Stanisław Łubieński, autor niezwykłej książki* o podglądaniu ptaków, opowiada nam o bystrych wronach grających w piłkę, dzikiej czapli między blokami i drapieżnikach w centrum miasta.
Czym byś się pochwalił?
W parku na warszawskich Szczęśliwicach odkryłem bączka – małą czaplę, bardzo rzadki okaz. W Polsce mamy ich tylko z 700 par, do tego prowadzi skryty tryb życia, chronią go dyrektywy unijne. Nie mogłem uwierzyć, że taki ptak mógł osiąść w byle jakim stawie między blokami.
Jest więcej takich niespodzianek?
Na Polu Mokotowskim trafiła mi się dzierzba gąsiorek. Ciekawy ptak, poluje na myszy, jaszczurki, żabki i ma taki zwyczaj, że zdobycz nabija na kolce, np. dzikiej róży czy tarniny, i odkłada sobie na później, do spiżarni. Może w ten sposób prezentuje swoje umiejętności łowieckie samiczkom? W okresie migracji wszystko się może zdarzyć.
Kiedy trzeba być czujnym?
Ciekawie zaczyna być w sierpniu. Dzień już krótszy, ptaki dostają hormonalny zastrzyk, organizm przestraja się na odlot. Ale jak jest dobra pogoda, siedzą na miejscu ile wlezie, bo wędrówka to niebezpieczeństwo i ryzyko. Bywa, że niektóre zostają nawet do listopada.
Ale ciebie interesują nie tylko te rzadkie okazy. Na blogu „Dzika Ochota” piszesz o wszystkich skrzydlatych mieszkańcach Warszawy.
Tamten bączek sprawił, że zaangażowałem się w ochronę miejskich ptaków. A to niewdzięczne zadanie. Bo teraz na potęgę wszystko się naprawia. Co przez lata dziczało, teraz się wycina. Wszystkie dziury w elewacji zakleja się styropianem. A niektóre ptaki żyją wyłącznie na budynkach, wróble na przykład. Tak się przystosowały do miasta, że od kilkudziesięciu lat nie zakładają gniazd na drzewach tylko za rynnami, w szczelinach pękniętego muru, między poluzowanymi cegłami. Ekipy remontowe rzadko pamiętają, że siedliska ptaków są pod ochroną.
Czyli jak gołąb złoży jajka na balkonie, nie można ich usuwać?
No, nie można. A gołębie rozmnażają się o każdej porze roku, jak tylko robi się cieplej...
Da się o nich powiedzieć coś dobrego?
Da się! Mają świetny wzrok i były nawet wykorzystywane do szukania rozbitków na morzu. W Stanach nie tak dawno temu pomagały w przemyśle precyzyjnym – stały przy taśmie i dziobem wskazywały na różnice w matrycach. Ale obrońcy zwierząt protestowali i już tego nie robią.
A co powiesz o wróblu?
Superciekawy ptak! Niby wszyscy go znamy, a tak naprawdę niewielu potrafi go wskazać. Bo dla nas każdy mały szary ptak to wróbel. Z bliska przez lornetkę robi duże wrażenie, bo widać, jaki jest kolorowy. O, dzwoniec przeleciał!
Ptasiarz nigdy nie przestaje obserwować, piszesz o tym w książce.
Nawet kiedy idę do sklepu, mimochodem zauważam, że tu wprowadziły się mazurki, a tam leci kwiczoł. Lubię podglądać zwłaszcza miejskie wrony. Są znacznie mądrzejsze i sprytniejsze od innych ptaków. Widziałem kiedyś wronę podrzucającą piłeczkę do golfa – patrzyła, jak skacze, wyraźnie ją to bawiło. W internecie trafiłem na filmik z wroną, która zjeżdżała z dachu na pokrywce od słoika jak na sankach. Co zjechała, to z pokrywką w dziobie wracała na górę! Nie tylko człowiek umie się bawić!
Co radzisz początkującym? Siada ptak na parapecie i...?
Pierwsza rzecz – przyjrzyj się jego wielkości, cechom sylwetki – jak dużą ma głowę w stosunku do ciała. Wielkość to podstawa, np. grubodziób jest mały, ale wśród małych ptaków wydaje się duży. Ważne jest środowisko – to było na bagnie czy w lesie? Potem przyjrzyj się uważnie kolorom i spróbuj znaleźć go w atlasie. Najlepszy jest przewodnik Collinsa „Ptaki”. Kiedy zaczniesz wstępnie rozpoznawać gatunki, czas na spacery po parku z lornetką. Przyroda jest wszędzie, wystarczy się rozejrzeć. Nie trzeba jechać setek kilometrów za Warszawę, żeby coś ciekawego zobaczyć. Każdy park jest osobnym światem.
* Stanisław Łubieński „Dwanaście srok za ogon”, Wydawnictwo Czarne, 34,90 zł
Jest tu o ptakach u Hitchcocka i tych z obrazów Chełmońskiego, o tropieniu rzadkich gatunków, ostatnim gołębiu pocztowym i o zwariowanych ornitologach.
rozmawiała Agnieszka Berlińska
zdjęcia shutterstock