Jedni mówią, że ze Wschodu, inni, że raczej z nieba. Te prawdziwe można zobaczyć bardzo rzadko, ale anioły mają swoje sposoby, by być bliżej ludzi.
Wyobrażamy je sobie jako imponujące postaci w białych lub błękitnych powłóczystych szatach, z parą świetlistych skrzydeł albo jako zarumienione pyzate dzieci z blond puklami okalającymi główki. Ale współczesne anioły wyglądają inaczej, po roboczemu: noszą normalne ubrania i chowają skrzydła. Angelolodzy, czyli znawcy anielskich bytów, twierdzą, że anioły nie chcą nas po prostu przestraszyć. Bo kto z ludzi jest gotowy na spotkanie z potężną nieziemską istotą? Dlatego przychodzą w snach lub przybierają postać zwykłego człowieka, dziecka, a czasem zwierzęcia. Tylko niekiedy dają się zobaczyć w swej anielskiej postaci i choć nie do końca wiadomo, jak dokładnie wyglądają, wszyscy, którzy mieli z nimi do czynienia, w jednym są zgodni – od aniołów bije niezwykła jasność, opalizują niczym perły, są przezroczyste i zawsze pozostawiają po sobie pełen radości spokój. Bywa, że siadają na wezgłowiu lub w nogach łóżka chorej osoby.
Czasem patrzą z wysokości szafy. Lubią też przelecieć przez pokój pełen gości – wtedy na chwilę cichną rozmowy i czas jakby staje w miejscu. A potem wszystko wraca do gwarnego porządku. Najczęściej przychodzą do dzieci. Może dlatego, że dorośli, zbyt przywiązani do materialnego świata i za bardzo racjonalni, nie są skłonni do mistycznych spotkań i nigdy nie mają pewności, czy to aby na pewno był anioł. Dzieci takich dylematów nie miewają – wiedzą i już. Są otwarte i nie dziwią się niczemu. A może anioły wybierają dzieci dlatego, że maluchy bardziej niż dorośli potrzebują opieki? Zadbania nie tyle o duszę, co o ciało – kto wie, ile więcej zdarzyłoby się nam w dzieciństwie potłuczonych kolan, siniaków i upadków, gdyby nie niebiescy opiekunowie.
Anioł pasterzom mówił
Najbardziej anioły dają o sobie znać przed Bożym Narodzeniem. Bo też miały duży udział w tym wydarzeniu. Archanioł Gabriel został posłany do pewnej dziewczyny imieniem Maria i obwieścił jej, że w cudowny sposób pocznie i urodzi niezwykłe dziecko – chłopca, który zbawi świat. Później anioł przyszedł we śnie do narzeczonego Marii, Józefa, by go przekonać o niewinności i wierności narzeczonej oraz skłonić do opieki nad nią i dzieckiem. W noc narodzenia Jezusa anioł zadbał o maleństwo – wyjawił pasterzom miejsce urodzenia Zbawiciela i posłał ich do groty z najniezbędniejszymi darami: ciepłymi skórami i jedzeniem. Aniołowie pomogli też Świętej Rodzinie w ucieczce do Egiptu przed szalonym zarządzeniem Heroda o wymordowaniu wszystkich niemowląt.
Nie zawsze święte janioły
Anioły przeniknęły do codziennego życia dzięki kulturze – i tej wysokiej, i tej ludowej, która zakorzeniona była w wierzeniach: ewangeliach i apokryfach. W pałacach i na salonach królowały poetyckie przedstawienia skrzydlatych istot. Prostemu ludowi bliższe były swojskie postaci z jasełek. Ludowe, grubo ciosane anioły są bardziej życiowe i prawdziwe. Takie, co to potrafią się zezłościć, gdy podopieczny, mimo napomnień, źle się prowadzi, albo zapłakać, gdy wpakuje się w prawdziwe kłopoty i ściągnie na siebie Boży gniew. Miewają też swoje słabości – zdarza im się przysnąć albo zająć się plotkami zamiast wspieraniem utrudzonych ludzi.
Bądź mi zawsze do pomocy
Każdy ma swojego anioła. I nawet jeśli w niego nie wierzy, jest pod stałą anielską opieką. Anioła stróża niebo przydziela nam w momencie naszego poczęcia i nie rozstajemy się z nim już nigdy: prowadzi nas, ochrania, ostrzega, nakłania do czynienia dobra. W chwili ostatecznej pomaga zmierzyć się ze śmiercią, a po niej, jeśli dobrze wykonywał swoją pracę i trzymał w ryzach podopiecznego, oprowadza go po nowej, rajskiej, rzeczywistości.
Warto dbać o anioła stróża. Zaprzyjaźnić się z nim, zagaić rozmowę, zaprosić na kawę. I to nie tylko w Boże Narodzenie. Niech usiądzie wygodnie, odsapnie chwilę, bo przecież czasem nasz osobisty opiekun ma z nami urwanie głowy.
Są Bożymi posłańcami, to właśnie znaczy greckie „angelos”. Służą Stwórcy i chronią ludzi. Górują nad nami mocą i inteligencją. Tylko jednego podobno czasem nam zazdroszczą – zmysłowego ciała, które czuje.
Tekst: Michalina Kaczmarkiewicz
Współpraca: Karolina Migurska-Szewczyk
Fotografie zebrały: Karolina Migurska-Szewczyk i Anna Bereza
Dziękujemy za udostępnienie zbiorów i fotografii: Państwowemu Muzeum Etnograficznemu w Warszawie, www.pme.waw.pl; Muzeum Miejskiemu w Bielsku-Białej, www.muzeum.bielsko.pl; Muzeum w Łowiczu, www.muzeum.low.pl; Muzeum we Wdzydzach Kiszewskich, www.muzeum-wdzydze.gda.pl; Muzeum Etnograficznemu im. S. Udzieli w Krakowie, www.mek.krakow.pl