Są świetnymi pływakami, choć inochodźcami, a egzamin dojrzałości to dla nich wyzwanie na śmierć i życie – o łosiach nad Biebrzą i ich zwyczajach opowiada Szary Wilk
Łosie są pewne siebie, ale mają ku temu powody. To prawdziwe olbrzymy, potrafią ważyć nawet 400 kilogramów. Choć przy kuzynach z Alaski i tak są mikrusami – tamte dochodzą niemal do tony…
Łoś to niekwestionowany król podmokłych lasów, bagien, mszarów i moczarów. Jest jednym z najbardziej sympatycznych zwierzaków, jakie spotkać możemy na bagnach i w większych lasach naszego kraju. Uśmiechamy się, widząc, jak bardzo jest duży i nieproporcjonalny; wielkością przewyższa jelenia, a nawet konia, a urodą przypomina stwora z dawnej epoki.
Łoś to inochodziec, co to znaczy?
Łoś ma wielką głowę, wyrastającą z krótkiej szyi, która zakończona jest wydłużonym pyskiem, a jakby było tego mało, na jego końcu widnieją duże wyraziste i ruszające się chrapy. Z podgardla zwisa broda, która u zacnych wiekowo osobników może niejednokrotnie przekraczać 30 cm długości. Jego długie nogi, zwane badylami, wyposażone są w szerokie racice, pozwalające na łatwiejsze przemieszczanie się w terenie grząskich bagien.
Sposób poruszania się tego zwierza jest równie komiczny. Łoś to inochodziec. W biegu stawia naprzemiennie raz prawe, raz lewe nogi, co wprawia w kołysanie całego jego wielkie ciało. Wagowo zwierzęta te mogą dochodzić w warunkach Polskich do ponad 400 kg (samce zwane bykami) i do ok 300 kg samice (nazywane klępami bądź łoszami).
Łopatacze i badylarze
Prawdziwą ozdobą pana łosia jest jego poroże, które może być wykształtowane w formie szerokich łopat lub skromniejszych badyli. I tak – ci pierwsi panowie nazywani są łopataczami, a ci drudzy – badylarzami. Wiosną ten oręż jest w trakcie rozwoju. Łosie wyglądają z nim jeszcze bardziej sympatycznie. Rosnące poroża pokryte są wówczas miękką skórą. Nazywa się ona scypułem, a wyglądem przypomina nieco mech.
Łoś jest dokosnale przystosowany do życia w swoim środowisku
Wygląd tego zwierzęcia może stwarzać pozory, że łoś jest powolnym i mało sprytnym. Nic bardziej mylnego. Natura przystosowała te zwierzę doskonale do środowiska, w którym żyje. Kiedy widzimy, z jaką łatwością biega przez bagna i torfowiska, z jaką umiejętnością przedziera się przez gęste zarosła i krzaki, czy z jaką swobodą potrafi pokonywać z miejsca przeszkody (do 2 m wysokości), trudno nie poczuć szacunku dla tego kolosa.
Warto też wspomnieć i o tym, że łoś, pomimo swoich rozmiarów, jest świetnym pływakiem, który swobodnie pokonuje drogą wodną nawet najszersze kilkukilometrowe jeziora. A jakby tego tego było mało, zwierzę potrafi nurkować do głębokości kilku metrów. O wyczynach łosia można by długo rozmawiać i niejednokrotnie zachwycać się nad jego sprawnością.
Kaczeńce i inne przysmaki łosia
Przenieśmy się więc do bagiennego lasu, aby zobaczyć, jak nasz bohater spędzą ten czas w swoim naturalnym środowisku. Wiosną łoś ochoczo zjada liście z drzew i krzewów oraz przeróżne rośliny porastające tereny wilgotne (włączając w nie płytkie jeziora czy starorzecza). Jednym z ulubionych wiosennych dań tych zwierząt jest knieć błotna zwana potocznie kaczeńcami. Łosie napotykając na duże łany tych roślin niejednokrotnie przyklękają na przednie nogi i w uroczy sposób objadają się żółtymi kaczeńcami.
Wiosenna szkoła przetrwania łosi
W maju jest już zazwyczaj ciepło, pokarmu jest pod dostatkiem, a mimo to okres ten wcale nie musi być najłatwiejszym w życiu łosi. Trudności mogą głownie odczuwać samice łosi oraz młodzież z zeszłego roku. Wiosna to w życiu wielu zwierząt czas porodu, także u nich. Klępa przed porodem odgania od siebie swoje zeszłoroczne potomstwo, aby poświecić się w pełni nowo narodzonemu lub narodzonym łoszakom (zdarzają się bowiem niejednokrotnie u łosi ciąże bliźniacze).
Dezorientacja i zagrożenie na drogach
Osamotnione w tym czasie zeszłoroczne młodziaki są nieco zdezorientowane, całkiem nową sytuacją w ich życiu. Jest to dla nich pierwsza szkoła samotnego przetrwania. To właśnie w tym okresie możemy spotkać młodzież, która jakże często nie reaguje ucieczką przed niebezpieczeństwem, bowiem nie mają przy sobie matki przewodniczki. Wałęsają się też często przy drogach i powodują kolizje.
W tym samym czasie wilki, które wspólnie zamieszkują dzikie tereny bagien mają zdecydowanie łatwiejszą zdobycz w postaci niedoświadczonych jeszcze juniorów. Taka swoista szkoła przetrwania, selekcjonuje i redukuje gatunek. Przeżywają najczęściej te osobniki, które dość szybko potrafią odnaleźć się w naturze – nauczą się instynktownie oceniać sytuacje i prawidłowo skalować zagrożenie.
Po narodzinach młodych łoszaków, kiedy się wzmocnią, a matka wyprowadza już je na wspólne żerowanie, czasami pozwala zeszłorocznym (już bardziej doświadczonym) łosiom na ponowne przyłączenie się do niej. Tak powstaja rodzinne grupki złożone z 2-5 osobników.
O łosiach mogę opowiadać godzinami – o ich codziennym życiu, o relacjach z innymi zwierzętami, o niesamowitym okresie ich godów zwanych bukowiskiem. O ich radościach, troskach i kłopotach... Oby tych ostatnich zwierzęta te doświadczały jak najmniej. Możliwe, że kiedyś wrócimy jeszcze do opowieści o łosiu, przesympatycznym stworze, królu bagien, mszarów i moczarów.
Tekst i zdjęcia: Darek Karp
Darek Karp, zwany indiańskim imieniem Szary Wilk, pracuje w Biebrzańskim Parku Narodowym jako strażnik Obwodu Ochronnego Basenu Środkowego-Północ (Czerwone Bagno, Grzędy, Piekielne Wrota). Od urodzenia związany z Bagnami Biebrzy i z Puszczą Augustowską.
Przeczytaj też: O spotkaniach z łosiem opowiada dr Andrzej G. Kruszewicz, lekarz weterynarii, ornitolog, znawca ptasich obyczajów.