Przejedzie po zaoranym polu, leśnym dukcie, nie zakopie się na drodze z dziurami, niestraszne mu zaspy. Ochlapany błotem wygląda malowniczo, jak mężczyzna z przeszłością.
Kochamy je za mocne silniki, napęd na cztery koła, wysokie zawieszenie i solidną konstrukcję. Prawdziwe auta dla twardzieli, spartańsko wyposażone, może niezbyt wygodne i niespecjalnie urodziwe, za to do zadań specjalnych – tak przynajmniej mówiono do niedawna. Wiele się jednak zmieniło.
W ostatnio projektowanych modelach terenówek świetnie wyglądają eleganccy biznesmeni, którzy ze szklanego biurowca wracają do podmiejskiego siedliska, po drodze wstępując do teatru czy restauracji. Mało tego, w tych typowo męskich samochodach coraz częściej szaleją po bezdrożach panie (nierzadko z dziećmi w fotelikach), a modę na auta terenowo-rekreacyjne widać na każdym kroku, już nie tylko na rajdach dla zapaleńców, ale w centrach handlowych, pod szkołami, przedszkolami, a najlepiej w porannym korku, który wlecze się z coraz bardziej rozrośniętych przedmieść do centrum miasta. No i, oczywiście, na największych targach samochodowych w Detroit, Genewie czy Paryżu.
Ach, ten jeep!
Wszystko zaczęło się w Stanach Zjednoczonych. Trwała II wojna światowa. To wówczas powstał amerykański jeep firmy Willys. Niewielki pojazd o oszczędnym wyposażeniu sprawdził się wszędzie tam, gdzie dotarli żołnierze z białą gwiazdą. Jeździł zarówno po piaskach Sahary, w górach Grecji i Włoch, jak i po podmokłych terenach Birmy, a nawet północnego Związku Radzieckiego, gdzie służył jako pomoc wojenna. To właśnie jeep – auto legenda – był wzorem dla japońskiej Toyoty Land Cruiser, która w latach 50. podbiła Amerykanów, radzieckiego GAZ-a czy brytyjskiego Land Rovera. Wkrótce niedrogi Land Cruiser był najlepiej sprzedawanym autem terenowym. Skąd ten sukces? Land Cruisery równie dobrze sprawowały się w terenie, jak i na szosie, a ich wnętrzom nie brakowało nic z wyposażenia miejskich aut.
Luksusy na wertepy
Im więcej ludzi wynosi się z miast, tym większą popularność zdobywają auta bezpieczne i przestronne, terenowo-rekreacyjne. Inna teoria głosi, że modę napędzają kolejne wojny, ostatnio w Iraku i Afganistanie. Nie da się ukryć, że na widok żołnierzy w przypominających amfibie hummerach i my ruszyliśmy do salonów samochodowych w poszukiwaniu aut kojarzących się z przygodą nieco inną niż stanie na światłach.
Przez lata rynkiem rządzili Amerykanie, Japończycy i Brytyjczycy. Dziś nawet firmy francuskie, włoskie czy niemieckie, produkujące głównie auta miejskie (Citroën, Fiat, Hyundai, Peugeot, Renault, Volkswagen), limuzyny (Mercedes, Lexus) lub sportowe (BMW, Porsche), mają w ofercie SUV-a (sport utility vehicle), czyli luksusową terenówkę, której prekursorem był amerykański Jeep Wagoneer czy brytyjski Range Rover. Do jazdy po prawdziwych wertepach lepiej jednak wybrać auto lekkie, z niedużym rozstawem osi i maską wystającą za nie tylko kilka centymetrów (mówi się o tym „krótki zwis”). Taką konstrukcję mają na przykład Jeep Wrangler, Suzuki Jimny, ale i znacznie większy Mitsubishi Pajero. Można nimi dojeżdżać do pracy, po zakupy, ale trudniej wybrać się na wakacje z rodziną. Jeśli dojazd do domu nie wymaga tak wyspecjalizowanych pojazdów, a kierowcy brak zacięcia offroadowego, być może wystarczy podrasowana wersja auta miejskiego, na przykład Skoda Octavia Scout, Renault Scenic 4x4 lub Peugeot 207 Outdoor.
Jeżeli ma to być duże rodzinne auto służące także do dalekich wycieczek w teren, marzeniem byłyby tu Jeep Cherokee, Subaru Forester lub Ssangyong Rexton II. Prezesom i dyrektorom firm nie wypada zaś zejść poniżej Lexusa RX, Mercedesa ML, Porsche Cayenne. To auta nie tylko eleganckie i luksusowe, ale też szybkie na szosie i całkiem nieźle radzące sobie w lesie lub na wsi.
JAK WYBRAĆ TERENÓWKĘ
Rady Marka Skaczkowskiego, właściciela dwóch największych w Polsce salonów Jeepa, Chryslera i Dodge'a.
Prawdziwe auto terenowe musi mieć reduktor, blokadę mostów, możliwość rozłączania stabilizatorów, wyciągarkę oraz specjalne opony – tak wyposażone nie tylko wjedzie w ciężki teren, ale i z niego wyjedzie. Do ekstremalnych wypraw przygotowane są właściwie tylko dwa produkowane seryjnie od ponad 60 lat – legendarny amerykański Jeep Wrangler oraz angielski Land Rover Defender. Oba mają stały lub załączany napęd na cztery koła.
Druga grupa to terenówki wyposażone w reduktory oraz napędy i zawieszenia, umożliwiające komfortową jazdę na szosie: Jeep Grand Cherokee, Jeep Commander, Toyota Land Cruiser, Nissan Patrol, Mitschubishi Pajero, Land Rover Discovery. Samochody te z reguły mają stały napęd na cztery koła (w SUV-ach jest elektronicznie załączany). SUV-a proponują właściwie wszystkie marki, na czele z Toyotą RAV-4, Nissanem X-trailem, Hondą CRV, no i nowymi modelami najmniejszych z jeepów – Patriotem i Compassem.
Tak naprawdę może 1 proc. aut terenowych wjeżdża w prawdziwy teren, dlatego nigdy nie wykorzystamy ich możliwości, więc o ich popularności decyduje przede wszystkim moda i bezpieczeństwo. W wysokim, ciężkim samochodzie z napędem na cztery koła nie tylko czujemy się, ale jesteśmy znacznie bezpieczniejsi. SUV-y kupują ludzie, którzy mieszkają pod miastem lub na wsi, mają tam działki i zimą nie są w stanie poruszać się nisko zawieszonym autem miejskim.
Tekst: Krzysztof Mich, Hal
Fotografie: Serwisy Prasowe Firm, Krzysztof Mich