Albo pies, albo ogród – powiedział mój ogrodnik, ale go nie posłuchałem. Ja chcę mieć jedno i drugie. Jak to pogodzić?
Po pierwsze nie pies, a raczej suka. Samce mają katastrofalny dla roślin zwyczaj znaczenia terytorium na wysokości podniesionej nogi i żaden iglak nie przetrzyma takiego oblewania moczem. Jeśli jednak mamy samca, to proponuję położyć tu i ówdzie duży kamień – pies będzie chętniej na niego sikać niż na rośliny. Mocz suk wypala co prawda okrągłe plamy na trawniku, ale i tak musimy go co jakiś czas odnawiać, więc to nie problem. Preparaty zniechęcające psy do obsikiwania ogrodu odstraszają intensywnym zapachem także właścicieli, więc można je stosować tylko wtedy, gdy ma się katar.
Jeżeli od małego nauczymy psa czy sukę, że w ogrodzie, tak jak w domu, nie można się załatwiać, powinny zakaz respektować. Kiedy miałem mały ogród, ani mój bokser, ani bullmastiff nie brudziły w nim, ale musiałem regularnie wychodzić z nimi na spacery, tak jakbym mieszkał w bloku. Rano cierpliwie czekały, aż wyjdziemy za ogrodzenie. Wiedziały, że wyprowadzę je o 6.30. Spacery mają jeszcze jedno zbawienne działanie – wybiegane psy zostawiają ogród w spokoju.
Teraz mam duży ogród i cztery psy. Ogrodnik załamał się, jak zobaczył to bractwo. Ale przytomnie poradził mi, aby tu i tam postawić małe malownicze murki i grupy kamieni, a przy nich posadzić kępami krzewy. Pędzące do płotu lub hasające w zabawie psy przeskakują je wraz z murkiem. W ogóle rosnące grupami rośliny łatwiej zabezpieczyć. Na przykład rododendrony ogrodziłem niską siatką – to wystarcza, aby zwierzęta ich nie stratowały. Rośliny grodzę też na zimę. Gdy leży śnieg, psy nie trzymają się swoich letnich ścieżek i biegają wszędzie. Tratują byliny, łamią zmrożone gałęzie krzewów. Takie płotki ładnie może nie wyglądają, ale na wiosnę, gdy pokażą się liście, a one znikną, ogród odwzajemni się urodą za taką opiekę.
Najgorzej zawsze mają rośliny przy płocie – raczej nie mają szans oprzeć się pilnującym terytorium psom. Wszyscy moi sąsiedzi, a każdy ma jednego lub dwa, już dawno zrezygnowali z pięknych żywopłotów tuż przy parkanie. Między szpalerem roślin a ogrodzeniem zostawiają dla stróżów posesji deptak o szerokości 70-100 centymetrów, a sam żywopłot chronią albo niską siatką, albo regularnie powbijanymi palikami. I na koniec. Psy stróżujące powinny mieć w ogrodzie przestronny kojec w zacienionym miejscu. Możemy je tam zamknąć po nocnej pracy, dając ogrodowi odetchnąć do południa.
Tekst: Andrzej Szeliński
Fotografie: Czesław Chwiszczuk, archiwum