Poznajcie bombki szklane z warszawskiej pracowni. Unikatowe jak śnieżynki!
RzemiosłoU Matyldy Makulskiej święta Bożego Narodzenia zaczynają się w lutym. – Już wtedy myślę o nowych ozdobach. Zastanawiam się, jaki powinny mieć kształt, zdobienia. Potem rysuję, zwyczajnie na kartce papieru, na przykład renifera. Przenoszę go do programu graficznego i upraszczam, bo moje prace, im bardziej proste, tym ładniejsze.
Jak się robi szklane ozdoby choinkowe
I tak robi się czerwiec. W wakacje zaczynam wypalanie – śmieje się. Na początku ręcznie wycinała wszystkie elementy. Metoda zdawała egzamin, kiedy chciała zrobić kilkadziesiąt ozdób. A że zainteresowanie przerosło oczekiwania, postanowiła wykorzystać nowoczesne metody cięcia szkła. Robi się to piaskiem i wodą pod ciśnieniem. Kiedy elementy przyjeżdżają do pracowni, Matylda każdy ogląda, szlifuje, poprawia. – Najmilszy etap pracy to malowanie. Proste wzory wymagają skupienia, bo widać każde zawahanie ręki – wyjaśnia.
Potem szkiełka układa w piecu i nastawia na około 850°C. Szkło nagrzewa się do czerwoności i wtedy wtapia się kolor. Stosuje dwa: biały i czerwony. Kiedy maluje, są matowe i pastelowe, dopiero po wypaleniu nabierają energii. Na koniec zawieszki dostają wstążki, trafiają do pudełek wyłożonych papierowym siankiem i ruszają w świat. Do kogo? – Są klienci, którzy mają całe choinki ustrojone moimi pracami – cieszy się Matylda.
Bombki szklane ręcznie malowane
Najczęściej spotyka ich na targach. Podchodzą do jej stoiska, uśmiechają się i słyszy „a my już mamy bałwanki i pingwiny”. Bardzo lubi ten kontakt. Dostaje też odzew przez internet. Nieraz ktoś napisze już po zakupie, przyśle zdjęcie ustrojonych gałązek albo zapyta o nowe wzory.
Nie tylko świętami Matylda żyje. Połowa jej życia jest związana ze szkłem. Zakochała się w tym materiale już w liceum plastycznym, gdzie była pracownia szkła i witrażu. Kiedy zaczęła zastanawiać się nad studiami, miała tylko jeden wybór – ASP we Wrocławiu, bo nigdzie indziej tego nie uczą.
Od czasu do czasu wraca do eksperymentów. – Szkło cały czas mnie zadziwia. Kupuję te same farby, ale okazuje się, że jak je ciut inaczej położę, będzie inny efekt. Albo dzieje się coś ciekawego w miejscach, gdzie farby do siebie dochodzą – mówi. A jakie są możliwości?
Szklane ozdoby świąteczne: bałwanki i renifery
Ostatnio zrobiła Miseczki Złotko, przezroczyste, z grubymi ściankami, w których zamknęła bąbelki powietrza i zatopiła płatki złota. Lubi też współpracować z innymi artystami. Projektuje szklane gałki do mebli dla Dot Manufacture albo szkiełka do żyrandoli Oboladze Light Industry.
Przed świętami cały czas chodzą trzy piece. Największy odkupiła z manufaktury witrażu. Jest jeszcze średni i malutki, z którym zaczynała. Teraz rozmawiamy w niezwykłej pracowni na Starym Mieście w Warszawie, dosłownie zawieszonej nad ulicą Kozią. Pod nami spacerują ludzie!
Miejsce najwyraźniej było jej pisane. Miasto ogłosiło przetarg, w którym mogli startować tylko artyści. Wygrała, bo drugi chętny nie spełnił wymogów formalnych. Martwiło ją tylko jedno – aby podłączyć piec, potrzebna była siła.
Bombki szklane w warszawskiej kamienicy
Zgodę wyrazić musiały wspólnota, elektrownia i konserwator, bo kamienica jest zabytkowa. Gotowa do walki udała się do elektrowni, gdzie okazało się, że... siła już tu jest. Ma pokój z dużym stołem i artystycznym rozgardiaszem. My siedzimy w bawialni. Tak Matylda nazwała miejsce z błękitną kanapą i gablotą, w której prezentuje swoje prace. W wózku śpi półroczna Laura.
– Myślałam, że zrobię sobie przerwę na macierzyństwo, ale współpraca dobrze nam idzie – mówi o córeczce Matylda. Więc nawet na kilka godzin dziewczyny przychodzą do pracowni. To ze względu na Laurę w domu wreszcie będzie choinka. Zazwyczaj Matylda do samych świąt pracowała, a potem z mężem jechali do rodziców. – Na drzewku powieszę misie, bałwanki, pingwiny i renifery – uśmiecha się. Małej się spodobają.
Więcej zdjęć obejrzysz w galerii.
Kontakt do artystki: maku-pracownia.pl
Tekst: Beata Woźniak Zdjęcia i stylizacja: Gutek Zegier
Zobacz także: Jak przechowywać ozdoby choinkowe?