Trudno o drugie zwierzę, które budziłoby tak skrajne emocje. Czasem ze strachu nie wymawia się jego imienia, czasem zaś chce traktować jak pluszaka.
Dawniej górale bali się go tak bardzo, że nie wypowiadali jego imienia. Mówili o nim ON. Niemal jak o Bogu. Byle nie użyć słowa niedźwiedź i nie „wywoływać wilka z lasu”. Jednocześnie dzieci dostawały prezenty w postaci pluszowych misiów i wychowywały się na bajkach o Uszatku, Puchatku i innych jowialnych łakomczuszkach. Stąd nieporozumienia i konflikty, których ofiarami są niedźwiedzie.Przed kilkoma laty turyści ukamienowali w górach młodego niedźwiedzia. Najpierw dokarmiali go kanapkami, a gdy stał się natarczywy, zabili, ze strachu. Los tego niedźwiadka to skrócona historia życia wielu przedstawicieli gatunku. Gdy miś pojawia się przy szlaku, jest fotografowany, częstowany kanapkami, a gdy zaczyna turystów zaczepiać, zostaje uśpiony i wywieziony w odludne miejsce. Jeżeli wróci do swej pierwotnej ostoi i znów zacznie straszyć turystów, to trafia do zoo lub jest zabijany.
Pozostało nam w Polsce zaledwie około setki niedźwiedzi i około 50 w ogrodach zoologicznych, gdzie celowo nie są rozmnażane i za kilkanaście lat wymrą. Losy dzikich niedźwiedzi zależą więc od mądrości turystów i przestrzegania przez nich regulaminów obowiązujących w ostojach tego gatunku (m.in. nieschodzenie ze szlaków, zabieranie ze sobą wszystkich śmieci, niedokarmianie zwierząt i niepłoszenie ich). Mieszkańcy gór wiedzą, jak się przed miśkiem zabezpieczyć, chociaż niejeden baca stracił owieczkę, a pszczelarz pasiekę. Żyjąc na łonie natury, ludzie wiedzą, że nie można narzekać na wiatr i deszcz, bo to elementy tej natury. Podobnie nie można narzekać na niedźwiedzie, a najwyżej zgłaszać wyrządzane przez nie szkody.
Turysta tego nie rozumie. Turysta chce przeżyć przygodę i nie obchodzi go, że zwabiony przez niego do schroniska miś to dla miejscowych ON. Gdy turysta wróci do domu, chwaląc się fotkami misia, ON pozostanie tam, gdzie został zwabiony. I że to ON i miejscowi będą mieli problemy. Zatem od dyscypliny turystów zależy, czy ten charyzmatyczny drapieżnik przetrwa w górach. Na nizinach już dawno został wybity. Niedźwiedź brunatny to potężny i wszechstronny drapieżnik. Węch i słuch ma porównywalne z psimi zmysłami. Umiejętnie unika spotkań z ludźmi, jest ostrożny i skryty. Lubi spokój, jagody, larwy owadów i miód. Uwielbia jednak także zapolować. Zwłaszcza jesienią.
Na mysie gniazdo, młodego jelenia, owieczkę. Na dużą zwierzynę, nawet dorosłe jelenie, i na zwierzęta gospodarskie najchętniej poluje w burzowe noce. Jemu pogoda niestraszna, a przerażone i ogłuszone szumem deszczu oraz piorunami zwierzęta są łatwymi ofiarami. Jesienią staje się żarłoczny. Nie gardzi wtedy padliną i resztkami z uczt wilczych stad. Czego nie zje, ukrywa przed wzrokiem i węchem konkurentów, usypując nad zdobyczą kopiec, przez górali zwany mogiłą. Ostatniej zimy w Bieszczadach, po pierwszych śniegach, niedźwiedź ubił żubra, a później w towarzystwie swych kilku pobratymców żerował na nim, aż do zjedzenia ostatniego kawałka. Na początku zimy niedźwiedzie przygotowują gawry, moszczą je gałązkami i sianem, a następnie ucinają sobie drzemkę. Od grudnia do marca, czasem i do kwietnia. Długość snu zimowego zależy od pogody. Gdy się ociepli, niedźwiedzie wychodzą i zaczynają intensywnie żerować. Samice opuszczają gawry z młodymi, które przychodzą na świat w środku zimy. Sen niedźwiedzicy nie może więc być głęboki, skoro w tym czasie rodzi i wychowuje swe młode, często jedno lub dwa, rzadko trzy.
Po przyjściu na świat niedźwiadek ma około 30 cm długości i waży mniej więcej pół kilograma. Po trzech tygodniach otwiera oczy. Przy opuszczaniu wiosną gawry, czyli w wieku około trzech miesięcy, niedźwiadki ważą mniej więcej 10 kg. Rosną tylko na mleku matki, która w tym czasie nie je nic. Dlatego jesienią musi intensywnie żerować, by zgromadzić pod skórą jak największe zapasy sadła. Na tym sadełku będą rosły jej pociechy.
Ruja u niedźwiedzi odbywa się w czerwcu. Samica uczestniczy w godach raz na dwa lata. Ciąża trwa około 7 miesięcy – poród wypada najczęściej w styczniu. Młode usamodzielniają się pod koniec 2. roku życia. Wtedy ich matka zaszyje się samotnie w gawrze i znów urodzi młode. Ledwie usamodzielnione niedźwiadki muszą same zadbać o wyżywienie, a jesienią znaleźć dla siebie zaciszną gawrę. Niestety, miejsce zaciszne jesienią w środku zimy może okazać się trasą narciarską. I wtedy młody niedźwiedź ma kłopot. Strażnicy leśni także. Jeżeli niedźwiedzie młodość spędzą bezkonfliktowo, to w wieku 3–4 lat osiągną dojrzałość płciową samice, a rok później samce. Samiec może dorosnąć do 400 kg. Samica zwykle nie przekracza 200 kg. W ogrodach zoologicznych niedźwiedzie brunatne żyją około 40 lat.
W naturze 25–30, o ile nie będą zaczepiały turystów, nie pójdą na Ukrainę, gdzie się na nie poluje, nie ulegną wypadkowi na drodze, nie zostaną skłusowane lub otrute. Nie mają więc lekkiego życia i wymagają troskliwej opieki. Danie im kanapki to typowa „niedźwiedzia przysługa”. A więc na wiosennej wycieczce w góry nie zaczepiajmy tych zwierząt i pamiętajmy, że miś stający na tylnych łapach nie chce dla nas zatańczyć ani nas zaatakować, a jedynie dokładnie obwąchać.
Tekst: Andrzej G. Kruszewicz, lekarz weterynarii, ornitolog, znawca ptasich obyczajów, autor wielu książek, dyrektor warszawskiego zoo
Fotografie: Biosphoto/Mak Media Agency, Be&W