Gdy płoną łąki, czyli skutki wypalania traw
Zwierzęta w naturzeW ubiegłym tygodniu znów gasiłem pożar. I jeszcze raz były to łąki z suchymi trawami i bylinami. Zobaczyłem dym na skraju lasu i podjechałem na bezpieczną odległość, bo już kiedyś musiałem ewakuować samochód, gdy wiatr zmienił kierunek i zaczął pchać ogień w stronę auta. Samochodowa gaśnica działała tylko chwilkę, ale przecież nie do tego jest przeznaczona. Saperka, ważny element wyposażenia terenowego samochodu, przydała się o wiele bardziej. I to już nie pierwszy raz.
Wypalanie traw z powodu chwastów
Przy płonących chwastach uwijał się starszy, chudy jak wiór jegomość. Jakąś gałęzią trochę ogień gasił, ale bardziej rozrzucał iskry, paskudnie przy tym złorzecząc. Daliśmy jednak radę i kiedy nadjechał wóz Ochotniczej Straży Pożarnej, to już tylko dogaszaliśmy resztki ognia. Sikawka przydała się do zabezpieczenia pogorzeliska. Spisano moje personalia, a szef brygady gaśniczej, który ewidentnie znał gaszącego ze mną pożar staruszka, zabrał go na stronę i coś mu tłumaczył, energicznie przy tym gestykulując. Przyniosłem z samochodu dwie butelki wody mineralnej i jedną podałem panu Józefowi, bo tak na imię miał ów starszy jegomość. Gdy brygada gaśnicza odjechała, usiedliśmy sobie na poboczu drogi i powoli, pijąc wodę, dochodziliśmy do siebie.
Zaproponowałem, że odwiozę pana Józefa do domu, ale odmówił, argumentując, że ma rower. Gdzie? Pokazał na skraj lasu i wyraźnie się czymś zdenerwował, a za chwilę zadziwiająco dziarskim krokiem tam poszedł. Ja za nim. Z roweru zostało tylko to, co było metalowe. Opony, siodełko i rączki jeszcze dymiły. Wściekłość pana Józefa była gwałtowna, ale szybko minęła. Stał się jakiś taki refleksyjny i pokorny. Stwierdził, że to kara boska. Za co? Ano za podpalenie łąki. Czyli gasiłem łąkę
z podpalaczem! To jego łąka, od lat jej nie podpalał, ale tym razem coś go podkusiło. Tyle chwastów! Ten strażak od razu się zorientował, że to pan Józef podpalił i dlatego go ostro obsztorcował. Pewnie pamiętał poprzednie razy. Może nawet już wiedział o rowerze i dlatego nie robił większej afery. A pogorzelisko i tak było niewielkie, i tylko na łące pana Józefa. Obroniliśmy las przed ogniem, więc nie wyszło tak źle. W efekcie zabrałem podpalacza do domu. A po drodze opowiedziałem mu, że w ostatnich dniach głośno było o spalonych samochodach na pewnym parkingu nad Wisłą. O spalonych domach i oborach. Też od łąk. A na dodatek opowiedziałem mu o ekologicznej katastrofie na pogorzelisku.
Człowiek sprowadza nieszczęście
Zimę przeżyły poczwarki motyli, świerszcze, mrówki, ślimaczki, myszki, żabki i żuczki. Szlag je wszystkie trafił. Zginęły w ogniu. Były świetnie przystosowane do życia, ale nie do ognia. Zginęły w męczarniach. A przecież wiosną na łąkach budzi się życie. Są już skowronki i czajki, a w gniazdach mają jaja. Małe zajączki nie uciekną przed ogniem.
Po pożarze trawy szybko się odrodzą, ale tylko trawy. One mają stożki wzrostu ukryte w ziemi. Dlatego są odporne na zgryzanie przez zwierzęta, na suszę i pożary. Większość roślin zginie. Ich nasiona także. Po małym pożarze wszystko jakoś się odrodzi, ale gdy spłonie kilka hektarów, to będzie ekologiczna katastrofa. Człowiek sprowadza nieszczęście z powodu chwastów. A co to są chwasty? Dzikie rośliny, rodzime, nieuprawiane przez ludzi, ale na łące to podstawa biologicznej różnorodności. Chwastami są także bardzo zdrowe dla ludzi i bardzo pożywne liście mniszka, szczawiu i krwawnika.
Nie tylko zwierzęta powinny je jeść, ale także ludzie. Są zdrowsze niż przenawożone sałaty z supermarketu, importowane z południa Europy. Dodajmy do tego gwiazdnicę, tasznik, wrotycz, dziką miętę, lebiodkę, czyli oregano, rumianek, tymianek i chrzan. Cała apteka zdrowych i leczniczych roślin. Dla nas i dzikich zwierząt.
A my je niszczymy w ramach niemądrej tradycji wypalania łąk. Kiedyś wypalano też lasy. Nadal robi się to jeszcze w tropikach, zwłaszcza gdy zakłada się plantacje palm olejowych. Zgroza! Wiem, że pan Józef już łąki nie podpali. Ale ilu jeszcze jemu podobnych na wiosenny spacer zabiera zapałki?
Wypalanie traw: pomyśl, zanim zapalisz
Większość pożarów łąk to wynik celowych podpaleń. A pożary lasów zaczynają się najczęściej od łąk. Albo od głupio zrobionych ognisk. Tragiczne w skutkach pożary w Kalifornii to także efekty biwakowych ognisk. Pomyślmy więc dwa razy, zanim rozpalimy ogień na pikniku. Można to robić wyłącznie w miejscach wyznaczonych, albo co najmniej 100 metrów od lasu. Reguluje to Ustawa o lasach. Podpalacz może być surowo ukarany, także za wyrządzone szkody materialne. Pan Józef stracił rower. Ale gdyby był to mój rower, to pana Józefa kosztowałby ze dwie emerytury. Pożar może też się zacząć od niedopałka lub resztek węgla drzewnego po grillowaniu. Pomyślmy o fatalnych skutkach zaprószenia ognia na łonie natury. Pomyślmy o zajączkach, motylkach i skowronkach. Dajmy im cieszyć się wiosną.
O zwierzętach opowiada dr andrzej G. Kruszewicz, lekarz weterynarii, ornitolog, znawca ptasich obyczajów, autor wielu książek, dyrektor warszawskiego zoo.
Zdjęcia: Shutterstock
Zobacz także: Czy z dzikiem można się zaprzyjaźnić?