borsuk w polsce

Borsuk w Polsce – bardzo sympatyczny mieszkaniec naszych lasów

Zwierzęta w naturze

Lipiec to czas obfitości dla naszej szerokości geograficznej. Jeśli nie ma suszy, możemy, podjadając czereśnie, sięgać po pierwsze jabłka.

W moim warzywniku czerwienią się pomidory, a ja podbieram małe, bo małe, ale młode ziemniaczki. Powietrze drży od pasikonikowej muzyki, a ludzkie dzieciaki napawają się wakacyjną wolnością. Dla innych dzieci lipiec nie jest jednak czasem laby.

reklama

Borsuki w Polsce: młodość na kobiercu z traw

Małe borsuki najczęściej rodzą się pod koniec zimy. Ich mamy mają szczególną umiejętność wstrzymania rozwoju ciąży, tak by  dorastanie pociech przypadło na okres obfitości pokarmu. Jeśli staną się brzemienne w końcu lata, noszą uśpioną ciążę przez kilka miesięcy. Rodzą się zazwyczaj cztery maluchy i pierwsze dwa miesiące życia spędzają w norze.

Słowo „nora” nijak się ma do borsuczego pałacu. Każdy z nich jest wielopoziomową rezydencją z długimi do stu metrów korytarzami łączącymi komnaty ukryte nawet pięć metrów po ziemią. Pokoje dziecięce wyściela kobierzec utkany z najdelikatniejszych traw. To tu małe borsuki przychodzą na świat i to tu spędzają pierwsze tygodnie. Tunele wentylacyjne zapewniają dopływ świeżego powietrza i niosą z sobą milion zapachów. 

Gdy skupienie na matczynym sutku nieco słabnie, ciekawość bierze górę nad łakomstwem. Zapachy niesione wiatrem kuszą tak samo jak cukierki. Koniecznie trzeba znaleźć ich źródło. 

Co jedzą borsuki, czyli polowanie na dżdżownice

Tak naprawdę lipcowy las jest dla borsuków dużą torbą słodyczy. Jak my lubią owoce, słodkie pędy traw, bulwiaste korzenie i aromatyczne grzyby. Maluchy uczą się, co jeść, a co może zaszkodzić. Choć należą do rodziny łasicowatych, nie są bezwzględnymi drapieżnikami. 

Zresztą biorąc pod uwagę ich powierzchowność, żadni z nich myśliwi. Krągłe, przypominające dorodną gruszkę ciało na dość krótkich łapach nie zapewni zwinności kota. Jeśli więc chodzi o pieczyste, to ogranicza się do dżdżownic. Tu polowanie prawie zawsze uwieńczone jest sukcesem. Małe borsuki wyglądają jak miniaturki rodziców. Tyle że ich buzie mają nieco krąglejsze kształty. Jak i u ludzi nos wydłuża się wraz z dorastaniem. 

Na razie malutkie noski wywąchują każdy nowy zapach z niezaspokojoną ciekawością. Należą do najradośniejszych dzieci świata. Może za sprawą wyjątkowo troskliwej opieki mamy i reszty rodziny, a może dzięki ich nieskończonej cierpliwości, borsucze dzieciństwo nie zna trosk. To znaczy nie znałoby, gdyby nie człowiek. 

Borsuk – ciekawostki i smakowanie dorosłego świata

I myśliwi, i budowniczy dróg, a także zatrucie środowiska (więc niemal każdy z nas ma w tym swój udział) przyczyniają się do borsuczych tragedii. Dopóki jednak ta się nie zdarzy, maluchy wychodzą z podziemnego pałacu, gdy mają dwa miesiące. Korzystają jeszcze z matczynej jadłodajni, ale to początek smakowania dorosłego świata. Jak wszystkie niemowlaki zaczynają od zupek. Mama przeżuwa słodkie owoce i nasiona, aby podać dzieciakom. Mają nieposkromiony apetyt. Muszą, bo za kilka miesięcy zima i trzeba zgromadzić zapas tłuszczu. 

Czy borsuk zapada w sen zimowy?

Borsuki nie zapadają w klasyczny sen zimowy, ale większość zimnego czasu przesypiają. Nie spada im temperatura ciała, nie jest to więc hibernacja, ale znaczny spadek aktywności. Dzięki zgromadzonemu latem i jesienią zapasowi podskórnego tłuszczu mogą przetrwać ten trudny okres. Śpią w komnacie przygotowanej już wiosną i wyścielonej młodziutką trawą i pierwszymi liśćmi. Można sobie wyobrazić, jaki zapach króluje w borsuczej sypialni. Zwłaszcza że te zwierzęta są czyściochami, które wykopują specjalne dołki na odchody, tzw. latryny. 

Urodzone w marcu borsuczęta spędzają pierwszą zimę w rodzinnym domu. Potem bywa różnie, ale nawet jeśli nie korzystają już z dawnych pokoi, to nie przenoszą się daleko. Borsucze zamki rozbudowują się wraz ze wzrostem liczby członków rodziny. Jeśli jest wyjątkowo liczna, bywa, że korytarze ciągną się piętrowo kilometrami w obrębie całkiem sporego wzgórza. 

Jak ochronić borsuka?

To wszystko, o czym napisałam, można już zaliczyć do historii. Dziś populacja borsuczego rodu stoi na granicy – być albo nie być. Aż trudno uwierzyć, że jeden z najsympatyczniejszych gatunków zasiedlających polskie lasy może zniknąć. Tym smutniej, że tak naprawdę poza mną i bardzo nieliczną grupą ludzi nikt się tym nie przejmuje. Co zrobić, by to zmienić? Najpierw poznać niknącą w oczach różnorodność polskiej fauny. Tak już jest, że wobec kłopotów kogoś znajomego trudno przejść obojętnie. 

Tekst: Dorota Sumińska, doktor weterynarii, pisze książki, prowadzi audycje telewizyjne i radiowe o zwierzętach.
Zdjęcia: Shutterstock

Zobacz także: Zwinne kozice – zobacz, kto skacze po polskich górach
Zobacz także: Żubr z puszczy. Gdzie spotkać żubra i jak się wtedy zachować?

Zobacz również