Jej igły są gęste jak pióra orła i mają moc uzdrawiania. Olejek, zwany Złotym Kryształem, daje wieczną młodość. O jodle ludy Syberii mówią „leśny doktor”.
Gdy na świecie robi się buro i szaro, a życie wielu roślin zamiera, ona wciąż urzeka świeżością. Nic dziwnego, że wszędzie tam, gdzie rosła, symbolizowała siłę życia i uchodziła za święte drzewo. Nawet nasze leśne bożki i demony, z Borutą na czele, choć miały do wyboru dęby czy buki, siedziby urządzały na smukłych jodłach. Pod zielonym płaszczem mogły się kryć przez cały rok.
Kolumna niebios
W starożytnej Grecji poświęcono ją Artemidzie – bogini lasów i opiekunce dzikich zwierząt. Wiele plemion wróżyło z szumu jodeł i zachowania ptaków kryjących się wśród konarów. Symbolizowała długowieczność, dawała poczucie bezpieczeństwa i siły – wysoka na kilkadziesiąt metrów i prosta jak strzała. Dobra w czasach pokoju i wojny, na budowę domu, statku kupieckiego i na maszt okrętu wojennego. Wiecznie zielone Drzewa Światła, jak Rzymianie nazywali jodły, uczestniczyły w pogańskich obrzędach środka zimy. Wierzono, że dzięki nim na świecie znów pojawi się życiodajne światło, a miotełkowate gałązki broniły przed złymi duchami, urokami, miały przynieść dobrobyt, szczęście, urodzaj.
Jednak największą czcią była otaczana w Rumunii. Wywar z igieł dodawany do wody, w której kąpano niemowlę; miał je wzmocnić i odpędzić złe moce. Noworodka układano pod jodłą, modlono się i ryto w korze jego znak. Pod tym drzewem przyrzeczenie miłości i wierności składali narzeczeni. Zresztą w całych Karpatach zajmowała szczególne miejsce – pełniła funkcję kolumny niebios – świętego drzewa kosmicznego. W magicznych obrzędach niosącą płodność jodłą posługiwali się pasterze.
Uderzali gałązką bydło przy pierwszym wypędzaniu na paszę, przez jedlinę cedzili mleko, by krowie nie zaszkodziła czarownica. Krótko mówiąc, to nie przypadek, że na Boże Narodzenie ubieramy właśnie jodłę i nie jest prawdą, że ozdabianie świątecznego drzewka przejęliśmy zaledwie sto lat temu od niemieckich mieszczan. A w każdym razie nie do końca. Stojące drzewko może i zapożyczyliśmy od sąsiadów, ale zwyczaj wieszania gałązek pod sufitem jest znacznie starszy, wywodzi się z zamierzchłych czasów pogańskich. Kościół, początkowo sceptyczny wobec zabobonu, przyjął choinkę do swojej symboliki i nadał jej własne znaczenie – drzewa wiecznego życia i nadziei na pójście do nieba.
Lecznicze igiełki
Wieki temu mieszkańcy Syberii zauważyli, że chore tygrysy przychodzą pod pień białej jodły i zjadają igiełki, a niedźwiedzie układają się do snu na posłaniu z jej igliwia – dzięki temu są zdrowe. Ludzie zaczęli naśladować zwierzęta i wkrótce okazało się, że jodła jest nie tylko drzewem magicznym, ale i leczniczym. Najbogatsze w dobroczynne składniki są szczytowe pędy. Po kuracji pozyskanym z nich olejkiem „rodziły się dzieci u bezdzietnych, chorzy uwalniali się od cierpień, ślepi zaczynali widzieć”. Badania potwierdziły to, co zwierzęta wiedziały od zawsze. Olejek jodłowy poprawia odporność, reguluje ciśnienie krwi i krążenie. Niszczy bakterie, wirusy, przyspiesza gojenie ran, działa nie tylko przeciwzapalnie, ale i przeciwbólowo.
Oczyszcza ciało z toksyn, wspomaga pracę watroby, śledziony, tarczycy i mózgu. Jakby tego było mało – wygładza zmarszczki i przyspiesza zrastanie kości. Nasza jodła to wprawdzie nie pichta syberyjska, ale warto mieć ją w pobliżu, nie tylko na Boże Narodzenie. Z cetyny jodłowej, czyli jednorocznych gałązek, otrzymujemy olejek eteryczny do nacierań przy bólach reumatycznych. Inhalacjami wyleczymy katar, zapalenie gardła i oskrzeli. Szyszki dostarczają olejku dla perfumiarzy. Esencja jodły pospolitej działa wzmacniająco, uzdrawiająco i pobudza kreatywność. Nawet zmielone igliwie jest cenne – wzbogaca w witaminy pasze dla zwierząt.
Niestety, jodła silna jest tylko pozornie. Może żyć i 500 lat, owszem, ale nie w czasach, gdy padają kwaśne deszcze. Jest bowiem, jak żadne inne drzewo, wrażliwa na zanieczyszczenia powietrza. Dziko rośnie tylko w górach środkowej i południowej Europy oraz na czystej i mroźnej Syberii, u nas prawdziwe bory jodłowe spotkamy jeszcze w Górach Świętokrzyskich, w Karpatach na Babiej Górze i na Roztoczu.
• NA ZDROWIE
Miód spadziowy, szczególnie jodłowy (pochodzący z terenów podgórskich Małopolski, Rzeszowszczyzny, okolic Katowic i Wrocławia) jest ciemny – szarozielonkawy, brunatny. Pachnie żywicznie, ma łagodny smak, zawiera naturalne antybiotyki. Wspomaga leczenie zapalenia płuc, kataru, zaburzeń przemiany materii, kamicy nerkowej i chorób układu moczowego. Jest świetną odżywką regeneracyjną dla dzieci z anemią czy rekonwalescentów. Wystarczy rozpuścić łyżeczkę w szklance letniej wody i pić rano i wieczorem. Pamiętajcie, miód powinien stać w spiżarni w słoju, bo nie lubi słońca ani wysokich temperatur.
• NA KONDYCJĘ I OCZYSZCZENIE
Aby poprawić kondycję, pij od 5 do 10 kropli olejku pichtowego trzy razy dziennie na łyżeczce soku lub miodu. Dodany do szamponu świetnie dezynfekuje skórę głowy, zwłaszcza tłustą. Doskonały do inhalacji i aromaterapii. Oczyszcza powietrze w całym domu.
• KĄPIEL USPOKAJAJĄCO-REGENERUJĄCA
10 kropli olejku pichtowego lub jodłowego wlej do wanny z gorącą wodą. Kąpiel ułatwia zasypianie, pomaga wypocząć i zregenerować siły. Odmładza skórę.
• PŁUKANKA DO STÓP
Do miski z gorącą wodą dodaj łyżkę olejku pichtowego lub jodłowego. Posiedź z zanurzonymi stopami 10-15 minut, nie wycieraj ich, żeby olejek lepiej się wchłonął. Zimą warto taką płukankę robić raz lub dwa razy w tygodniu. Chroni stopy przed grzybicą.
• NA REUMATYZM I KATAR
10 kropli olejku pichtowego wlej do miseczki z olejkiem migdałowym. Wcieraj w bolące miejsca wieczorem, najlepiej po kąpieli, żeby się lepiej wchłonęło. Jeśli masz katar, smaruj olejkiem wnętrze nosa.
• NA DRĘTWIENIE NÓG
Jeśli nosisz buty na wysokich obcasach, wiesz, jak przykrym uczuciem jest drętwienie łydek. Aby mu zapobiec, wcieraj w nogi i okolice krzyża olejek jodłowy (5 do 10 kropli z odrobiną olejku migdałowego).
• NA ZMARSZCZKI
Kilkoma kroplami olejku pichtowego (zmieszanego w proporcji 1 : 1 z kremem lub olejem roślinnym, na przykład migdałowym lub ostowym z krokosza barwierskiego) przecieraj twarz, szyję i dekolt. Zwiększa krążenie krwi, odświeża, przywraca rumieńce, wygładza cerę.
• NALEWKA JODŁOWA
Szklankę igliwia lub całych gałązek zalej dwiema szklankami wina lub wódki. Po dwóch tygodniach przefiltruj, wlej do butelki z ciemnego szkła. Pij trzy razy dziennie po łyżeczce. Nalewką można przemywać ropnie.
• NA GARDŁO
Szklankę umytego i zmielonego igliwia zalej trzema małymi szklankami wody (w sumie 600 ml), gotuj 20 minut, przecedź. Do wywaru dodaj szklankę miodu, pół szklanki soku z cytryny lub pomarańczy, półtorej szklanki wina albo wódki, kieliszek gliceryny, szklankę cukru, wszystko wymieszaj i odstaw.
Przechowuj w lodówce. Pij cztery razy dziennie po łyżce.
Tekst: Joanna Halena
Fotografie: Lilianna Sokołowska, Forum, Archiwum