Karnawał na świecie. Poznaj zwyczaje karnawałowe z Wenecji, Rio i Nowego Orleanu i zobacz, jak można się bawić na całego
ZwyczajeKolędnicy chodzący od domu do domu, turoń, zapusty – w Polsce mamy bardzo ciekawe tradycje karnawałowe. Niestety wiele z nich niemal zaginęło. Są za to miejsca na świecie, gdzie karnawał to wciąż czas intensywnej zabawy, a obchodzi się go szczególnie spektakularnie. Zapraszamy do Wenecji, Nowego Orleanu i Rio!
Karnawał w Wenecji: hulaj dusza w masce
Karnawał zaczyna się w święto Trzech Króli i trwa do Środy Popielcowej (która w tym roku wypada 14 lutego, tego samego dnia, co Walentynki). Czyli w tym roku trwa nieco ponad miesiąc. Za to, gdyby machina czasu przeniosła nas do XVIII-wiecznej Wenecji, jednego z miast, które ze swego karnawału słyną do dziś na cały świat, moglibyśmy bawić się znacznie dłużej. Wenecjanie balowali… ile tylko się dało. To w tym mieście (gdzieś w okolicach XIII wieku) narodził się zwyczaj noszenia masek karnawałowych. Mieszkańcy Wenecji je pokochali – w XVIII wieku nosili je już przez sześć miesięcy w roku! W szczytowym momencie popularności weneckiego karnawału zabawę zaczynali… w październiku! Maski bardzo ją ułatwiały – zapewniały anonimowość, uwalniały od konwenansów, nakazów moralnych i etykiety. Z nimi w karnawale jeszcze bardziej „świat stawał na głowie”: można było bezkarnie śmiać się z Kościoła, władców i arystokratów, wygłupiać i błaznować. Hrabina na chwilę mogła zostać pasterką albo... parobkiem i doświadczyć uroków zabaw pospólstwa, a prosty chłopak udawać pana i zadawać się z damami albo pić wino z księciem. Ale żeby nie było za wesoło – zapewnioną przez maski anonimowość coraz częściej wykorzystywano w niecnych celach. Mnożyły się napaści, kradzieże i gwałty. W 1339 roku zakazano noszenia masek po zmroku. A potem także: wchodzenia do klasztorów mężczyznom przebranym w damskie stroje; noszenia masek w kościołach i miejscach, gdzie uprawiano hazard; noszenia jakiejkolwiek broni, gdy jest się przebranym etc. Za złamanie prawa groziła wysoka grzywna, więzienie, publiczne ośmieszenie na placu św. Marka, a nawet wygnanie. Problemy skończyły się, gdy w 1797 roku Republika Wenecka upadła, a nowy władca miasta, cesarz Franciszek II Habsburg, całkowicie zakazał karnawału. Uznał, że lepiej nie pozwalać swoim nowym, niezbyt zadowolonym i skorym do buntu poddanym na anonimowość. Oficjalnie karnawał wenecki przywrócono dopiero w 1979 roku (przedtem odradzał się nieśmiało, ale nie jako impreza publiczna, a ciąg prywatnych balów). Dzisiaj przyciąga turystów z całego świata, którzy wręcz zadeptują tutejsze obchody, a maski można kupić w każdym sklepiku z pamiątkami i to przez cały rok.
Karnawał w Nowym Orleanie: taniec kogutów i Mardi Gras
Ze swego karnawału słynie też Nowy Orlean. Mieszkańcy tego miasta w delcie Missisipi, pełnego wróżek i jazzu granego nawet na pogrzebach, w karnawale czują się jak w swoim żywiole. Przygotowują się do niego cały rok, a niektórzy miesiącami szyją misterne kostiumy. Na przykład tzw. Indians, czyli czarni nowoorleańczycy. Ich stroje, inspirowane indiańskimi, składają się z kolorowych piór, cekinów i afrykańskich koralików. Indians tworzą plemiona, a na czele każdego stoi wódz. W umówionym dniu karnawału wodzowie spotykają się na ulicach w bitwie na najpiękniejszy kostium i taniec – wygląda to niczym walka ogromnych barwnych kogutów.
Zwyczaj hucznego świętowania przywędrował do Noli z chrześcijanami z Europy, a karnawał obchodzono tu już w XVII w. Z czasem zaczęły powstawać „krewe” czyli stowarzyszenia dbające o huczne parady i bale. Jest ich dziś kilkadziesiąt, a punktem honoru każdego jest okazała platforma, która jedzie przez miasto w trakcie jedenj z parad. Przebierańcy zrzucają z platformy w stronę tlumu sznury korali i plastikowe monety w kolorach fioletowym, złotym i zielonym. Symbolizują one Mardi Gras, czyli „Tłusty wtorek” – ostatni dzień karnawału, obchodzony najbardziej hucznie.
Karnawał w Rio: dzika samba przez 5 dni
Za to karnawał w Rio de Janeiro wpisano do księgi Rekordow Guinessa jako największy na świecie. Choć trwa tylko 5 dni, bo zaczyna się na niespełna tydzień przed Środą Popielcową, ściąga tłumy. To jak wyglada, zawdzięcza zderzeniu tradycji kolonizujących Brazylię Portugalczyków i czarnych niewolników z Afryki. Władzę nad miastem przejmują w tym czasie szkoły samby (dostają nawet symboliczny klucz do miasta) i zaczyna się szaleństwo – dzikie tańce w obłędnych strojach w rytmie bębnów, które trwają dzień i noc. Nawet metro jeździ w tym czasie 24 godziny na dobę. Tu też, jak w Nowym Orleanie, przez miasto jedzie wielka platforma, a szkoły samby z całego kraju rywalizują na niej o tytuł najlepszej. Ale nie musisz jechać do Rio! Swoje huczne imprezy maja też inne brazylijskie miasta: Sao Paulo, Recife, Manaus czy Salvador.
Tekst: Weronika Kowalskowska, Agnieszka Wójcińska Zdjęcia: Shutterstock
Zobacz także: Najciekawsze tradycje na Ostatki w Polsce