Nie usuwaj starych drzew, pni i konarów – daj im drugie życie. Skorzystają na tym ptaki, owady i rośliny, a ty stworzysz w ogrodzie urokliwy zakątek
KrajobrazPrzed kilkoma laty, gdy powódź nawiedziła mój ogród, obumarło kilkanaście brzóz. Po uzyskaniu zezwolenia ściąłem je i przerobiłem na drewno do kominka, ale dwa pnie zostawiłem tam, gdzie rosły. Były na nich budki lęgowe mazurków. Ptaki mają w moim ogrodzie enklawę spokoju, oczko wodne i mnóstwo bezpiecznych zakątków. Grube brzozowe kikuty sterczały w moim ogrodzie jak wyrzut sumienia melioranta, co spowodował powódź w okolicy.
Stare drzewa i korytarze pod korą
Mazurki przez kilka sezonów wychowały mnóstwo piskląt, ale brzozowym pniom zaczął zagrażać inny ptak. Był to dzięcioł zielony, który u nasady pni wydłubywał dziury. Sprawdziłem, co takiego smakowało dzięciołowi, który z zasady jest mrówkożerny. I przekonałem się, że w brzozowych pniach kanały drążyły spore tłuste larwy nieznanego mi chrabąszcza. Na dodatek drugi dzięcioł, zwany dużym (Dendrocopos major), odłupywał płaty kory i coś spod nich wyjadał.
Wystarczyło obejrzeć to, co z pni spadało, by się przekonać, że pod korą są korytarze kolejnych robaczków. Urokowi martwych pni w moim ptasim ogrodzie dodawały oderwane płaty kory i dziury. Kolejną ozdobą była niezwykłej urody huba, taka sama na obydwu pniach. Potem pojawiły się mrówki, które ewidentnie wykorzystywały korytarze wydrążone w drewnie przez larwy chrząszczy. Mrówki były przysmakiem dzięcioła zielonego, który już mniej w pniach dłubał, a więcej swym wyjątkowo długim językiem penetrował mrówcze korytarze i chyba mu takie menu smakowało, bo widywałem go codziennie rano, jak pałaszował śniadanie.
Stare drzewa – próchno dla roślin
Jeden z pni był w miejscu bardziej wilgotnym i ten murszał szybko. Drugi, w nasłonecznionej części ogrodu, trzymał się nieźle przez kilka dobrych lat. Na tym wilgotniejszym zaimplantowałem boczniaki i gdybym to zrobił o rok-dwa wcześniej, miałbym niezłe zbiory smakowitych grzybów. Dzięcioł, żuczki, mrówki, huba i boczniaki osłabiły jednak pień i ten pewnej zimy zwalił się pomiędzy młode świerki, których gąszcz posadziłem niegdyś przy płocie.
Mazurkom zainstalowałem nową budkę na ścianie domu, a pień zostawiłem tam, gdzie legł. Teraz widzę, że świerczki rosnące obok zmurszałego pnia są o 1/3 większe od tych metr dalej. W zawsze wilgotnej ziemi pojawiły się paprocie i to dokładnie wzdłuż 3-metrowego kawałka, gdzie spadła brzoza. Drugi z pni po następnych 2 latach obaliłem sam, bo nie chciałem, by wiosną spadł razem z gniazdem mazurków. Położyłem go pod płotem, gdzie obrósł paprociami i teraz, po 2 kolejnych latach, jest po nim tylko niewyraźny ślad – złoże próchna z kawałkami białej kory.
Na pniach widywałem osy i szerszenie pobierające celulozę do budowy gniazd. Była kolonia skorków, potem niezliczone mrówki, żuczki i robaczki. Martwa tkanka drzewa była pełna życia! Nawet teraz nadal jest ważna dla innych roślin, które czerpią z nagromadzonej w nich wilgoci i mają pożywkę do intensywniejszego wzrostu.
Stare drzewa – ostoje w gałęziach
Leżą w moim ogrodzie dwie sterty gałęzi, w których ma schronienie wiele owadów, a kret najchętniej robi swe kopce i korytarze właśnie pod nimi, bo tam jest wilgoć, dżdżownice i larwy owadów. Z kopców na trawnikach zabieram ziemię na rabaty ziołowe i w efekcie kret bardzo rzadko zapuszcza się poza łan nawłoci i sterty gałęzi. Bo tam ma spokój.
Drugie życie drzew po ich obumarciu jest zjawiskiem doskonale znanym leśnikom. Dlatego przy pozyskiwaniu drewna pozostawia się sterty gałęzi, czasem robiąc z nich wały wzdłuż dróg. Część z nich bywa zabierana potem do elektrociepłowni, ale wiele takich składów staje się ostoją dla gryzoni, jeży, łasic czy drobnych ptaków. Zwłaszcza strzyżyki i rudziki lubią takie miejsca do budowy swych gniazd. Martwe konary drzew nie są w lesie traktowane jako źródło szkodników, ale jako ważny element biocenozy. Co innego w miejskim parku. Martwy konar może spaść na człowieka, auto lub budynek. A wtedy problem gotowy i firmy ubezpieczeniowe mają używanie.
Z martwymi drzewami bywają jednak także kłopoty. Bo jak postąpić, gdy pomnikowe dęby są zaatakowane przez chronione koziorogi dębosze (Cerambyx cerdo), piękne i ogromne chrząszcze, a te z kolei są zjadane przez chronionego prawem dzięcioła czarnego (Dryobates martius), który dla pozyskania ich larw kuje ogromne dziury w chronionych prawem dębach?
Bywa, że regulowanie przez człowieka praw przyrody przypomina naprawianie zegarka młotkiem. Czasem może się to udać, ale tylko czasem… A na razie proponuję stworzyć w ogródku enklawę z martwym drewnem, by drzewa i ich konary miały szansę na życie po życiu. A kto ma mały ogródek, niech zbuduje w nim domek dla owadów.
Tekst: O zwierzętach opowiada dr andrzej G. Kruszewicz, lekarz weterynarii,ornitolog, znawca ptasich obyczajów, autor wielu książek, dyrektor warszawskiego zoo
ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK
Zobacz także: Śpiew ptaków: właściwie dlaczego ptaki śpiewają?