Jak zapewnić psu długie i zdrowe życie? Rozmawiamy z autorami książki „Zdrowy pies. Jak sprawić, aby twój przyjaciel zachował zdrowie i witalność jak najdłużej”
Zwierzęta domoweCo wiemy o starzeniu się psów? Dlaczego psy są narażone na choroby? Od jakich czynników zależy długość i krótkość ich życia? Co my możemy zrobić dla naszych podopiecznych, aby zapewnić im zdrowe i długie życie? Światowej sławy autorytety w dziedzinie zdrowia zwierząt domowych: lekarka weterynarii dr Karen Shaw Becker oraz Rodney Habib, twórca platformy Planet Paws, w swojej najnowszej książce „Zdrowy pies” podpowiadają co zrobić, aby nasi przyjaciele zachowali zdrowie i witalność jak najdłużej.
„Zdrowy pies. Jak sprawić, aby twój przyjaciel zachował zdrowie i witalność jak najdłużej” to przydatny poradnik, który wykorzystuje najnowszą wiedzę naukową w walce o… psią długowieczność. Z książki dowiesz się, jak dbać o dietę, ruch, zdrowie i mentalny dobrostan swoich czworonogów. A wszystko to w formie przystępnych rad, które łatwo wdrażać do swojego życia stopniowo.
Autorzy wyjaśnią m.in.: co to jest stres środowiskowy oraz jak minimalizować narażenie na chemikalia w psim otoczeniu, wytłumaczą, dlaczego nie powinno się zostawiać miski z jedzeniem przez cały dzień oraz zaprezentują innowacyjną formułę „Zdrowy P.I.E.S.”, która podpowie, jak w najlepszy sposób odpowiadać na potrzeby naszych pupili. Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Buchmann publikujemy wywiad z dr Karen Shaw Becker i Rodneyem Habibem. Z autorami książki rozmawiała Agata Michalak.
Zobacz też: Jak ocenić wiek psa po uzębieniu?
Jakie aspekty życia naszych psów możemy kontrolować, żeby zapewnić im długie życie w zdrowiu?
Dr Karen Shaw Becker: To my, właściciele psów, w stu procentach kontrolujemy wszystkie aspekty ich życia. Przecież decydujemy o wszystkim: kiedy i co jedzą, kiedy wychodzą, kiedy wydalają czy mieszkają w zacienionym czy w jasnym domu, itd. I nie byłoby w tym nic złego, jeśli spełniamy jeden warunek: mamy wystarczająco dużo wiedzy, żeby podejmować dobre decyzje na tych wszystkich polach. Kiedy zdamy sobie sprawę z tego, że to w naszych rękach jest potencjał długowieczności naszych zwierzaków, możemy poczuć się przytłoczeni. Nasza książka służy właśnie temu, by zwiększyć wiedzę psich towarzyszy na temat tego, jak wspierać ów potencjał.
Rodney Habib: Obszar życia psów podzieliliśmy z grubsza na cztery części i całość strategii dla ułatwienia nazwaliśmy „P.I.E.S”. Jeśli codziennie możemy zrobić coś z każdego z tych obszarów, zyskujemy wielkie szanse na poprawę długości i jakości życia swojego psa.
Rozwińmy zatem ten skrót.
Rodney: „P” to „Pożywienie i dieta”. To oczywiście sfera, który ma ogromny wpływ na długość psiego życia i jest kontrowersyjna zarówno, jeśli chodzi o ludzi, jak i o zwierzęta. My sami stosujemy często diety o skomplikowanych nazwach i zastanawiamy się, czy nasze wybory jedzeniowe powinny dotyczyć też naszych zwierząt. Czy mój pies ma być weganinem, tak jak ja? Karen i ja chcieliśmy uniknąć wchodzenia w te zawiłości, by maksymalnie uprościć przekaz. Sprowadzamy to wszystko do prostego równania: na jednym spektrum jest świeże jedzenie, na drugim – ultraprzetworzone. Pytanie, które każdy psi towarzysz powinien sobie postawić, brzmi: Jak blisko świeżego, nieprzetworzonego jedzenia jestem w stanie się znaleźć z dietą mojego zwierzęcia?
Karen: „I” natomiast to „Idealna dawka ruchu”. Większość ludzi spędza całe dnie poza domem, są przy tym bardzo zajęci i zestresowani. Większość psów natomiast siedzi w domu, czekając, aż wrócą do niego ludzie. Gdy wracamy, często sami nie ruszamy się tyle, ile powinniśmy, bo jesteśmy zmęczeni, mamy dość zamieszania, najchętniej (przynajmniej w Ameryce Północnej) włączylibyśmy telewizor. I naturalnie psy, które cieszą się na nasze przyjście i chcą wyjść z nami na spacer, wywołują w nas poczucie winy. Aby więc je zagłuszyć i zająć czymś zwierzaki, dajemy im przekąski, zastępując miłość jedzeniem, bo nie zawsze mamy czas i przestrzeń, żeby zaangażować się w emocjonalną wymianę z psem. Używamy zatem jedzenia do tego, by ukryć przykry fakt, że jesteśmy zbyt wyczerpani, by zająć się porządnie sobą i swoim zwierzęciem. Żałuję, że ćwiczeń nie da się przyjąć w formie tabletki, naprawdę – sama bym ją chętnie zażywała. Niestety! [śmiech] Musimy z ruchu uczynić priorytet, bo nasze psy mają go o wiele za mało względem swoich potrzeb.
Rodney: Ważny jest przy tym nie tylko sam fakt wyjścia z domu, ale też to, dokąd idziemy. Okoliczności przyrody, które towarzyszą naszym spacerom, mogą bardzo korzystnie wpływać na psi układ odpornościowy. W naszej książce sugerujemy więc najlepsze miejsca, dokąd możesz zabrać swojego psa, by wesprzeć jego system odpornościowy w zgodzie z nauką.
A dwie pozostałe literki?
Karen: „E” to „Efekt uwarunkować genetycznych”…
…czyli coś, za co na szczęście nie jesteśmy sami odpowiedzialni!
Karen: Niestety, niezupełnie… Bo kiedy 20 lat temu studiowałam weterynarię, uczono mnie, że geny są dane raz na zawsze. Do czasu, aż przeprowadziłam wywiad z doktorem Davidem Sinclairem, utytułowanym badaczem długowieczności, mówiłam moim pacjentom: „Jeśli Twój pies ma słabe geny, to przykre, ale niewiele możemy zrobić”. Dopiero dr Sinclair zwrócił moją uwagę na epigenetykę. Owszem – geny są dane raz na zawsze, ale dziś wiemy, że ich ekspresja nie. Nikt z nas nie rodzi się z optymalnym zestawem genów – ale wszyscy możemy regulować ich ekspresję za sprawą codziennych decyzji. Więc znów: chciałabym móc Wam powiedzieć, że tutaj możemy odetchnąć z ulgą, ale tak naprawdę, jeśli nasz pies ma zwichrowane geny, to nasze codzienne wybory dotyczące jego ruchu, diety i zdrowia będą jeszcze ważniejsze! Musimy wtedy postarać się jeszcze bardziej, by wprowadzić korzystne zmiany w trybie jego życia, bo wtedy mamy realne szansę powstrzymać geny przed uaktywnieniem się na niekorzyść psa. A zatem jeśli kupujemy szczeniaka z hodowli, inwestycja w psa o silnym genotypie będzie najważniejszym krokiem, jaki możemy podjąć, by potem uniknąć rozdzierających scen spowodowanych przedwczesnymi chorobami i śmiercią.
Rodney: Przy okazji przypomnę też, że w naszej książce znajdziecie 25 pytań, które koniecznie trzeba zadać hodowcy, zanim zdecydujecie się kupić od niego psa.
Karen: Natomiast jeśli tak jak ja, nigdy nie kupicie psa, tylko uratujecie tego jednookiego, trzynożnego psiaka z ulicy, musicie przygotować się na to, że jego DNA będzie totalną niewiadomą. Dlatego znów: najlepiej będzie upewnić się, że robicie wszystko, co w Waszej mocy, by nie dopuścić do ekspresji negatywnych genów.
„S” za to to „Stres”?
Karen: Tak, rozumiany możliwie szeroko. W USA wiele osób trzyma psy w klatkach kenelowych w czasie, gdy są w pracy – to pierwszy stresor, płynący z otoczenia. 60% amerykańskich psów ma nadwagę – to też stresor, tyle że metaboliczny. Wiele technik treningowych, które ludzie stosują w treningu posłuszeństwa, porusza się w szarej strefie na granicy przemocy, co z kolei dokłada się do stresu emocjonalnego. Jest jeszcze stres weterynaryjny, bo my, lekarze, lubimy faszerować zwierzęta chemią, czy tego potrzebują, czy nie. Wielu lekarzy mojej profesji rekomenduje użycie pestycydów, by uniknąć zarażenia psa pchłami i kleszczami! Pestycydów! Dlatego musimy zacząć bardziej odpowiedzialnie myśleć o chemikaliach, które stosujemy w domu i ogrodzie.
Rodney: Przez użycie chemii, dezynfektantów i środków czyszczących nasze domy z najbezpieczniejszego miejsca dla naszych psów i kotów zmieniły się w ostatnich dekadach w najbardziej toksyczne. My, ludzie, wychodzimy do pracy, na zakupy, na kolację. Ale pies i kot siedzą tam bez końca. Dotarliśmy do badania, które wykryło cząsteczki 48 z 70 dostępnych na rynku przemysłowych środków czyszczących w przestrzeni domowej.
Co z tym począć?
Rodney: Na szczęście jest na to prosta rada: oczyszczacze powietrza. Maszyny filtrujące pozbawiają nasze domy szkodliwych cząsteczek, smogu…
Karen: …a nawet dymu papierosowego, bo ludzie rzadko myślą o tym, że psy nie mają wyboru i muszą wdychać i konsumować to, co im podsuwamy. To zresztą inna ważna strona książki, na którą wiele osób zwraca nam uwagę: że nie zdawali sobie sprawy, jak wielkie znaczenie w życiu zwierząt ma wybór. Ponieważ podejmujemy wszystkie decyzje za nie, bardzo ważne jest, by dla ich dobrostanu umysłowego umożliwić im decyzje na małą skalę – np. o tym, by powąchać jakieś drzewo na spacerze. Wybór, szczególnie w połączeniu z ruchem, jest kluczowy dla psiego zdrowia psychicznego i znacząco redukuje stres.
Wiedząc to wszystko, nie sposób po lekturze Waszej książki nie odczuwać żalu i wyrzutów sumienia, że popełniło się tyle błędów!
Karen: Już zasiadając do jej pisania wiedzieliśmy, że nie chcemy, by ktokolwiek czuł się winny po jej lekturze. Dlatego bardzo się starałam, żeby nasz głos w niej nie brzmiał protekcjonalnie ani oceniająco.
Rodney: Pamiętam, że kiedy zaczęliśmy wgryzać się w obszar badań nad zdrowiem psów, mieliśmy poczucie, że podejmujemy nie lada wyzwanie. Naszym założeniem było bowiem zastosowanie najbardziej aktualnej wiedzy naukowej do tego, by nasze psy mogły nam towarzyszyć tak długo, jak to tylko możliwe. Chcieliśmy mówić do różnych ludzi i przekonać nawet tych, którzy nie mają czasu czy finansów, by zatroszczyć się o siebie samych!
Karen: Dlatego drugim najważniejszym zadaniem, zaraz po zachowaniu łagodnego tonu, było napisanie jej tak, by ten ogrom wiedzy nie przytłaczał. By można go było podzielić na łatwe do przyswojenia „kęsy”, dzięki którym zmiany można wprowadzać stopniowo, w sposób, który nie jest oszałamiający i bolesny dla budżetu. Czy wiecie, że już nawet dwie minuty ruchu na godzinę wiążą się ze zmniejszonym ryzykiem śmierci (z dowolnej przyczyny)? A już zamiana 10% dziennej racji żywieniowej na zdrowsze odpowiedniki inicjuje zmiany na lepsze w psim organizmie? Chcieliśmy, by ludzie zrozumieli, dlaczego mają coś zrobić i by wprowadzali zmiany w tempie, które będzie spójne z ich trybem życia, ich rodziną i potrzebami. Jako lekarka weterynarii pracująca w nurcie wellness chciałam, by nasi czytelnicy stali się adwokatami potrzeb swoich psów. By wiedzieli nie tylko, CO trzeba robić, ale też DLACZEGO czy PO CO. I by wiedziała to zarówno dziewiętnastolatka, która właśnie kupiła swoją pierwszą chihuahuę, jak i pięćdziesięciolatek, który uratował ze schroniska starego psa po przejściach.
Rodney: Dla nas samych proces pisania „Zdrowego psa” miał wymiar terapeutyczny. Mieliśmy w pamięci własne błędy, które nieintencjonalnie popełniliśmy. Chcieliśmy dać szansę ich uniknięcia przyszłym psim towarzyszom. Proszę: oto nowa wiedza – i miejmy nadzieję, że jak najwięcej osób z niej skorzysta.
ZDJĘCIA: MATERIAŁY PRASOWE WYDAWNICTWA BUCHMANN
Zdjęcie główne: shutterstock