Uwielbiam ten rodzaj ogórków. Najważniejsze w ich robieniu są 2 rzeczy; zalewa, koniecznie łagodniutka, o słodkim posmaku i papryczka, by nadała im szatańskiej głębi. Jeśli ktoś na ostro nie lubi, wystarczy zrezygnować z papryczki i będą ogórki konserwowe o delikatnym miodowym posmaku
5 kg malutkich ogórków 2 papryczki chili duużo kopru 1 l octu ok. 200 g miodu cukier do smaku - najlepiej trzcinowy, ale niekoniecznie gorczyca kolendra pieprz w ziarenkach lub korzeń chrzanu
Ogórki dokładnie umyć, przełożyć na sitko, by ociekły. Słoiki umyć i przelać wrzątkiem. Przygotować zalewę: do garnka wlać (ok. 5-litrowego) butelkę octu, dopełnić wodą, dodać miód i delikatnie spróbować. Jeśli jest za mocno octowy, rozcieńczać dotąd, aż uzyskamy delikatnie octowy smak (wedle uznania). Dosypać cukru, by nadać mu jeszcze bardziej winny posmak (do własnego smaku). Zagotować. W czasie, gdy zalewa będzie dochodzić do wrzenia, wypełnić słoiki smakowitościami. Do każdego wrzucić: kilka ziaren (ok. 8-10 na 0,7 l) gorczycy, 4-5 ziaren kolendry dużżo kopru (ja łamię go na małe kawałeczki) - ważne, by był baldach w każdym słoiczku, bo tam najwięcej jest aromatu i smaku, do wyboru: kilka ziaren pieprzu lub krążek ok, 0,5 cm grubości korzenia chrzanu, ok. 1,5 cm długości kawałek papryczki, jeśli chcemy uzyskać piekielny smak. Z papryczki można zrezygnować. Najłagodniejszą, najbliższą klasycznej, wersję uzyskamy, dodając jedynie po kilka ziaren pieprzu, zamiast chrzanu czy papryczki. Wypełniamy ogórkami. Każdy słoik zalewamy wrzącą (koniecznie!) zalewą, natychmiast zakręcamy i stawiamy wieczkiem do dołu, by wystygły. Gotowe. Po około 2 miesiącach ogórki będą dobre do jedzenia. Chrupiące, o anielsko-piekielnym smaku. Rada: można je robić w całości, a także kroić w mniejsze kawałki, jeśli źle układają się w słoikach.