Zwierzęta czują tak samo jak my. Gdy są wdzięczne, dają prezenty, gdy się wkurzą, dają sobie po razie – mówi Peter Wohlleben, leśnik i autor książki „Duchowe życie zwierząt”.
Najpierw słuchamy bajek, w których zwierzęta mają dobre i złe charaktery, potem uczymy się, żeby jednak ich nie oceniać naszą miarą. Jak to w końcu jest?
Zwierzęta potrafią być wobec siebie tak samo okrutne jak ludzie. My wymyśliliśmy sądy, żeby karać tych, co łamią zasady, ale kiedy wilk zabije innego wilka, też zostanie ukarany przez swoich braci. Mogą go nawet wykluczyć ze swojego grona, tak jak my izolujemy więźniów. Z drugiej strony zdarza się, że agresywne zwierzę staje na czele stada, zupełnie tak jak to bywa u nas z niektórymi dyktatorami.
Czyli nie różnimy się od zwierząt tak bardzo?
Różni nas przede wszystkim kultura. Zwierzęta nie zbudowały rakiety, nie napisały żadnej książki. Mamy po prostu zdolności, których one nie posiadają. Ale kiedy pomyślimy o tym, co w życiu najważniejsze... Jak by pani określiła to jednym słowem?
Szczęście.
No właśnie, a to przecież emocje. Myślimy, że zwierzęta działają instynktownie, a my używamy rozumu, ale tak naprawdę nami też rządzą najprostsze emocje – radość, miłość.
Ale nasze emocje chyba różnią się od zwierzęcych instynktów?
To sprawka instynktu, że pod wpływem emocji działamy w określony sposób. Zakochani okazujemy sobie czułość, przestraszeni – uciekamy. Wydaje nam się, że robimy to wszystko świadomie, jednak badania temu przeczą. Okazuje się, że nasze ciało jest przygotowane na reakcję już 7 sekund wcześniej, zanim mózg zrozumie, co czujemy. Co to znaczy? Kierują nami instynkty, a umysł daje tylko wymówkę, żebyśmy mogli sobie powiedzieć: to ja tu podejmuję decyzje.
W takim razie czy zwierzęta też odczuwają emocje? Moja mama uważa na przykład, że jej koty ją kochają.
Oczywiście nie dowiemy się, co naprawdę czują koty pani mamy, ale wiemy z całą pewnością, że koty potrafią kochać, choćby stąd, że działa na nie oksytocyna, czyli hormon miłości. Co więcej, zwierzęta potrafią wyrażać te dobre emocje. Mój amerykański tłumacz opowiedział mi o dziewczynce, która karmiła wrony i od jednej z nich dostawała prezenty – szkiełka i świecidełka. Wtedy dotarło do mnie, że wrona, którą ja dokarmiam, robi to samo.
Zastanawiałem się, skąd pod moim domem wciąż biorą się małe jabłuszka, kamyki czy nieżywe myszy. Nie wpadłem na to, że moja wrona chce mi w ten sposób powiedzieć „dziękuję”. Zwierzęta są też zdolne do przyjaźni. Humbaki z rodziny waleni pomagają fokom uciec przed orkami, podsadzając je na kry lodowe. Nie mają z tego żadnego pożytku, po prostu kierują się współczuciem. Kruki pamiętają, kto jest ich znajomym lub należy do rodziny. Poznają ich prawdopodobnie po głosie i zapachu, nawet jeśli dawno się nie widzieli, i witają ich dźwiękami zarezerwowanymi tylko dla nich. Czy pani próbowała kiedyś rozpoznawać pszczoły po rysach ich... twarzy?
To chyba niemożliwe.
No właśnie. A one nas rozpoznają. Choć to nie jest dla nich naturalne, musiały się tego nauczyć. Jeśli ktoś był dla nich niedobry, będą się bronić, a mnie nie żądlą, bo się o nie troszczę. Wciąż myślimy,
że jesteśmy na samej górze piramidy życia. Owszem, mamy swoje książki i komputery, ale jest tyle rzeczy, których nie umiemy. Wolę więc myśleć, że jesteśmy pomiędzy innymi gatunkami, a nie nad nimi. Dlaczego naukowcy, badając szympansy, uczą je rozumieć nasz język, a sami nie próbują nauczyć się języka szympansów? Myślę, że dobrym przykładem jest nasza rozmowa. Ja nie mówię w moim języku, niemieckim, pani nie mówi do mnie po polsku. Rozmawiamy po angielsku i dzięki temu jesteśmy sobie równi, dobrze się rozumiemy. Gdybyśmy próbowali rozmawiać ze zwierzętami, traktując je z szacunkiem, byłoby nam łatwiej.
Co zrobić, żeby rozumieć zwierzęta?
Dogaduje się pani ze swoim psem? No właśnie! To dlatego, że spędzacie razem sporo czasu. Gdyby przebywała pani dużo wśród krów, też by je pani rozumiała. Najłatwiej zacząć od dokarmiania ptaków lub wiewiórek. Można wtedy je obserwować i nawiązać z nimi kontakt. A kiedy idziemy do lasu, zachowujmy się jak najbardziej naturalnie.
W naszej części Europy lasy są pełne zwierząt – wyliczono nawet dokładnie, że około 50 na km2. Wiele z nich jest aktywnych w dzień, więc powinniśmy je widzieć. Niestety, nauczyły się ukrywać z obawy przed myśliwymi. Jeśli jednak nie skradamy się, lecz normalnie rozmawiamy, zwierzęta będą wiedziały, że nie przyszliśmy polować, i nie będą się nas bały.
A czy zwierzęta mają marzenia?
Nie do końca wiadomo. Wiemy za to na pewno, że śnią. Szczury na przykład mają sny o tym, co przydarzyło im się w ciągu dnia. Muszki owocówki we śnie poruszają nóżkami, więc przypuszczamy, że śni im się, jak latają. Skoro więc potrafią puszczać sobie takie filmy w mózgu, to dlaczego nie miałyby także marzyć na jawie? Może myślą o następnej porze karmienia? To nie są wielkie marzenia, ale czy i my nie staramy się usilnie żyć bardziej tu i teraz, cieszyć się chwilą?
Rozmawiała: Joanna Zaguła
Zdjęcia: Alamy/Bew, Getty Images, Shutterstock, Tobias Wohlleben
Może Cię zainteresować również artykuł: Szop pracz w Polsce.