Węże występujące w Polsce – czy jest się czego bać?
Zwierzęta w naturzeŚwiat powolutku szykuje się do snu. Dni bywają jeszcze upalne, ale noce chłodzą zimną mgłą. Wszystkie zwierzęta zapadające w sen zimowy gorączkowo szukają „paliwa”, by zgromadzić pod skórą więcej tłuszczu, oraz kryjówek, by przespać bezpiecznie nieprzychylny czas.
Gatunki zmiennocieplne mają jeszcze jeden problem – żeby złapać i strawić posiłek, ich ciała muszą mieć odpowiednią temperaturę. Inaczej na wszystko zabraknie energii. Korzystają więc chętnie ze słonecznych plam na leśnych polankach. W tym samym czasie grzybiarze plądrują lasy z owocników grzybni. Wychodzą na słoneczną polanę i…Wąż! Mamo, wąż! A i czemu się dziwić, przecież to jego dom.
Polskie węże to zwierzęta po ochroną
To ty, grzybiarzu, jesteś intruzem. Intruzem i ignorantem, bo choć wiesz, jak wygląda pyton, nie masz pojęcia, jakie węże żyją w twoim kraju. Broń Boże nie chcę skrzywdzić tych, którzy wiedzą i szanują, ale niestety są w mniejszości. Tak samo jak nasze rodzime węże. Kurczy im się życiowe terytorium, giną pod kołami samochodów lub z rąk barbarzyńców, jakimi jesteśmy. Wszystkie polskie gady, a więc i węże, są pod ścisłą ochroną gatunkową. Niestety, jak i w wielu innych dziedzinach, nasze prawo kuleje i nikt nie ściga „zabójcy” węża.
Dlaczego je zabijamy? Nie wiem i nie umiem pojąć, za co, ale już słyszę głos – bo to żmija! Jeden z piękniejszych rodzimych gadów. Żmija zygzakowata, jedyny jadowity wąż naszych lasów. Spotkanie jej graniczy z cudem, bo boi się człowieka. To prawda, jest jadowita, ale jej jad nie należy do najmocniejszych i ukąszenie nie zagraża życiu. Część nie zawiera jadu, bo żmija umie go dawkować. Gryzie tylko w obliczu zagrożenia życia, gdy ją złapiemy, nadepniemy.
Jad jest potrzebny wężom nie do zabijania ofiar, ale do unieruchamiania ich i trawienia. Utrata jadu w obronie własnej jest dla żmii dużą stratą. Musi potem głodować, dopóki znów nie wytworzy odpowiedniej ilości. Unika więc spotkania z kimś, kto mógłby ją na to narazić. Jest spokojnym wężem, nikogo nie ściga i – powtarzam jeszcze raz – ŻMIJA NIGDY NIE ATAKUJE CZŁOWIEKA, A GRYZIE TYLKO WTEDY, GDY ZAGROŻONE JEST JEJ ŻYCIE. Zresztą kto z nas nie użyłby zęba jadowego, gdyby nadepnął go słoń?
Do nadepnięć dochodzi wyłącznie wtedy, gdy żmija mocno śpi. Robi to najchętniej w słonecznej plamie wśród leśnych traw, na południowych stokach pagórków. Węże nie słyszą tak jak my. Natomiast doskonale odbierają drżenia podłoża. To dlatego, gdy idziemy po lesie, stawiajmy mocne kroki.
Poznaj węże żyjące w Polsce
Żmija zygzakowata nie jest długa, ma 80 centymetrów, wyraźnie oddzieloną od reszty ciała sercowatą głowę o dużych, pięknych oczach z pionową źrenicą. Ciało w kształcie dętki rowerowej ze znacznie cieńszym ogonkiem. Wzór na plecach przypomina czarny zygzak, ale gdy żmija jest bardzo ciemna, trudno go dojrzeć. Jej ubarwienie bywa różne. Od jasnego, szarawego beżu, przez rdzawy brąz, do prawie czerni.
Żmija zawsze ratuje się ucieczką, czego nie można powiedzieć o jednym z dwóch rodzimych dusicieli – gniewoszu plamistym. Ta malutka „sznurówka” jest niezwykle waleczna. Gdy ktoś przekroczy granicę osobistego poczucia bezpieczeństwa gniewosza, naraża się na bojową szarżę. Rozdziawia malutką paszczę i nie syczy, ale charczy, atakując buty. Choć nie jest w stanie zrobić nam krzywdy, często traci życie, a człowiek opowiada potem, że atakowała go żmija.
Beżowe ciało gniewosza ma plamisty wzór, mylony z zygzakiem. Poza tym jest mniejszy i ma inny kształt: nie widać szyi ani ogonka. Całe ciało harmonijnie zwęża się ku tyłowi. Jak wszystkie dusiciele – nie ma jadu. Ofiary jego splotów to zwierzęta wielkości malutkiej jaszczurki.
Drugim dusicielem jest, a raczej był, wąż eskulapa. Piszę: był, bo doniesienia o jego bytności w południowej części Polski są coraz rzadsze. Duży, prawie dwumetrowy, ma oliwkowozielone piękne ciało i poluje głównie na ptaki. Jest tak skryty, że zobaczenie go nawet w jego siedlisku graniczy z cudem.
Ostatnim i na szczęście jeszcze dość licznym przedstawicielem polskich węży jest zaskroniec. Piękny, oliwkowoszary wąż o wyraźnych żółtych policzkach. Ich kolor może być bardzo blady, prawie biały lub wpadać w jaskrawy pomarańcz. Te plamy na bokach głowy wyróżniają go spośród innych węży. Jest kompletnie bezbronny. Nie umie ani dusić, ani gryźć, bo nie ma zębów. Doskonale pływa i zazwyczaj żyje blisko wody. Poluje na żaby, kijanki i małe ryby. Może dorosnąć do 2 metrów. Przestraszony udaje trupa, a złapany zachowuje się jak skunks i wypuszcza śmierdzącą wydzielinę gruczołów okołoodbytowych. To jego jedyna obrona.
Tekst: Dorota Sumińska, doktor weterynarii, pisze książki, prowadzi audycje telewizyjne i radiowe o zwierzętach
Zdjęcia: Shutterstock
Zobacz także: Szop pracz w Polsce
Zobacz także: Gdy płoną łąki, czyli skutki wypalania traw