Mikrokosmos Mai – biżuteria ze srebra, mosiądzu i emalii inspirowana światem natury
RzemiosłoKiedy Maja znalazła pszczołę z czarnym odwłokiem i tęczowo opalizującymi skrzydłami, postanowiła zachować jej piękno, tworząc unikatową biżuterię. Od tego się zaczęło. Użyła odlewu – bardzo starej, tradycyjnej techniki złotniczej. W ten sposób powstają jej wisiory, pierścionki i kolczyki. I do złudzenia przypominają prawdziwe trzmiele, żuki i kwiaty hortensji.
Sztuka w genach
Wychowałam się w rodzinie artystycznej i od dziecka słyszałam, że nie ma nic piękniejszego niż sztuka, ale artystom często trudno związać koniec z końcem, więc powinnam zdobyć zawód, który pozwoli mi znaleźć stabilną, opłacalną pracę – mówi Maja Woźniak, projektantka biżuterii. – Ale kiedy ma się babcię w Paryżu, Georgette Fiedorczyk, portrecistkę z Montmartre, przez którą od najmłodszych lat jest się oprowadzaną po Luwrze, Musée d’Orsay i innych galeriach, to po prostu nie ma innej możliwości, jak żyć z tworzenia pięknych rzeczy.
Zaraz po maturze Maja poszła na Małopolski Uniwersytet Ludowy, gdzie uczą różnych technik rękodzielniczych. Zachwyciło ją tkactwo, koronkarstwo, wikliniarstwo, potem biżuteria z koralików. Nawlekała ich setki albo nawet tysiące, całymi godzinami. Inni chodzili na wycieczki w góry, a ona potrafiła przez cztery dni nie wychodzić z domu, bo nanizywała korale. Później pochłonęły ją witraże…
Biżuteria inspirowana naturą
Ale ostatecznie wróciła do biżuterii, studiowała różne techniki biżuteryjne na ASP w Łodzi, inspirowały ją secesyjne wzory, owady i kwiaty, to był temat jej pracy dyplomowej, lecz dopiero pszczoła znaleziona na majówce pod Budapesztem, martwy owad, ale wciąż piękny, nadała sens jej twórczości. – Zapakowałam ją do pudełka od zapałek i przywiozłam do domu, a potem zrobiłam odlew metodą traconego wosku. To technika znana jeszcze przed Chrystusem, pracochłonna, ale pozwalająca na idealne odtworzenie modelu w metalu.
Wzory do swojej biżuterii – żuki, trzmiele, ważki, motyle – artystka znajduje dzięki kontaktom z entomologami, lecz także dostaje od osób, którym podoba się jej twórczość. Piękny szarańczak przybył z Ameryki Południowej, znajoma z Bieszczad podarowała jej okazy znalezione na strychu, a ktoś inny, w którego ręce trafiła skolopendra, umieścił ją w suchym lodzie i wysłał Mai. Zrobiła z niej dwa wzory: jeden w kształcie koła, a drugi litery S.
Biżuteria z naturalnymi kamieniami
Odlewy z natury ostateczną formę przybierają dopiero w jej rękach, czasem trzeba jakieś skrzydełko lekko przyciąć albo pogrubić. Z tych kształtów tworzy kolejne odlewy – ta sama pszczoła może stanowić motyw całego kompletu, na przykład naszyjnika i kolczyków albo pierścionka i bransoletki. Potem jeszcze następuje polerowanie lub, przeciwnie, matowienie i nakładanie oksydy, specjalnej substancji chemicznej, która na odpowiednio przygotowanym srebrze potrafi dać efekt błyszczącej tęczy.
A ostatnio do swojej biżuterii dodaje kamienie, które zbierała przez całe lata. Powstają rzeczy unikatowe, bo każdy kamień jest jedyny i niepowtarzalny. I to wokół kamienia buduje wzór, dopasowując do niego elementy z metalu: płatki kwiatów, listki, owady czy inne małe stworzenia. Najczęściej wyglądają jak prawdziwe, ale czasem Maja pozwala sobie na odrobinę fantazji. Bo sztuka przecież nie zna granic.
Zobacz w galerii więcej zdjęć biżuterii inspirowaej naturą
ZDJĘCIA, TEKST i STYLIZACJA: KASIA MITKIEWICZ