Strzechy wracają na dachy
Kiedyś były symbolem wsi. Na dachówkę i gont mało kto mógł sobie pozwolić, a o takich paskudztwach, jak papa czy eternit nikt jeszcze nie słyszał.
Strzechy – ekologiczne, piękne i naturalne. Kryte nimi domy stapiały się z krajobrazem, stawały się częścią przyrody. Nawet najlichsza chałupa nabierała dzięki nim niemal magicznego wdzięku, stawała się przytulna i ciepła. Jak to dobrze, że po latach zapomnienia strzechy wracają do łask! Oczywiście ulepszone. Już nie ze słomy, ale ze specjalnej, o wiele trwalszej trzciny.
Nowoczesna strzecha może przybrać dowolny kształt – jedynym ograniczeniem jest nasza wyobraźnia i stan konta. Ponieważ sama „oddycha”, ma fenomenalne właściwości termoizolacyjne, czyli zimą trzyma ciepło, a latem daje chłód. Naturalny obieg powietrza sprawia, że pod strzechą nie zbiera się wilgoć i naszemu strychowi nie zagrożą grzyb ani zacieki. W przeciwieństwie do innych pokryć dachowych świetnie tłumi hałas.
Wbrew pozorom nie pali się łatwo (ma dużo krzemionki i jest zagruntowana preparatami ochronnymi), a gryzonie i pająki nie lubią w niej przemieszkiwać. Nie wymaga specjalnej troski – starzeje się naturalnie, zmieniając kolor na popielaty. Wytrzyma 50–80 lat, lecz są i strzechy stuletnie, przy których nic nie poprawiano, a które wciąż prezentują się świetnie.
Taki dach co prawda kosztuje więcej niż tradycyjne, ale za to odpadają nam wydatki na rynny, rury odpływowe, studzienki, podsufitki etc., więc w sumie wychodzi na zero. A biorąc pod uwagę zalety ekologiczno-estetyczne, na duży plus. Strzechą kryją m.in. www.ekodach.pl, www.strzech-dach.pl, www.ekostrzechapytko.pl
Tekst: Redakcja