Tak naprawdę wcale nie byli królami. Już prędzej magami albo astrologami (w grece magoi). W Biblii mowa jest o nich tylko raz, a i to oszczędnie, u św. Mateusza. Wiadomo, że przybyli ze Wschodu, wiedzeni przez Gwiazdę Betlejemską, i że jako pierwsi poganie padli na twarz przed Zbawicielem. W ten sposób poświadczali jego boskie pochodzenie, na długo przed tym, zanim Jezus mógł sam objaśniać, kim jest, kto i po co go przysłał. Niestety, choć byli mędrcami, nie wpadli na to, żeby nie zdradzać Herodowi celu swojej wędrówki, kiedy zatrzymali się w jego pałacu w drodze do Betlejem. Król, przekonany, że dziecię z opowieści dostojnych gości strąci go z tronu, zarządził rzeź niewiniątek w Betlejem i okolicy, a Jezus z wymęczoną porodem matką i nie pierwszej młodości ojczymem musiał salwować się ucieczką.
Poza tym mędrców prawdopodobnie nie było trzech. Mateusz nie podaje ich liczby, wymienia za to trzy prezenty. I właśnie z tego powodu w średniowieczu ustalił się kanon trójki gości pielgrzymujących do stajenki. Wtedy też mędrcom zostały przypisane symbole – każdy z nich miał oznaczać jeden kontynent (znano tylko Europę, Azję i Afrykę) albo jeden wiek człowieka (młodość, dojrzałość i starość) – oraz imiona. Zgodnie z tą tradycją Baltazar zyskał ciemną karnację, Kacper – gołe policzki młodzieńca, a Melchior – długą siwą brodę i/lub szaty wschodniego dostojnika. Na ich pamiątkę obchodzimy 6 stycznia święto Objawienia Pańskiego, które kiedyś było okazją do obdarowywania kogo popadnie prezentami i smakowitościami. Dziś celebracje na Trzech Króli to uroczysta msza i opisywanie drzwi poświęconą na niej kredą.
Tekst: Weronika Kowalkowska
Fotografie: Zbigniew Kosycarz/ Kfp/ Reporter/ East News, Getty Images/ Fpm, Medium, Be&W, Wikipedia, shutterstock.com