Na tropie jesiennych dam: najpiękniejsze odmiany chryzantem
Rośliny ogrodoweLata całe była wielką panią kwiatowych rabat, ogródków, donic i salonów. Aż ogrodnicy odkryli, że łatwo można przesuwać termin kwitnienia chryzantemy. Wyhodowali cudne odmiany o pełnych kwiatach i zaczęli celować w początek listopada.
Stroiki z chryzantem na wszystkich świętych
Cena tego komercyjnego sukcesu była taka, że chryzantemie przypięto łatkę rośliny cmentarnej. Przylgnęła na długo, ale na szczęście powoli ten piękny kwiat się od niej uwalnia.
Dziś nazwa „chryzantema” jest używana raczej potocznie, bo botanicy całą tę wielką rodzinę rozbili na kilka mniejszych, a bohaterkom naszego opowiadania pozmieniali imiona i nazwiska.
Mamy więc chryzantemy – złocienie, wrotycze oraz jastrunie. W ogrodniczym światku wciąż funkcjonują jako margerytki. Jakby tego było mało, obowiązuje jeszcze cały zestaw skomplikowanych łacińskich nazw.
Margerytka – kwiat skromny
Ruszając tropem tych ciekawych kwiatów, trzeba wiedzieć, że pierwowzorem najprawdziwszych ogrodowych chryzantem są złocienie właściwe, potocznie nazywane margerytkami. Są u nas znane od XIV czy XV wieku i wciąż mają się nieźle.
Osiągają mniej więcej pół metra wysokości i rozwijają białe płatki promieniście odchodzące od żółtych środków. To rośliny pospolite, zdrowe i tak żywotne, że każdy powinien od nich zaczynać przygodę z własnym ogrodem.
Margerytki nikogo nie zawiodą, same się wysieją, jeśli tylko im na to pozwolimy, i niezawodnie każdego roku zakwitną, łatwo je również przesadzić.
W ciągu pół wieku ich ogrodowej kariery dokładnie przetestowano, jak reagują na wszystkie niedogodności otaczającego świata i pogodowe kataklizmy.
Powstały w tym czasie różne odmiany, najczęściej o kremowych, ale także o rzadko u roślin spotykanych zielonkawych płatkach. Mamy też okazy wysokie i o pełnych kwiatach. Najpiękniej wyglądają na przełomie wiosny i lata.
Im bardziej jednak margerytki są szlachetne, tym większe mają wymagania: należy zasilać glebę kompostem lub gotowym podłożem uniwersalnym, a wiosną – dobrym, powoli rozpuszczającym się nawozem mineralnym.
Jako ciekawostkę można dodać, że jesienią kwiaty łudząco podobne do margerytek rozwija boltonia. Chyba nikomu nie będzie przeszkadzało, że to żadna chryzantema, lecz jej wysoka – nawet i dwumetrowa! – kuzynka.
Wrotycz maruna – nie tylko na komary
Kolejny przedstawiciel chryzantem najbardziej lubi pełnię lata. Mowa o wrotyczu, kwitnącej na nieużytkach wysokiej bylinie o żółtych kwiatach. Znamy ją jako wrotycz pospolity. To roślina o niezaprzeczalnej urodzie i typowym dla chwastów trudnym charakterze. Zawsze lepiej ją trzymać na dystans.
W ogrodzie przyjemniej będzie się otoczyć kwiatami wrotyczu maruny. Są skromniejsze, ale naprawdę piękne, a dodatkiem do nich są równie dekoracyjne liście. Przypisuje się im działanie lecznicze. Wrotycz na kleszcze i komary potrafi działać odstraszająco. Najważniejsze jednak, że jest wśród nich wiele odmian ozdobnych.
Wrażenie robi zwłaszcza Aureum o żółtych liściach – wnosi do ogrodu dużo światła, a z nim sporą dawkę optymizmu.
Żeby tropicielom ciekawych chryzantem trochę utrudnić zadanie, wspomnę jeszcze o wrotyczu Chrysanthemum coccineum. Po polsku, nie wiadomo dlaczego, nazywanym złocieniem różowym, a moim zdaniem to margerytka. Kwiaty ma niemal takie same, z tą jednak różnicą, że płatki są różowe albo czerwone, a nie białe.
Tyle zamieszania z tymi nazwami, a przecież najważniejsze są piękno i elegancja, które złocień różowy wprowadza do ogrodu. Jego kwiaty rozwijają się w maju i czerwcu.
Uprawa chryzantem: z Azji do doniczki
Fala chryzantem przybyła do nas ze Wschodu w czasach, gdy Europejczycy namiętnie podróżowali do Japonii, Chin i Korei. To właśnie im cała grupa zawdzięcza opinię dekoracji końca sezonu.
Byliny Dendranthema, które z daleka przypominają astry, są bowiem roślinami dnia krótkiego. Dziewiętnastowieczni ogrodnicy uważali je za królowe jesiennych rabat.
W końcu jednak nie wytrzymały konkurencji z astrami, równie kolorowymi i pachnącymi, za to bardziej odpornymi na trudne warunki i mniej wymagającymi.
Te, w przeciwieństwie do chryzantem, rosną nawet na glebach piaszczystych, są długowieczne oraz – co ważne o tej porze roku – nie boją się mrozów.
Ale żeby cała historia zakończyła się happy endem, dodam, że azjatyckie chryzantemy odbiły sobie ową ogrodową porażkę. Od nich przecież pochodzą uprawiane teraz powszechnie odmiany doniczkowe.
To je właśnie ustawiamy w pojemnikach na tarasach i balkonach. A moda na chryzantemy niezmiennie każdego roku powraca, bo przecież to, co piękne, zawsze broni się samo.
Tekst: Witold Czuksanow Zdjęcia: Shutterstock
Zobacz także:
Jesienne kwiaty do ogrodu
Kolorowe astry marcinki – piękne, jesienne kwiaty