Koty, paski i tęcza
Łowiczanka z urodzenia, paryżanka z wyboru. Zofia Rostad, artystka znana na całym świecie, ale w Polsce tylko troszkę.
Najpierw był Łowicz. Potem studia w Łodzi, a dalej Paryż i prestiżowa uczelnia sztuk dekoracyjnych. Od razu przyjęli ją na czwarty rok! Był też studencko-emigrancki niedobór gotówki, z którego wybrnęła… wracając do korzeni. Zagorzała miłośniczka abstrakcji geometrycznej dostała zamówienie na skrzynie malowane w ludowe wzory. Zaskoczyło.
Zofia Rostad: twórczość
Od tamtej pory wszystko, co zaprojektuje (tkaniny, tapety, pościel, książki dla dzieci, porcelana, ubrania), sprzedaje się jak złoto. I choć od ponad pół wieku mieszka we Francji, a pracuje dla firm z całego świata, to rodzimy folklor nieustannie przewija się w jej twórczości. I nawet nie chodzi o dokładnie cytowane motywy, tylko o energię, sielskość, radość i harmonię. Mówi o sobie, że jest eklektyczna. Jednego dnia podobają się jej kwiaty i drzewa, drugiego maluje wyłącznie abstrakcyjne wzory. Ale prawdziwy numer jeden to u niej zwierzęta. Szczególnie koty: okrągłe, puchate, uśmiechnięte. Jakby dopiero co umościły się na zapiecku – aż czuć bijące od nich ciepło. Kocury lubi do tego stopnia, że zdarza się jej zamiauczeć do męża!
Szukanie inspiracji
Poza tym inspiracją bywa kępa traw, opadłe liście czy przeczesany wiatrem piasek na plaży – wszystko może stać się wzorem. Choć jest artystką nowoczesną, to tak samo jak jej ludowi koledzy po fachu bacznie obserwuje przyrodę. Każdy pomysł – a te przychodzą jeden za drugim – trafia do notatnika, z którym pani Zofia nigdy się nie rozstaje. Zwierzęta układa w figury geometryczne: krowa wpisuje się w trapez, słoń w prostokąt, a kot w miękki owal. Wkrótce zamienią się w kolejny projekt. I to bez udziału komputera! Bo u Zofii Rostad wszystko jest hand made, a kolaż, wycinanka, tusz, gwasz czy farby olejne ani myślą ustępować miejsca ekranowi i myszce. Komputer przyda się dopiero potem, przy przenoszeniu obrazków na produkowane przez znane firmy tapety, tkaniny czy naczynia.
We Francji każdy, kto interesuje się aranżowaniem wnętrz, zna sztukę dziewczyny z Łowicza, która mimo że lata lecą, a świat zalewa fala kiczu, wciąż trzyma się w swojej sztuce wartości absolutnie ponadczasowych – to szlachetna prostota i radość życia. A także dużo, baaardzo dużo koloru.
Tekst: Weronika Kowalkowska
Zdjęcia: Muzeum w Łowiczu, archiwum artystki