Czarna pszczoła wróciła na polskie łąki

Czarna pszczoła wróciła na polskie łąki

Zwierzęta w naturze

W różnych mediach pojawiły się informacje o „powrocie czarnej pszczoły”. Gdyby nie one, bardzo niewielu Polaków wiedziałoby, że żyje u nas taki gatunek, a jego imię to zadrzechnia fioletowa. Ten owad nie robi miodu, którego słodycz pieści nasze podniebienia, więc i trudno go z niego okradać.

reklama

Czarna pszczoła w Polsce

Tak samo jak inne, niegdyś licznie występujące w Europie gatunki pszczół niemiodnych. Muszę je wymienić ze względu na urokliwe imiona: pszczolinka piaskowa, frantka zębouda, kornutka długoczułkowa, murarka leśna, makatka wełnista czy obrostka rudonoga. Prawda, że urocze? Większość z nich jest już na granicy całkowitego wyginięcia, a tu taka nowina – zadrzechnia fioletowa wróciła!

To nie do końca prawda. Nie tyle wróciła, ile zaczęła zasiedlać te tereny, których nigdy nie odwiedzała. Kilkadziesiąt lat temu, gdy klimat był zdecydowanie zdrowszy dla matki ziemi, zasiedlała wyłącznie południe Polski i to nielicznie. Zupełnie jak ja, zadrzechnia jest wielbicielką ciepła. W 2002 roku uznano ją za gatunek, który zniknął z powierzchni naszego kraju. Dlaczego tak się stało? Zadrzechnia lubi okolice przypominające step i przyleśne łąki. Rozwój wielkopowierzchniowej hodowli roślin stopniowo eliminował jej siedliska.

Domek dla owadów kupisz na sklep.weranda.pl

Drugi powód to niedobór suchych i spróchniałych drzew. „Sprzątanie lasów odkurzaczem”, czyli planowa gospodarka leśna, uniemożliwiła czarnej pszczole budowę domu. Zadrzechnia robi gniazdo, wygryzając w kruchym, martwym drewnie długi nawet na 30 cm korytarz. Jego pierwszy, krótki odcinek jest poziomy, by nagle skręcić w dół i tworzyć pionowy, dość szeroki kanał. Po wykonaniu tej ciężkiej pracy nie ma czasu na odpoczynek.

Teraz zadrzechnia buduje z trocin wymieszanych z własną śliną 15 wygodnych komórek. Jedna nad drugą, tak że podłoga wyższej jest sufitem tej pod nią. To pokoje dziecięce dla następnego pokolenia. Zadrzechnia fioletowa żyje samotnie. Nie tworzy rodzin jak pszczoła miodna, więc wszystko musi zrobić sama. Przede wszystkim wyposażyć swoje przyszłe dzieci w dostateczną ilość pokarmu. Rusza więc na ukwiecone łąki, by zbierać pyłek i nektar. Robi z nich malutkie i do złudzenia przypominające chleb bochenki. Potem umieszcza po jednym w każdej komórce. Choć nam wydają się malutkie, starczą na całe życie larwy. Jednak nim ta przyjdzie na świat, czarna pszczoła zniesie po jednym jaju przy każdym bochenku.

Jak wygląda czarna pszczoła

Dlaczego nazwano ją czarną? Nie wiem, bo całe jej ciało, a szczególnie skrzydła, opalizują fioletem wpadającym w granat. Jest naprawdę pięknym owadem, a do tego pokaźnych rozmiarów. Największe okazy mogą osiągnąć nawet 4 centymetry „wzrostu”. Nim to jednak się stanie, muszą wykluć się z jaj i zjeść przygotowaną przez matkę i robotnicę w jednej osobie wałówkę. Potem wchodzą w stadium poczwarki i tak przeżywają najtrudniejszy dla zwierząt czas – zimę. Wiosną, gdy słońce zaczyna mocniej przygrzewać, wychodzą z kokonów lśniące fioletem piękności i albo przegryzają ścianę komórki wprost na zewnątrz, albo, gdy jest zbyt gruba, wychodzą na światło dzienne zbudowanym przez matkę korytarzem. I wszystko zaczyna się od początku. Po sutym posiłku na ukwieconych łąkach czas na amory, których efektem będzie następne pokolenie.

Zadrzechnia jest pszczołą, więc ma żądło, ale używa go bardzo niechętnie i tylko w bezpośrednim zagrożeniu życia. Jej partner nie ma takiego oręża i jak większość trutni musi salwować się ucieczką. Jest on w o tyle lepszej sytuacji niż truteń pszczoły miodnej, że nie ginie szybko po weselu. Będzie potrzebny w następnym roku, bo wśród czarnych pszczół nie ma królowych, które gromadzą w specjalnym zbiorniczku zapas plemników na całe swoje życie, a potem znoszą tysiące jaj. Zadrzechnia ogranicza się do piętnastu za jednym razem. 

Czarna pszczoła i pachnący groszek

Ale wróćmy do sedna sprawy – pojawienia się czarnej pszczoły w wielu rejonach Polski. Powodem jest ocieplenie klimatu. To chyba jedyny plus zmian klimatycznych, bo zadrzechnia, choć nie produkuje miodu, zapyla i daje nadzieję na podtrzymanie wegetacji. Należałoby uznać jej obecność za dar niebios i natychmiast wstrzymać się od używania randapu czy innych trucizn zabijających naszą planetę. Poza tym mam prośbę do wszystkich czytelników – zasiejcie pachnący groszek. Ostatecznie może być i ten do garnka, ale zadrzechni bardziej smakuje wonny. Poza tym kwitnie i pachnie praktycznie przez całe lato, więc starczy materiału i na bochenki dla pociech czarnej pszczoły. 

Tekst: Dorota Sumińska doktor weterynarii, pisze książki, prowadzi audycje telewizyjne i radiowe o zwierzętach

Zdjęcia: Shutterstock

Zobacz także: Miejskie pszczoły – jakie korzyści przynoszą miejskie pasieki?

Zobacz także: Jaki miód wybrać?

Zobacz również