Nawet teraz drzewa, krzewy i trawniki potrzebują pomocy. Mogą uschnąć, zmarznąć, złamać się pod ciężarem śniegu.
Najstarszy człowiek w mojej wsi, dziadek Trzaska, mówi, że zima będzie długa i śnieżna, bo w tym roku dziki bez wcześnie owocował. Ale nawet jeśli tak będzie, w ogrodzie i tak czeka nas sporo pracy.
Odgarniamy, podlewamy
Gdy śniegu jest dużo, musimy go usuwać nie tylko z trawników, ale i z roślin, które na zimę zachowały liście – po to, by miały dostęp do światła i powietrza. Śnieg strząsamy też z gałęzi, żeby się nie połamały. Starajmy się nie chodzić po nieodśnieżonym trawniku, bo możemy uszkodzić darń. Odgarnięty śnieg ze ścieżek wokół domu najlepiej zrzucać pod drzewami i wysokimi krzewami lub na pustych rabatach. Problemem są nie tylko duże opady. Źle jest także wtedy, gdy śniegu napadało za mało – rośliny łatwiej przemarzają i usychają z braku wody. Pamiętajmy wtedy o podlewaniu, zwłaszcza wszystkich zimozielonych. W największe mrozy warto też przejść się po ogrodzie i sprawdzić, czy delikatne rośliny są dobrze osłonięte.
Tniemy
Zima to idealny czas na przycinanie krzewów i drzewek owocowych. Najlepiej, gdy do pracy zabierzemy się tuż po najsilniejszych mrozach, a przed pękaniem pierwszych pąków. W suchy, słoneczny dzień możemy powycinać pędy malin, na których były w tym roku owoce, przyciąć agrest i czarne porzeczki. Na drzewach owocowych pozostawiamy tylko tyle gałązek, żeby się nie krzyżowały – latem wszystkie liście będą miały wtedy dostęp do światła. Usuwamy też wilki, czyli pędy rosnące pionowo w górę, bo na nich i tak nie zawiązują się owoce. Drzewa ozdobne zazwyczaj lepiej wyglądają bez przycinania, usuńmy więc tylko te gałęzie, które nam przeszkadzają. Trzeba pamiętać, że są gatunki, w których bardzo wcześnie zaczynają krążyć soki. Należą do nich między innymi brzoza, kasztanowiec, orzech włoski, wiąz – przycinamy je tylko późną jesienią. Jeżeli nie jest to bezwzględnie konieczne, lepiej też nie przycinać zimą czereśni, wiśni i śliw, bo często od tego chorują.
Bielimy
Dzięki temu nagrzaną w słoneczny dzień i oziębioną przez wieczorny mróz korę ochronimy przed pękaniem, przedwczesną wegetacją i utrudnimy życie szkodnikom. Bielimy przede wszystkim pnie drzew owocowych, ale nie zaszkodzi zadbać również o gatunki ozdobne. Nie zapominajmy o prowadzonych na pniu porzeczkach i agreście. Najlepiej zacząć bielenie na początku stycznia lub pod koniec grudnia. Ważne, by skończył się czas pluchy, bo deszcze za wcześnie zmyją preparat z pni. Wapno kupujemy w sklepach ogrodniczych i rozrabiamy wodą (kilogram na 5 litrów wody). Żeby lepiej trzymało się pni, możemy dodać glinę, mąkę lub farbę emulsyjną. Od strony południowej malujemy wyżej, żeby jak najbardziej ochronić drzewo przed nagrzewaniem. Pnie powinny być białe do końca marca – jeżeli deszcz zmyje wapno wcześniej, zabieg powinniśmy powtórzyć. Leniuchy mogą kupić specjalne opryskiwacze, którymi można malować szybciej i łatwiej niż pędzlem.
Zadbajmy o narzędzia
Grabie, łopaty, nożyce i widły oczyśćmy z ziemi i nasmarujmy cienką warstwą oleju, skórką słoniny albo WD-40 w spreju. Żeby pozbyć się pleśni i grzybów, przetrzyjmy metalowe końcówki spirytusem. Oblepiony trawą spód kosiarki umyjmy, a nóż – naostrzmy i natłuśćmy. Wąż ogrodowy też może nie przetrwać zimy. Nie pokryje się co prawda rdzą, ale pod wpływem mrozu guma sparcieje i wiosną zacznie przeciekać. Spuśćmy więc wodę i zanieśmy zwinięty szlauch do garażu. Uwaga! Jeśli macie staw lub oczko wodne z zimującymi roślinami i rybami, koniecznie wytnijcie w lodzie przeręble, by miały powietrze. Dokarmiajcie też ptaki, żeby pomogły wiosną walczyć ze szkodnikami.
Tekst: Urszula Zaborowska
Fotografie: Derek St Romaine, Stockfood/ Free, Flora Press, Gap Photos/ Medium, Gap Photos/ East News, Fotochannels