Cietrzew w Polsce – coraz mniej jest tych ciekawych ptaków
Zwierzęta w naturzeCoraz mniej jest cietrzewi, coraz mniej okazji do podsłuchania ich godów. Bardzo boją się ludzi. Cietrzew w Polsce to gatunek na wyginięciu.
Coraz mniej jest cietrzewi, coraz mniej okazji do podsłuchania ich godów. Bardzo boją się ludzi. Cietrzew w Polsce to gatunek na wyginięciu.
W czasach młodości zapuszczałem się późną zimą i wczesną wiosną na nadbiebrzańskie pustacie, by o świcie przyglądać się tokom cietrzewi. Teraz jest tam park narodowy, więc już tego nie robię, a poza tym cietrzewi jest już niewiele. Niegdyś chętnie na nie polowano, dziś są oczkiem w głowie leśników i przyrodników, którzy jednoczą siły, by zatrzymać spadek liczebności tego pięknego ptaka. W Polsce mamy zaledwie 250-300 tokujących samców tego gatunku, podczas gdy w Finlandii jest ich 600-700 tysięcy, a w Szwecji około 200 tysięcy.
Cietrzew w Polsce – gdzie można go spotkać?
U nas można jeszcze spotkać cietrzewie w regionach północno-wschodnich, nieliczne ptaki żyją także na Polesiu Lubelskim, w Kotlinie Sandomierskiej, jak również w Karpatach i Sudetach. W latach 80. liczba tych ptaków spadła nagle aż o 70 proc. Nie pomogło nawet objęcie tego gatunku ochroną w roku 1995, gdyż nadal ich ubywało. Teraz w niektórych regionach sytuacja się ustabilizowała, ale na bardzo niskim poziomie.
Dlaczego jest ich tak mało? Powodów jest wiele. Cietrzewie występują w kompleksach leśnych otoczonych podmokłymi nieużytkami, w sąsiedztwie terenów otwartych lub półotwartych, takich jak: wrzosowiska, uprawy leśne, bagna, hale czy poligony, ale także rozległe nieużytki. Ich ukochane miejsca? Doliny rzeczne z podmokłymi łąkami poprzeplatanymi zadrzewieniami z wierzbą, brzozą i olchą.
W górach występują w lasach reglowych w pobliżu halizn. Jednak najważniejszą cechą siedliska odpowiedniego dla cietrzewia jest spokój, szczególnie w okresie wodzenia młodych. A tego spokoju nie ma. Wrzosowiska i nieużytki zanikają. Cietrzewiom brakuje miejsca do życia. I tokowania – niezwykłego rytuału godowego.
Cietrzew a głuszec
Naukowa nazwa cietrzewia to Lyrurus tetrix. Pierwszy człon odnosi się do lirowatego kształtu ogona samca, a słowo tetrix jest łacińskim określeniem głuszca, z którym cietrzew był niegdyś traktowany wspólnie jako „dzika kura”. Angielska nazwa black grouse ma związek z czarną szatą koguta (wszak kury są ubarwione maskująco, brązowoszare z czarnym plamkowaniem i prążkowaniem), z kolei Niemcy nazywają go brzozową kurą (Birkhuhn), bo rzeczywiście cietrzew występuje tam, gdzie rosną brzozy.
Nazwa rosyjska tietieriew brzmi zupełnie jak polska i nawiązuje do czuszykania, czyli głosu godowego koguta. Samiec (kogut) jest dużo większy od samicy (cieciorki), ma około 55 cm długości (kura 40-45 cm). Ubarwieniem znacznie różni się od samicy, co jest cechą ptaków żyjących w poligamii. Bo panowie cietrzewie to wojownicy i wolne duchy. Rola samca polega na pozorowanych walkach z innymi kogucikami, które jak rycerze gromadzą się na turnieju, by uwieść płeć piękną, a ta u ptaków jest z reguły skromniej ubarwiona niż płeć brzydka.
Cietrzew i walka o panie
Na początku wydawało mi się, że na tokowisku tych czarnych rycerzyków panuje chaos, ale szybko przekonałem się, że jest tam pewna logika. Samce w trakcie popisów wydają dwa rodzaje dźwięków: czuszykanie i bulgotanie, zwane też bełkotaniem.
W trakcie tokowania koguty prezentują lirę i jaskrawobiałe podogonie, podskakują i kroczą z lekko opuszczonymi skrzydłami. Podczas czuszykania kogut ma dziób otwarty, podskakuje i zadziera wysoko głowę. Dźwięk ma siłę około 40 decybeli i jest słyszany z odległości o wiele mniejszej niż bulgotanie, które ma siłę 70 decybeli. Podczas bulgotania kogut ma dziób zamknięty, nadyma szyję i przyjmuje postawę niemal poziomą. Dźwięk ten, niski i głęboki, może być słyszany z odległości nawet kilku kilometrów! Jeszcze przed świtem koguty zbierają się i walczą o najlepszą pozycję – jak najbliżej środka tokowiska.
Gdy pojawiają się cieciorki, drepcząc niby bez celu, od razu zdecydowanie zmierzają do koguta, który jest w samym centrum zamieszania. Skoro w turnieju kogucik wygrał najlepszą pozycję, to należy mu się nagroda. Poza tym to właśnie on ma największą lirę i najokazalsze róże, czyli silnie ukrwione, mięsiste wyrostki skórne zawierające w sobie karotenoidy, świecące na czerwono nad oczyma samca (nowe badania wykazały, że róże odbijają promieniowanie UV i że kuraki widzą ultrafiolet). Nabrzmiałe informują innych samców i samice o kondycji tokującego kogucika. Do powiększenia róży dochodzi poprzez napełnianie drobnych naczyń krwionośnych, co ma związek z bojowym nastrojem samca.
Po krótkim zbliżeniu cieciorka oddala się ze zwichrzonymi piórkami na głowie. Tokowisko jest miejscem odkrytym i niebezpiecznym, więc swoją wizytę ogranicza do niezbędnego minimum. Jaja, czasem nawet 10 sztuk, znosi na przełomie kwietnia i maja. Po około 26 dniach wykluwają się pisklęta, które natychmiast podążają za matką. W wieku 15 dni są już w stanie latać, w wieku 75 dni u kogucików pojawiają się pierwsze czarne piórka, ale rodzina trzyma się razem aż do jesieni.
Cietrzewie – skrzydlaci wegetarianie
Pokarmem dla szybko rosnących młodych, szczególnie w pierwszych dwóch tygodniach życia, są głównie owady, najczęściej mrówki oraz ich larwy, gąsienice i drobne chrząszcze. Ale uwaga, dorosłe cietrzewie to wybitni jarosze! Zjadają kwiaty, delikatne pędy i liście, nasiona i młode igliwie.
Jesienią pożywiają się żurawiną i jagodami jałowca, głogiem, dziką różą, jarzębiną. Zimą zajadają się pączkami brzozy, a na przedwiośniu kwiatkami brzóz, leszczyn i wierzb. Lubią też igły świerków i młode igły modrzewi. Skubią wrzos i drobne krzewinki runa leśnego. Znane są z tego, że chętnie zjadają kwiatostany wełnianki, ale także zdarza im się poskubać nieco ozimin. Miejsc, gdzie znajdą wszystkie te frykasy, jest niestety coraz mniej.
Wilk na ratunek
Tak czy inaczej, tam, gdzie są jeszcze cietrzewie, myśliwi i leśnicy eksterminują wszelkie drapieżniki, zwłaszcza lisy i jenoty, ale także jastrzębie, kuny i borsuki. A Park Dzikich Zwierząt w Kadzidłowie na Mazurach wypracował unikalną metodę zasilania lokalnych populacji cietrzewi nazwaną born to be free. Polega ona na tym, że oswojoną cieciorkę trzyma się z pisklętami w specjalnej klatce, z której młode mogą swobodnie wychodzić i uczyć się życia. Matka ostrzega je w razie zagrożenia i ogrzewa, gdy zachodzi taka potrzeba. Uczy także zdobywania pokarmu. Na miejscu jest oswojony wilk, z którym penetruje się okolicę, by odstraszył inne drapieżniki.
Zaskakująco dobre efekty tej metody wymagają jednak wiele pracy i doświadczenia. Lepiej więc tam, gdzie można, dbać o wrzosowiska, by cietrzewie miały gdzie żyć. No bo kto się będzie zacietrzewiał?
Tekst: dr Andrzej G. Kruszewicz, lekarz weterynarii, ornitolog, znawca ptasich obyczajów, autor wielu książek, dyrektor warszawskiego zoo
Zdjęcia: Shutterstock