jedynie co dwudziesty atak kończy się pomyślnie, w pozostałych przypadkach wilki odchodzą z kwitkiem lub rezygnują, bo zostały poranione. Wilk z powodzeniem znosi kilkudniowe głodówki, ale jednorazowo może zjeść nawet 10 kilogramów mięsa i kości. Jego przełyk jest skrócony i rozciągliwy, a wyższa niż u psa kwasowość żołądka sprzyja większej efektywności trawienia.
Wilk w owczej skórze?
Wbrew obiegowym opiniom, jeśli mają wystarczającą ilość tradycyjnego pożywienia, niemal nigdy nie atakują zwierząt gospodarskich. Chyba że się je tego nauczy. Bardzo łatwym łupem są na przykład niepilnowane owce. Ale skutecznie można je ochronić przed wilkami – stosując stałe ogrodzenia, pastuchy elektryczne, psy stróżujące (w Polsce owczarki podhalańskie) oraz tak zwane fladry, które kiedyś były używane do polowań na wilki. Fladry to sznurki, na które nawleka się jaskrawe, przeważnie czerwone tasiemki. Sznurek rozwieszamy następnie wokół stada tak, żeby tasiemki dotykały ziemi. Wilki czują przed tym paniczny strach i niezwykle rzadko pokonują taką „przeszkodę”.
Ciekawe, że postulowany często odstrzał wilków paradoksalnie zwiększa zagrożenie dla zwierząt hodowlanych. Po pierwsze, zaburzona i mniej liczna wataha ma problemy z organizacją skoordynowanego polowania na dzikie zwierzęta. Po drugie, pojedyncze osobniki pochodzące z rozbitych stad podejmują polowania „na własną łapę”, atakując zwierzęta gospodarskie. Po trzecie, w populacjach wilków, w których prowadzone są polowania, pojawia się więcej mniejszych watah, złożonych zwykle tylko z rozmnażającej się pary. A to oznacza większe zapotrzebowanie na łatwy łup, żeby wyżywić młode, których będzie więcej w kolejnym roku. I błędne koło się zamyka.
Szanujmy wilka!
Wilk jest niezwykle ważnym mieszkańcem polskich lasów. Jako selekcjoner zabija głównie zwierzęta chore i słabe, czym przyczynia się do lepszej kondycji zwierzyny. Nawiasem mówiąc, w Polsce żyje mniej niż 600 wilków, podczas gdy samych jeleni około 130 tys., saren 600 tys. i 160 tys. dzików. Aha, myśliwych z uprawnieniami jest około 120 tys. Wypada 200 uzbrojonych ludzi na każdego wilka, łącznie ze szczeniakami. Na szczęście chroni je prawo – i unijne, i krajowe. Ale prawdziwym zagrożeniem dla wilka w Polsce nie jest obecnie człowiek z dwururką. Przecinanie lasów drogami i autostradami, budowanie domów w pobliżu ostoi dzikich zwierząt – to ogromne, coraz bardziej realne niebezpieczeństwo. Zdarza się też kłusownictwo. Wilk jest również niezwykle istotny dla nas. To synonim wolności, bezkresnych przestrzeni, niezależności, siły i wytrwałości. Nie demon, nie zabawka, lecz fascynujące zwierzę, które potrzebuje miejsca do życia. A tego miejsca ma coraz mniej...
Tekst: Andrzej Czech – doktor biologii, z żoną Agnieszką prowadzi w Bieszczadach ekologiczne ranczo Ecofrontiers.
Fotografie: Be&W, Corbis, Flash Press Media
Więcej informacji o wilkach http://pl.wikipedia.org/wiki/Wilk