Päivi umie wyczarować nastrój nie tylko w domu, ale i wokół niego.
Kamienna obora zamieniona na dom
Poprzeczkę ustawili sobie wysoko. Päivi i Harri chcieli zamieszkać w starym kamiennym domu, ale na obrzeżach niewielkiego miasteczka, tak żeby trójki dzieci nie trzeba było wozić z głuszy do szkoły i przyjaciół. Poza tym marzył im się spory ogród i ładny widok. Szukali przez 10 lat i nic takiego się nie trafiało. „Posiadłość” na obrzeżach miasteczka Jämsä (w środkowej Finlandii) znaleźli przypadkiem podczas pewnej niedzielnej przejażdżki.
Wśród sosen na wzgórzu stała kamienna obora, a w oddali zobaczyli dachy domków i wieżę ratusza. Niestety, obora nie była na sprzedaż. Päivi i Harri odnaleźli właściciela i w końcu udało im się go przekonać. I tak, wraz z trzema córkami i golden retrieverem Blondi, zaczęli nowe życie.
Urządzanie krok po kroku
Początki nie należały do łatwych. Wprowadzili się na strych, nie mieli bieżącej wody ani nawet kuchni. Ale za to mogli dopilnować fachowców. – Codziennie rano i wieczorem robiliśmy rodzinne wyprawy do teściów, aby skorzystać z łazienki – śmieje się Päivi. – Na szczęście mieszkają kilometr od nas.
Obora została wybudowana w 1900 roku (jeszcze rodzice Harriego przychodzili tu po mleko), po latach wprowadził się do niej tokarz z warsztatem, a ostatnio szklarz. Jednak tak naprawdę od stu lat nikt tu niczego nie remontował! Zaczęli od wyburzenia niektórych ścian, kazali wybić dodatkowe okna, zaprojektowali wygodne schody i trzy łazienki. Dobudowali pokój gościnny, zadaszoną werandę i taras.
Wnętrza w stylu skandynawskim
W urządzaniu wnętrz liczyły się dla nich trzy rzeczy: kolory, materiały i dodatki. Zdecydowali się na biele z szarościami. Inne kolory wkradły się na tkaniny (ciut błękitu na drewno, ale różne: malowane farbą (meble w sypialni), z przecierkami (w pokojach dzieci), woskowane (stół i krzesła) czy surowe (stołki przy fortepianie, zydelki).
– W salonie dodałam trochę koronek, w sypialniach i łazienkach marszczone zasłonki przy meblach. Uwielbiam świece, które zapalamy nawet w zaśnieżonym ogrodzie. No i mamy kilkadziesiąt poduszek – opowiada właścicielka dawnej obory.
Parapetówkę zrobili na 40. urodziny Päivi. Wtedy postanowiła wrócić do pracy. Przylegający do domu budynek, w którym kiedyś przechowywano paszę dla zwierząt, zamieniła w sklep z ubrankami dla dzieci. To był świetny pomysł. Gdy nie ma klientów, wystarczy, że otworzy drzwi i jest w domu, gdzie zawsze znajdzie sobie jakieś zajęcie. – Ostatnio z dwóch starych okien zrobiłam fantastyczne lustra – mówi. – Bo urządzanie domu nigdy się nie kończy.
Tekst i zdjęcia: Tiiu Kaitalo/House of Pictures
Opracowanie: Beata Woźniak
ZOBACZ TAKŻE: Dom - przystań dla globtrotera