rękodzieło artystyczne

Rękodzieło artystyczne prosto z Warmii - ekologiczne produkty, które powstają z miłości do natury i wolności.

Rzemiosło

Wśród łagodnych warmińskich wzgórz kryje się nieduża wieś Praslity. Odbijająca od asfaltu szutrowa droga prowadzi do pięknego siedliska – tu, w ekologicznym gospodarstwie, wychowała się Asia. Tutaj też, w starej murowanej oborze, urządziła swoją pracownię.
W chłodnym ogromnym pomieszczeniu stoją duże stoły, maszyna do szycia, regały wypełnione naturalnymi tkaninami, pod sufitem suszą się rośliny. Skończyła liceum plastyczne, a potem kurs rękodzieła na Uniwersytecie Ludowym Rzemiosła Artystycznego w Woli Sękowej, zrobiła czeladniczy dyplom z ceramiki.

reklama
rękodzieło artystyczne

Z pracowni ceramicznej...do krawieckiej. Rękodzieło artystyczne jest Asi pisane

Wtedy także zabrała się za remont. Trwał dwa lata i trzeba było czymś wypełnić ten czas. Najlepiej najprzyjemniejszymi zajęciami. Dla Asi są nimi szycie, dzierganie. – Od dziecka uwielbiałam robić na drutach, szykować kreacje dla lalek – opowiada.
Kiedy remont się skończył i pracownia ceramiczna mogła ruszać, okazało się, że jednak trzeba zamienić ją... na krawiecką.

Drobne akcesoria szyte przez Asię łatwo znajdowały odbiorców. Robiła już torebki, portmonetki, nerki na drobiazgi – wszystko z naturalnych materiałów, lnu i bawełny, ozdobione ręcznym haftem (kupony surowych tkanin, stare worki wypełniające regały często pochodzą z demobilu). W skończonej pracowni wreszcie znalazło się miejsce na te wszystkie skarby.
A także cisza i spokój potrzebne Asi do pracy.

rękodzieło artystyczne

Asia biżuterię i akcesoria ozdabia bajkowymi haftami


– Sama byłam zaskoczona tym, że zaczęłam haftować. Wcześniej tego nie lubiłam, teraz pokochałam. Kojarzyło mi się ze wzorami do haftu krzyżykowego, z zamkniętą formą, której trzeba się trzymać. Z jakimś ograniczeniem. Jednak na zajęciach w Uniwersytecie Ludowym poznała także inne ściegi, techniki, ludowe motywy.
I chociaż nie sięga do tych wzorów, poczuła, że haft może być też wyrazem wolności twórczej.

– Moim ulubionym wzorem jest krwawnik. Kiedyś zwróciłam uwagę na cienie, jakie rzucał na karoserię samochodu. Zaczęłam to twórczo przetwarzać – opowiada – odbijałam, rysowałam, wreszcie zaczęłam haftować. Jego delikatny, postrzępiony liść pojawił się jako pierwszy motyw na szytych produktach. I to właśnie on znalazł się w logo marki Bosasia.
Odkąd pamiętam, trafiał też na nasze talerze, bo rodzice dodawali listki do sałatek. Łąki za oknem domu pełne były tego ziela. 

Z czasem dowiadywałam się o nim coraz więcej – o jego właściwościach leczniczych, wsparciu, jakie daje kobietom. Kiedy zajmowałam się robieniem naturalnych kosmetyków, zaskoczył mnie intensywną niebieską barwą hydrolatu. To roślina pełna tajemnic. – Lubię ją także za kolor khaki, jaki można uzyskać, farbując tkaniny – dodaje.

Wszystkie produkty tworzone przez Asię są ekologiczne

Eksperymentuje farbiarsko również z kolorami uzyskiwanymi z wrotyczu, szyszek sosny czy łupin cebuli. – Wychowałam się blisko natury, takie ciepłe kolory ziemi są 
mi najbliższe – tłumaczy.
Produkty Asi są przyjazne środowisku: len, bawełna, roślinne barwniki, tylne części nerek wykonane z korka dębowego, a wnętrza z bawełny z odzysku.

To ważne, bo dbałość o planetę jest jakością, którą Asia wyniosła z domu – jej rodzice prowadzą od lat ekologiczne gospodarstwo rolne.
Powstaje u nich wspaniały chleb dla okolicznych nabywców, lniany i konopny olej, domowe piwo. Ekologiczne uprawy dają też pewność, że zioła zbierane na okolicznych łąkach i pastwiskach to prawdziwie czysty, bezpieczny i zdrowy surowiec.

Asia robi więc mieszanki zielarskie z lawendą czy chmielem – na spokojny sen, którymi wypełnia opaski na oczy. To koi zmysły nie tylko dotykiem naturalnego materiału, ale także zapachem, a delikatny ciężar suszu relaksuje oczy.

 

Najbliżej natury jak się da - chodzenie boso to wyjątkowy sposób na kontakt z naturą

Bliskość natury praktykuje również, chodząc boso – stąd nazwa jej firmy BosAsia. – Nauczyłam się tego od rodziców. Od dzieciństwa najchętniej chodziłam bez butów. W gospodarstwie to zupełnie normalne, najwygodniejsze. Z czasem, gdy przyjaciel mojego ojca z powodów zdrowotnych zmienił dietę i zdjął buty na stałe, nasza rodzina powoli też zaczęła tak robić. Daje mi to poczucie wolności i prawdziwy kontakt z ziemią – opowiada Asia.
W pewnym momencie wymagało to od niej także odwagi. – O ile na wsi to całkiem zwykłe, w mieście jednak większość ludzi przygląda się nagim stopom. Ale dzięki temu odnalazłam swój klucz do wolności. Robię, co chcę. Chodzę boso, bo chcę, i też, kiedy chcę, wkładam buty dla bezpieczeństwa czy kiedy zapragnę je włożyć na jakąś szczególną okazję – mówi. – Dla mnie ważne jest życie w naturze 
i wolność w działaniu.

ZDJĘCIA, TEKST i STYLIZACJA: GUTEK ZEGIER 

Pracownia Rękodzieła bosasia JOANNA SEKULSKA 
asia_sek@op.pl
IG: bosasia.art

Zobacz również