Ptasie Radio Brzozów – wegańska kuchnia i śpiew ptaków na dzień dobry
Przepisy CountryTo będzie historia o tym, jak para wytatuowanych pasjonatów zmieniła swoje życie i założyła wegańską agroturystykę w podkarpackim miasteczku. I o śpiewie ptaków za oknem.
Co się tam u was dzieje? Co to za hałas? – pytają znajomi, gdy do nas dzwonią – opowiadają Iza i Tomek. A to wcale nie remont ani ruchliwa ulica (bo okolica przecież zaciszna). To po prostu ptaki. Wystarczy wyjść z domu, by posłuchać ich koncertu, bo Brzozów, gdzie zamieszkali, okazał się świetnym miejscem do obserwacji ornitologicznych. W domu zawsze gdzieś stoi statyw do aparatu, bo nigdy nie wiadomo, kiedy przyfrunie jakiś nietypowy model, któremu trzeba zrobić zdjęcie. Tomek najbardziej dumny jest z tego, że udało mu się wypatrzyć wilgę: – Jest taka krzykliwie żółta, że najpierw wziąłem ją za egzotycznego ptaka, który uciekł komuś z klatki – wspomina.
Na co dzień zaglądają tu gile, grubodzioby i dzięcioły. Całkiem niedaleko mieszkają sowy. A w starej stodole leżą dwa wielkie koła, które poprzedni właściciel chciał przeznaczyć na bocianie gniazda. Teraz trzeba tylko wykombinować, jak je wywindować na dach i zachęcić boćki, żeby się wiosną wprowadziły.
Dom handmade na podkarpaciu
Od zawsze wiedzieli, że chcą się wyprowadzić z Warszawy, a w Podkarpaciu zakochali się, odwiedzając znajomych. Kolega doradził im, żeby kupili dom w Brzozowie, bo tutejsze chałupy zbudowane są z naprawdę dobrego drewna. Mimo to pracy przy remoncie było co niemiara. Tomek robił wszystko sam, a sytuacji nie ułatwiała pełna kolein gliniasta droga dojazdowa. Kiedy dostawca nie mógł na nią wjechać, zostawił wielkie okno tarasowe u sąsiada, więc Tomek dźwigał je sam, brodząc w śniegu po pas.
Mówi, że jest lokalnym poławiaczem gruzu. Używa go do utwardzenia felernego podjazdu. Ostatnio sporą górę dostał od sąsiadki. Wolała oddać go jemu, bo jest swój. – Na początku baliśmy się, czy nas sąsiedzi zaakceptują. Wie pani, dwójka nowych, z tatuażami, pomysłami na agroturystykę, a tutaj nastroje dość konserwatywne – mówią gospodarze. Ale od razu ich tu polubili. Wystarczyło popatrzeć, jak ciężko pracują.
Wegeweterani gotują dla gości
Pytam Izę, czy ciężko jej na prowincji zdobywać składniki wegańskiej kuchni. Okazuje się, że używa głównie lokalnych warzyw i owoców, a nie żadnych wymyślnych zamienników nabiału. W tym roku chce założyć własny ogródek, w zeszłym swoimi plonami obdarowywały ją zaprzyjaźnione gospodynie.
– A tofu kupuję raczej rzadko, kiedy dostanę je w Sanoku – mówi. Robi z niego świetną pastę „makrelową”, oczywiście bez makreli. Oboje z Tomkiem gotują wegańsko już od wielu lat i pamiętają czasy, gdy w Polsce to wcale nie był popularny styl życia. Mleko sojowe w proszku sprowadzało się z Czech, mało kto słyszał o majonezie bez jajek. Ale, jak podkreśla Iza, wegańskie gotowanie wcale nie jest trudne i nie musi być udziwnione.
W Ptasim Radiu Brzozów zjecie jak u babci. Tylko że kotlet z tłuczonymi ziemniakami i świeżą surówką jest sojowy, a drożdżówka bez mleka. Goście – choć w większości mięsożercy – zajadają się nimi. A weganie mogą się odprężyć i nie martwić się o to, co dostają na talerzu.
Zobacz też: Gdzie na weekend w Polsce? Pensjonaty i siedliska blisko natury
Zdjęcia i stylizacja: Gutek Zegier
Tekst: Joanna Zaguła
Więcej zdjęć agroturystyki Ptasie Radio Brzozów obejrzysz w galerii.