Dziś dzień świętej Łucji, a w Skandynawii Święto Świateł. Czy wiesz, jaki ma związek z płaczem niemowląt i dlaczego należy unikać pecha w tym czasie?

Dziś dzień świętej Łucji, a w Skandynawii Święto Świateł. Czy wiesz, jaki ma związek z płaczem niemowląt i dlaczego należy unikać pecha w tym czasie?

Zwyczaje

Przesilenie zimowe w słowiańskiej kulturze łączyło się z odradzaniem się Słońca, co dawniej obchodzono nadzwyczaj hucznie. Ale zanim do niego doszło, czekał nas mroczny i niebezpieczny czas, szczególnie od świętej Łucji, czyli 13 grudnia. Czy wiesz co zdaniem naszych przodków nam wtedy groziło i jak najlepiej temu zaradzić? Przeczytaj!

reklama

Zimowe przesilenie i niebezpieczeństwa z nim związane

Jeśli całkiem zdrowe i pogodne niemowlę nagle zaczynało marudzić lub zanosiło się wrzaskiem, z pewnością maczały w tym swoje szpetne szpony moce piekielne. Zwłaszcza, gdy cała przemiana słodkiego blond aniołeczka w rozwrzeszczanego bachora dokonała się w połowie grudnia. Otóż jakiś tydzień przed dniem przesilenia zimowego (21-22 grudnia) zaczynały się dziać tajemnicze i straszne rzeczy. Przesilenie, jak wiadomo łączyło się z odradzaniem się Słońca, co dawniej obchodzono nadzwyczaj hucznie. Ale zanim mogło dojść do radosnego powitania pana Słońca (a później, gdy chrześcijaństwo zawłaszczyło parę świąt, Dzieciątka), trzeba było przedrzeć się przez potwornie niebezpieczny czas. Już od świętej Łucji (13 grudnia) wszystko było nastawione na bożonarodzeniowe przygotowania, ale też – i to w znacznie większym stopniu – na unikanie pecha. Bo im bliżej narodzin Pańskich, tym silniej i wścieklej poczynały sobie złe moce.

Gdy zapada zmrok, nie wychodź z chaty

Szczególnie trudny był dzień, a właściwie noc po święcie patronki szwaczek i ociemniałych. Sądzono bowiem, że właśnie wtedy szatan i jego poplecznicy (czarty, magowie, czarownice, strzygi, topielice i inne paskudztwa) mają największą moc i chęć do działania. Aby nie paść ofiarą szatańskich zakusów, wykorzystywano cały arsenał magicznych sztuczek. Poświęconym zielem okadzano dom i obejście, a niespalone resztki dawano do jedzenia zwierzętom gospodarskim (albo wykładano w progach obory i stajni), aby je ustrzec przed urokami. Po zmroku obowiązywał absolutny zakaz opuszczania chałupy. Nastawała najdłuższa, najbardziej niesamowita i niebezpieczna noc, bezsenna dla wielu młodych matek, bojących się spuścić oko z kołyski. Wiadomo – chwila nieuwagi, a jakaś siła nieczysta gotowa zdrowe dziecko zastąpić cherlawym i płaczliwym odmieńcem, z którym trzeba się męczyć przez kolejny rok i kombinować, jak tu go podsunąć czartom z powrotem i odzyskać własne maleństwo.

Tekst: Weronika Kowalkowska Zdjęcia: Shutterstock

 

Zobacz również