Nie zawsze musimy być dokładnie tacy jak pogoda za oknem. Gdy świat szary i bury, a dzień krótki, tym ważniejsze są śmiech, światło i kolor.
Jesienią i zimą, nawet w samo południe, promieni słonecznych jest niemal sto razy mniej niż latem, a przez to nasz organizm nie wytwarza serotoniny – neuroprzekaźnika dobrego humoru. Stajemy się więc ospali, źli, rozdrażnieni. Zaczyna się jesienna depresja. Co robić, by nabrać chęci do działania, a złym humorem nie obrzydzać życia sobie i innym? To proste – wystarczy oglądać komedie, opowiadać kawały, czytać zabawne książki. Warto też stosować dietę dobrego humoru i koniecznie rozweselić dom, czyli otoczyć się żywymi kolorami.
Czerwony
Pobudza do działania, dodaje energii. Dobrze nastraja nawet największego pesymistę. Wzmaga też energię seksualną i... gadatliwość! Idealny kolor do salonu i sypialni. Jeśli więc często chodzisz przygnębiona, masz skłonności do chandry i melancholii, brakuje ci energii albo masz kłopoty męsko-damskie, otocz się czerwienią. Pobudza i ożywia, poprawia nastrój. Może być ciepła i zimna, romantyczna i szalona. Jest spłowiała czerwień terakoty, intensywna czerwień pompejańska, wpadająca niemal w oranż, ciepła i rozbielona do odcienia różu, najjaskrawszy i rozweselający wnętrza szkarłat. Są i odcienie chłodniejsze, z domieszką błękitu – karminowe, malinowe oraz głębokie, o odcieniu dojrzałych wiśni. Łączy je przedziwna moc – wszystkie stawiają na nogi. Do tego stopnia, że osoby wrażliwe we wnętrzach przeładowanych czerwienią mogą mieć kłopoty z zasypianiem, a rodzinny obiadek może zakończyć się awanturą.
Źółty
Wyciągnie cię z przygnębienia, ożywi, podniesie nastrój. Idealny dla pesymistów. Rozwesela, pobudza i sprawia, że dom staje się wesoły i przytulny. Soczysty jak południowe owoce, swojski jak domowe masło, świąteczne ciasto z szafranem, słoneczniki, miód, bursztyn. Żółty tworzy w domu jasną przestrzeń. Zawsze, nawet w wyjątkowo paskudne dni, emanuje ciepłem i udaje na ścianach słoneczne refleksy. Żółcienie mogą być albo złote, dostojne, królewskie, albo blade, delikatne jak piasek na plaży, albo rześkie jak pierwsze wiosenne kwiaty – żonkile czy pierwiosnki. Wszystkie sprawiają, że w domu robi się ciepło i optymistycznie – w takich tonacjach wyobrażamy sobie lato pod słońcem Toskanii, w Afryce, w Prowansji. Od najdawniejszych zresztą czasów żółte barwniki uzyskiwano na tamtych terenach dzięki dodatkowi – ochry, sieny czy umbry.
Prawda, że te nazwy kojarzą się zdecydowanie wakacyjnie? I że zima im niestraszna?
Zielony
Zbyt dużo nerwowej atmosfery? Przychodzisz do domu naładowana i masz ochotę wybuchnąć? Pomoże ci zieleń. Uspokaja i relaksuje. Przyniesie ukojenie twoim nerwom. Jeśli będzie jej dużo w domu – nie opuści cię dobry humor w najbardziej ponure jesienne szarugi. Bo zieleń jest zwiastunem wiosny – pierwszych liści na brzozie przypominających mgiełkę, soczystych traw, mchów niczym dywany. Zieleń to młodość, odnowa, świeżość, nadzieja – wywołuje same pozytywne skojarzenia. I jest symbolem wszystkiego, co optymistyczne na całym świecie. W Chinach jadeit i nefryt symbolizowały doskonałość i magiczną moc (słynny kamyk zielony). Irlandczycy zaś wierzyli, że na Szmaragdowej Wyspie przebywają po śmierci dusze umarłych. Na Wschodzie uważano, że jest kolorem kobiet i… wróżek. Zielone meble, ściany lub tapety? Tak byłoby najlepiej. Ale nie każdy się odważy, choć wystarczy jedno pomalowane na zielono krzesełko. Może więc zielona narzuta na łóżko, parę poduszek w zielonym kolorze, kilka doniczek z roślinką lub lniane zasłony w kolorze nadziei?
Błękitny
Przyniesie ukojenie i spokój ducha. Pomoże osiągnąć w życiu harmonię. Jest idealnym kolorem dla tych, którzy żyją w zbyt szybkim tempie i potrzebują spokoju. Błękit to atrybut bóstw, nieba, życia duchowego, mądrości. Wprawdzie kolor ten kojarzy się raczej z upalnym latem i czystym, bezchmurnym lazurem nad głową, ale może być także chłodny jak wyż syberyjski, nieść zimowe rozpogodzenia i wspomnienie gwiaździstego nieba. Ten ciepły przywodzi na myśl lato, kwitnące na polu chabry, wakacje w Grecji czy mauretańskie malowidła. Rozbielony, niemal mleczny, daje ukojenie, utula do snu. Ciemny, chłodny błękit lubił Picasso – kreował nim atmosferę melancholii. Z kolei odcienie szaroniebieskie należą do barw chłodnych, eleganckich i powściągliwych, bliskich stylistyce szwedzkiej. Ułatwiają koncentrację, odprężają, podnoszą chęć do pracy, ułatwiają trawienie.
Jasne błękity są idealne do kuchni (podobno nie znoszą ich owady) oraz do sypialni. Ciemne do gabinetów.
Tekst: Monika Grzybowska
Wykorzystano „Kolor we wnętrzach” Annie Sloan i Kate Gwynn Wydawnictwa Wiedza i Życie
Fotografie: Archiwa firm, Shutterstock