zwierzęta na wojnie

Co dzieje się ze zwierzętami w czasie wojny?

Zwierzęta w naturze

Zadziwiająca świat napaść na Ukrainę i cierpienie tysięcy ludzi są na tyle bulwersujące, że mało kto zadaje sobie trud zastanowienia się nad konsekwencjami wojny dla zwierząt. Nie tylko domowych i gospodarskich, ale także dzikich. 

Pierwszego dnia wojny, a był to piątek, warszawskie zoo ogłosiło zbiórkę na rzecz dotkniętych atakiem ogrodów zoologicznych.
W poniedziałek mieliśmy już ponad 150 tysięcy złotych i mogliśmy wysłać pierwszą ciężarówkę z pomocą humanitarną dla ukraińskich kolegów. Lwowskie zoo było najbliżej.
Potem okazało się, że sprawniej jest kierować transporty do ogrodu w miejscowości Równe, po zachodniej stronie Lwowa.
Stamtąd mniejszymi samochodami towary były rozwożone do placówek zgłaszających potrzeby. Konserwy, woda, środki higieny osobistej, opatrunki…

reklama
zwierzęta na wojnie

Transport humanitarny dla zwierząt w odpowiedzi na realne potrzeby

Następne transporty były już precyzyjną odpowiedzią na zgłaszane potrzeby, głównie dotyczące zwierząt.
Na dob­rych kilka miesięcy warszawskie zoo stało się centrum dystrybucji towarów dla ukraińskich ogrodów. Przywozili je do nas Czesi, Niemcy, Austriacy i Holendrzy. 
Kolejnym etapem było zaangażowanie się Europejskiego Stowarzyszenia Ogrodów Zoologicznych i Akwariów (EAZA), które zebrało pokaźną kwotę, a ukraińskie ogrody bezpośrednio od niego zamawiały pokarmy dla zwierząt i inne produkty z przygotowanej w tym celu listy.
Taki system działa do dzisiaj.

 

Wystawa malarska o losach zwierząt na wojnie

Willa w warszawskim zoo znów dawała schronienie ludziom sponiewieranym wojennymi losami. Tutaj zrodziła się idea objazdowej wystawy obrazów zwierząt z opisami ich wojennych losów. Brat dyrektora zoo w Równem (Riwne), Igor Pavlyuk, to utalentowany malarz. Wystawa zatytułowana „Why?” objechała Europę, a wystartowała właśnie u nas, w warszawskim zoo, które pokryło koszty jej stworzenia.
Jedna z historii opowiada o maleńkim yorku zjedzonym przez rosyjskich żołnierzy. Są tam również historie snujących się po lasach zwierząt gospodarskich i egzotycznych.
Wiele ogrodów zoologicznych na wschodzie i południu Ukrainy zostało spustoszonych przez głodnych żołdaków Armii Czerwonej.
Kiedyś te ogrody powrócą do życia, jednak są obawy, że dzika przyroda poniosła jeszcze większe straty.

 

 

drop zwyczajny


Wojna to w większości zagłada wielu gatunków zwierząt


Kiedyś trzeba będzie te wojenne koszty dla przyrody opisać. Wiem na przykład, że dropie, wspaniałe ptaki w Polsce już wymarłe, nie przetrwały ani w ukraińskich ogrodach, ani w warunkach naturalnych. Jak na wojennym stepie mógłby przeżyć tak płochliwy ptak? 
Wiem też o zniszczonych działaniami wojennymi ostojach susłów, których trzy gatunki żyły w Ukrainie, a były to susły perełkowane (u nas jeszcze są), moręgowane (reintrodukowane niegdyś w Polsce, a w Ukrainie miały swoje silne populacje) oraz susły odeskie (były bar-
dzo rzadkie). 
 

chomik europejski

Małe zwierzęta też cierpią na wojnie

Degradacji o jeszcze nieznanej skali uległy także populacje europejskich chomików, które u nas stały się bardzo rzadkie, ale tam miały się nieźle. I wreszcie wychuchol ukraiński, zwany też desmanem, przedziwny ssak z rzędu owadożernych, który ma śmieszną nazwę, wygląd i zwyczaje. Czy przetrwał? Jeszcze tego nie wiemy.
Populacje ptaków na wschodzie Ukrainy uległy masowej zagładzie o skali trudnej do rozpoznania.
W przerwach pomiędzy bombardowaniami nie słychać śpiewu ptaków. Zniknęły przepiórki i czajki, skowronki i pliszki. Najbardziej ucierpiały gatunki gniazdujące na ziemi i w ludzkich osadach, jak choćby bociany, wróble oraz jaskółki.

Czy przyroda sobie poradzi?


Zwierzęta szybko powrócą, gdy tylko zapanuje normalność.
W lasach grasują zdziczałe psy i koty, po działaniach wojennych pozostały miny i niewybuchy, porzucone pociski i broń.
To wszystko da się ogarnąć, przyroda sobie radziła z większymi ranami, ale przecież nie musiało do tego dojść. 
Nie tylko koni żal. Malutkiego wychuchola także bardzo szkoda…

o zwierzętach opowiada  dr Andrzej G. Kruszewicz, lekarz weterynarii, ornitolog, znawca ptasich obyczajów, dyrektor warszawskiego zoo
zdjęcia: shutterstock

Zobacz również