Magdalena Pietruk odkurzyła tradycyjne wzory i stroje, a potem ubrała w nie młodych.
Dawniej haftowanie było zajęciem dla panien. Musiały same sobie utkać posag. Te, które nie umiały pisać ani czytać, swoje historie opowiadały haftem. Odświętne stroje wystarczały często na całe życie. W tej samej koszuli szło się do ślubu, potem kładziono w niej do trumny.
Coś pięknego, czyli Xoroshe
Magdalena Pietruk swoją pierwszą koszulę, podlaską soroczkę, uszyła na festiwal, na którym miejscowi występują w tradycyjnych strojach. Nie chciała wypożyczać koszuli z muzeum, postanowiła odtworzyć jej krój i haft. Wcześniej uczyła się podlaskiego i poleskiego rękodzieła od białoruskich starowinek. Jeździła do przygranicznych wsi w Polsce i na Białorusi, robiła wycinanki, tkała na krosnach i haftowała. Potem już komputerowo projektowała własne wersje wzorów.
Jest graficzką po studiach etnograficznych i literaturoznawczych. Urodziła się pod Drohiczynem i gdy wróciła w rodzinne strony, postanowiła odkryć folklor Podlasia i Polesia na nowo. Tak powstało Xoroshe (czyt. horosze). W białoruskiej gwarze oznacza to coś pięknego lub dobrego.
Magdalena projektuje koszulki, torebki nerki, sukienki i dresowe bluzy, ale też wyszywane ręcznie soroczki, filcowane walonki i makatki. Sama tworzy tkaniny dwuosnowowe i haftuje kolekcje na pokazy mody lub na zamówienie.
– Gdy odwiedzam moje gospodynie z Białorusi, nie mogą się nadziwić, że maszyna też może tak starannie wyszywać. Ale najbardziej cieszą się, że ktoś o tych wzorach jeszcze pamięta. Tam młodzi uciekli do miast, jak najdalej od tradycji.
_______________________
Tekst: Magdalena Burkiewicz
Zdjęcia: Łukasz Krysiewicz, Paweł Tadejko