Kiszonki na ratunek
Zniszczone włosy, łamliwe paznokcie, kiepskie trawienie – oto mniej przyjemne oblicze zimy. Możesz łykać witaminy, ale i tak nie zastąpisz nimi świeżych warzyw i owoców. Ratunkiem są kiszonki. Kisi się nie tylko kapustę i ogórki, ale i pomidory, grzyby, czosnek, buraki, paprykę, kalafiory, marchewkę, seler. W czasie fermentacji spada w nich poziom cukru, a rośnie witamin – C i B! Mało tego, dzięki błonnikowi, pobudzają trawienie. Ideał – jemy i chudniemy!
Weź:
•kilogram marchewki
•kilogram pietruszki
•kilogram selera
•kilogram czerwonych buraków
•3 stołowe łyżki soli
• wodę źródlaną
Warzywa umyj, pokrój w cząstki, włóż do kamiennego garnka lub dużego słoja (ostatecznie emaliowanego wiaderka), zasyp 3 łyżkami gruboziarnistej soli kamiennej i zalej wodą, najlepiej źródlaną. Wlej jej tyle, by zakryła warzywa. Przyciśnij talerzykiem, a potem wyparzonym kamieniem i przykryj czystą ściereczką. Naczynie z warzywami odstaw w ciepłe miejsce. Codziennie mieszaj drewnianą łyżką. Po czterech dniach spróbuj wody – gdy będzie wystarczająco kwaśna, kiszonka jest gotowa.
Możesz zajadać warzywa albo zrobić witaminowy sok – wodę z kiszenia odlewasz do garnka, a warzywa przepuszczasz przez sokowirówkę, łączysz z odlaną wodą i przelewasz do butelek.
Tekst: Joanna Halena, Karolina Zawadzka