papierowe wycinanki

Papierowe wycinanki Oli Rózgi - to nie tylko ozdoby ale i opowieści o życiu

Rzemiosło

Aleksandra Rózga: miłośniczka papieru, instruktorka rzemiosła. Prowadzi warsztaty dla dzieci i dorosłych w Muzeum Wycinanki w Konstancinie--Jeziornie.
Najbardziej lubi pracować w papierze. – To szlachetny, organiczny materiał, po którym piszemy, rysujemy, możemy ciąć go nożyczkami i tworzyć historie – mówi Ola.

reklama
papierowe wycinanki
Zdjęcie: Gutek Zegier

Od filologii do wycinanki

Niezależnie od wieku, pochodzenia, wyznania czy gustu, człowiek ma potrzebę otaczania się pięknem. Odkąd pamiętam, ja swoją zaspokajałam słownikami, atlasami, alfabetami, ilustrowanymi książkami – opowiada Ola Rózga, współczesna artystka, wycinankarka i edukatorka. Z miłości do książek trafiła na filologię polską Uniwersytetu Jagiellońskiego, szybko się jednak okazało, że to nie ten rodzaj miłości. Skończyła więc Uniwersytet Ludowy Rzemiosł Artystycznych we Wzdowie, stąd przywiązanie do rzemiosła i tradycji, ale, jak sama mówi, estetycznie ukształtowała ją współpraca z Bartoszem Rejmakiem. Założyli pracownię grafiki artystycznej Manufaktura Sanok – to był czas spotkań, warsztatów, inspiracji, a także nauki. Wtedy zaczęła łączyć tradycyjne motywy z nowoczesnym designem. Kilka lat temu w cieszyńskiej Szkole Rzemiosł skończyła kurs introligatorstwa. 

Przeczytaj też: Dzianie na Wygonie: dekoracje z włóczki, w których się zakochasz

papierowa wycinanka
Zdjęcie: Gutek Zegier

Wycinanka nie tylko jako dekoracja: głębsze znaczenie i jej symboliczne aspekty

– Uwielbiam papier – opowiada Ola – ale na pomysł sięgnięcia po wycinankę wpadłam, kiedy mieszkałam w Sanoku. Szukałam pomysłu na gadżet-pamiątkę, na wytworzenie jakiegoś komercyjnego prostego produktu. A wycinanka pociągała mnie jako forma, kolor i jakaś pierwotna siła wyrazu. Próbowałam ją namalować, ale szybko okazało się, że to nie ma sensu! Że cały urok wycinanki jest w cięciu papieru nożyczkami. Przenosiłam wycinanki na ceramikę, tkaninę, zrobiłam kilka matryc w technice linorytu, wykreślałam wycinanki w wektorach. Wypatrując ich, obserwowałam świat mody i architektury. 
W jednej z publikacji, wydanej w peerelowskich czasach, przeczytała, że społeczności wiejskie traktowały wycinanki jedynie jako ozdoby. Głęboko z tym się nie zgadzała, bo symbole, jakie się w nich pojawiają, są jasne i czytelne, choćby leluja. To drzewo życia, mówi o tym, skąd jesteśmy i dokąd zmierzamy. Pojawia się w baśniach i mitach chyba wszystkich kultur. Żyjemy w różnych tradycjach, ale myśląc o pewnych ideach, rysujemy to samo.

Zobacz: Niesamowita artystka! Celina Kędziera, która tworzy poduszki dekoracyjne „malowane” aplikacjami

papierowa wycinanka
Zdjęcie: Gutek Zegier

Ważne chwile zamknięte w wycinankach

Czasem artystka bierze do ręki kartkę i daje się ponieść intuicji, wybierając kolor, formę, grubość kartki. Kiedy wycina babę z wielką spódnicą, pod którą mieszczą się przeróżne elementy, wychodzi z tego opowieść o dzisiejszej kobiecie. Ona też ma pod opieką wiele spraw.
Pierwsze wycinanki Oli Rózgi? Kozy, z czasem pojawiły się ptaki i drzewa. – Zawsze były to opowieści o relacjach – opowiada. – Kozy kojarzą mi się z intensywnym i pięknym czasem. Podróże, muzyka, małe dzieci – to wszystko gdzieś zostało zarejestrowane w wycinankach z tego czasu. Jednocześnie moje zainteresowanie tą sztuką pogłębiało się, poświęcałam jej coraz więcej uwagi i w którymś momencie zajęłam się wyłącznie edukacją, sama ucząc się i bacznie obserwując zjawiska.

rękodzieło z papieru
Zdjęcie: Gutek Zegier

Wycinanka była Oli zapisana...w nazwisku

Czasem robi kopie dawnych wzorów, ale najchętniej projektuje własne. Chociaż nie ukrywa inspiracji bardzo prostą, jednokolorową wycinanką rawską. Eksperymentuje ze swoimi pracami, wycinanki traktuje jak klocki, puzzle, przekształca je, multiplikuje i przenosi na różne materiały. Stempluje papier, który zamienia w ozdobną wyklejkę ręcznie szytego notesu. Mówi, że chętnie podjęłaby współpracę z rzemieślnikami, którzy korzystaliby z tych wzorów w swojej pracy. Do tego potrzebne jest miejsce, warsztat, trudno w pojedynkę zajmować się wszystkim: projektowaniem, wykonawstwem i potem, oczywiście, sprzedażą. 
– Znajomi wiedzieli, że zainteresowałam się wycinanką. Gdy komuś wpadła w ręce jakaś publikacja na ten temat, zachowywał ją dla mnie. W polskiej literaturze fachowej nie ma dużo pozycji, podobnie jest z literaturą na przykład o pisankarstwie. Kiedyś przyjaciel podarował jej książkę z zaznaczonym akapitem. Był to fragment o ludowym nazewnictwie. Okazało się, że na wsi nie funkcjonował właściwie sam termin „wycinanka”, tylko od razu nazwa konkretnej formy: cacuszko, leluja, taśmok, wstążka czy... rózga. – Zupełnie jak moje nazwisko – śmieje się. – Cóż więcej dodać, widać wycinanka jest mi pisana.

rękodzieło z papieru
Zdjęcie: Gutek Zegier

Nowe horyzonty i przyszłe projekty: Co dalej dla Oli Rózgi i jej artystycznych przedsięwzięć

Dostała też inną książkę – „Zaczęło się w Jeziornie. O wycinance i jej obecności we współczesnym projektowaniu” – i właśnie ona w 2017 roku przywiodła Rózgę do Konstancina-Jeziorny. Cztery lata później zaproponowano jej pracę w charakterze specjalistki ds. edukacji w nowo otwartym Muzeum Wycinanki, jedynym takim w Europie. Ma kolekcję ponad 3,5 tys. dzieł wiejskich twórców. W dużej mierze opiera się na zbiorach kulturoznawcy Antoniego Śledziewskiego. Swoją cegiełkę do listy tytułów na temat wycinanki w Polsce chce dołożyć także Ola. Została tegoroczną stypendystką Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego i szykuje własną publikację. 

Czytaj dalej: Wooden Story, czyli historia miłości do zabawek z drewna, która trwa już trzecie pokolenie

Zdjęcia, tekst i stylizacja: Gutek Zegier

 

Zobacz również