kot wychodzący

Czy wypuszczać kota na dwór? Pamiętaj, że w każdym mruczku drzemie łowca

Zwierzęta domowe

Jeśli masz w domu kota – bądź za niego odpowiedzialny. Nie wypuszczaj do ogródka i pilnuj, żeby nie polował na dzikie ptaki. Nawet zaspany i leniwy, wciąż jest najsprawniejszym łowcą na świecie.

 

reklama

Ten rok kotom nie sprzyja. Gremium specjalistów od ochrony przyrody uznało je za gatunek obcy naszej przyrodzie i inwazyjny. Taki status mają też między innymi norka amerykańska, jenot, szop pracz, chińska biedronka i wiele innych gatunków zwierząt tu i ówdzie zwanych szkodnikami.

Czy kot domowy jest szkodnikiem? Ten naprawdę domowy – NIE. Jednak ten zdziczały już niestety TAK. Wyjątkiem są koty żyjące w miastach. Ale wszystkie poza ludzkimi osadami są „obce i inwazyjne”. To one zjadają nasze dzikie jaszczurki i gryzonie, a przede wszystkim ptaki. I polują dla zabawy na motyle.

Szacuje się, że w Polsce mieszka około 5 milionów kotów. W USA aż 80-90 milionów. Ile jest dziko żyjących, nie wie nikt. Być może drugie 5 milionów u nas i 80 milionów w Stanach. Eksplozja liczebności tego gatunku trwa od kilkuset lat.

Kot: broń w walce z dżumą i symbol ciemnych mocy 

W wiekach średnich koty posiadali tylko bardzo zamożni ludzie i wcale się nimi nie chwalili, bo były uważane za związane z ciemnymi mocami, diabłem i przesądami. Czarny PR miały zwłaszcza czarne koty. Palono je na stosach zamiast czarownic lub razem z nimi. A wszystko przez to, że w starożytnym Egipcie kot był czczony jako ucieleśnienie bogini Bastet i jedno z wcieleń boga Słońca Ra. Ich kultu zakazano tam dopiero w IV wieku naszej ery.

Chrześcijanie nie mogli więc kota lubić, bo byłoby to bałwochwalstwo. Dlatego nie ma go w betlejemskiej stajence. Jak ktoś zobaczy kartkę świąteczną z kotem w żłobku lub okolicach, to proszę o przysłanie mi zdjęcia. Psa zresztą też nie ma koło nowonarodzonego Jezusa. Powód? Żydzi uznawali go za zwierzę nieczyste.

Koty miały jednak zalety. Chroniły domostwa przed gryzoniami, które nie tylko zjadały zapasy ziarna, ale także roznosiły dżumę. Dlatego, kto mógł kupić drogiego wówczas zwierzaka, ten korzystał z jego usług i towarzystwa. Żaden dalekomorski statek nie wypływał w podróż bez pokładowego kota. Futrzak bywał nawet oficjalnym członkiem załogi, wpisywanym w rejestr zaokrętowania. I tak – drogą morską – koty zdobyły cały świat, nawet samotne wyspy w bezmiarze oceanów. Od około stu lat stały się pospolitymi mieszkańcami miast i wsi.

To nie miejskie koty są problemem dla dzikiej przyrody, ale wiejskie i kompletnie zdziczałe – leśne. I z tym każdy z nas może coś zrobić.

Co grozi właścicielowi za wypuszczanie kota? 

Zwykły dachowiec nie ma wartości, dostaje się go lub bierze. Rasowe koty mogą kosztować tyle, co średniej klasy samochód – są jednak absolutnie domowe. Nikt ich z domu nie wypuszcza, bo mogłyby się zarazić pasożytami i chorobami albo zaatakowałby je inny kot, pies, lis czy szczur. Mruczek domowy jest cenny, a „bezcenny” dachowiec stał się problematyczny. W Niemczech za wypuszczenie pupila z domu grozi mandat. W Szkocji jest bezwzględny zakaz, więc bezdomniaków praktycznie tam nie spotkasz.

Na południu Europy sprawa ma się zupełnie inaczej. We Włoszech, Francji i Hiszpanii wałęsających się po miastach i wsiach kotów jest bez liku. W USA szacuje się, że tych zdziczałych może być nawet 80 milionów i że zjadają od 1,5 do ponad 3 miliardów ptaków rocznie. W Wielkiej Brytanii oszacowano liczbę ich ofiar na 275 milionów, w tym 55 milionów ptaków. W Europie mówi się o miliardzie albo nawet o dwóch. Co można z tym zrobić? Niestety niewiele.

Pomoc humanitarna dla kotów

W schroniskach dla bezdomnych zwierząt koty funkcjonują źle, chorują i umierają. Chyba że trafią do schroniska jako kocięta. Młodziaki nieźle się adaptują i zazwyczaj szybko znajdują opiekunów. Dorosły dziki kot jest właściwie bez szans.

Nie ma więc sensu odławianie takich zdziczałych zwierząt. Coś jednak trzeba z nimi zrobić, więc postanowiono je dokarmiać. Dobry humanitarny gest. Wyznaczono specjalne punkty, a zaangażowane osoby ich pilnują i zaopatrują w pokarmy. Są w Polsce miasta wydające rocznie ponad milion złotych na pokarmy dla zdziczałych kotów. Celem jest wsparcie bezdomnych zwierząt. W efekcie koty rodzą kolejne generacje zdziczałego potomstwa, pomimo tego, że wiele kotek w ramach humanitarnego traktowania jest sterylizowanych (niestety, nie wszystkie), chore osobniki są zgłaszane miejskim służbom, ale rychłego końca problemu kotów w miastach na razie nie widać. W Warszawie zauważa się stopniowy spadek ich liczebności, ale to wyjątek.

Jak zadbać o kota? Sterylizuj, szczep, odrobaczaj

Przed laty podrzucono mi do gospodarstwa na Polesiu kotka wielkości pięści. Po nieco ponad roku Marcelina urodziła trzy kocięta: białe, czarne i czarno-białe. Wszystkie były płci żeńskiej. W odpowiednim wieku zostały wysterylizowane, razem z matką. Wszystkie trafiły do zaprzyjaźnionych stajni. Marcelina nadal pilnuje mojej, dzieląc się przestrzenią i pokarmem z jeżami. Poza stajnią pojawia się raczej rzadko, głównie po to, by powygrzewać się w słońcu. Moje psy ją dobrze znają, ale ona ich nie lubi i zawczasu schodzi im z drogi. Jest kotem stajennym, odmianą kota domowego, a taki szkód w przyrodzie nie robi.

A więc niech koty domowe mieszkają w domu, ewentualnie w stajni lub oborze, a na spacery chadzają pod okiem opiekuna lub na smyczy. Niech kotki będą sterylizowane i dokarmiane, szczepione i odrobaczane.

Może wtedy zacznie ubywać zdziczałych zwierząt także w naszych lasach, więcej ptaków szczęśliwie odchowa pisklęta, a i kotom będzie się żyło lepiej. Tym domowym, niestety, bo bezdomne zawsze pozostaną nieszczęśliwe. I pamiętajmy – 17 listopada obchodzimy Dzień Czarnego Kota. Domowego!

Tekst: Andrzej G. Kruszewicz, zdjęcia: shutterstock 

Zobacz także: Sprawdź, które gatunki roślin nie są toksyczne dla twojego kota
Zobacz także: Mruczące święto. 17 lutego obchodzimy Dzień Kota