Już kilkaset lat temu były boskim znakiem, atrybutem żywotności.
To szyszka wieńczyła tyrs, czyli laskę Dionizosa. Symbolizowała las oraz boginię przyrody i życia, nazywaną przez Rzymian Wielką Matką. Z szyszek robiono amulety – kto je nosił, płodził zdrowe dzieci. Jeśli na starociach znajdziecie rzeźbione drewniane łoże, które ozdobiono motywem szyszki – kupcie je natychmiast. Znak szyszki jest rodzajem talizmanu przeciw urokom, które odbierają siłę kochankom. Szyszkami warto się zainteresować również z mniej magicznych powodów. Zarówno młodymi, jeszcze zielonymi, jak i zdrewniałymi.
Po pierwsze są piękne. Obwieszona zrobionymi z nich bombkami choinka (złoconymi, srebrzonymi lub takimi, jakie stworzyła natura), ma wiele staroświeckiego wdzięku. Zawieśmy na niej również czerwone jabłuszka i cukierki. Z szyszek połączonych drucikami lub klejem silikonowym sami albo z dzieciakami zrobicie oryginalne stroiki na świąteczny stół, wianki na drzwi lub prześliczne rosochate kule. Szyszki doskonale nadają się na podpałkę w kominku – zwłaszcza jeśli wcześniej podeschły. Dlatego warto je zacząć zbierać wczesną jesienią. Błyskawicznie rozniecają ogień, palenisko ładnie pachnie lasem, a leżące w wiklinowym koszu zdrewniałe różyczki są prostą, lecz efektowną dekoracją. Z kolei te zerwane w maju nadają się na syrop. Trzeba je umyć, osuszyć, przekroić na połówki, włożyć do dużego słoja, zasypać cukrem i przykryć gazą. Po miesiącu zlejcie syrop i dodajcie trochę spirytusu. Przechowujcie lek w ciemnych buteleczkach, w chłodnym miejscu. Pijcie po łyżeczce, gdy tylko poczujecie drapanie w gardle. To sprawdzony babciny sposób na kaszel i chrypkę.
Tekst: Joanna Halena
Fotografie: Reporter, Forum, East News, Mak Media/Flora Press, archiwum