Kiedyś uważano ją za drzewo magiczne, a z jej gałązek robiono czarodziejskie różdżki, talizmany, maselnice i naczynia, w których nigdy nie psuło się jedzenie. Wierzono, że chroni dom przed nieszczęściem. Dziś chętniej podziwiamy jej korale i robimy z nich nalewki.
Pamięć o magicznych rytuałach drzemie jednak jeszcze w narodzie. Widział ktoś dożynkowy wieniec bez wplecionych gałązek jarzębiny? Kiście czerwonych owoców są niezbędne, by zapewnić urodzaj w następnym roku. Gdzieniegdzie pali się je potem na pastwiskach, by chronić krowy przed czarami odbierającymi mleko. Praktyczni i do bólu rozsądni Niemcy wierzą, że gałązki jarzębiny chronią przed piorunami.
A wszystko za sprawą legend. Ponoć jarząb uratował od utonięcia w rzece podziemi gromowładnego boga Thora. To dlatego, a nie tylko ku ozdobie, na dachach domów potomkowie Germanów wieszają karminowe bukiety i wieńce. Skandynawowie twierdzą z kolei, że czerwone korale tworzą magiczną zaporę dla nieszczęść. Ten, kto nosi je przy sobie, nie musi się bać piekielnych sił. Unikały jarzębiny różne straszydła i pokutujące dusze, sadzono ją więc przy rozstajach dróg, na miedzach, koło cmentarzy. I choć to wystarczająco mocne powody, by mieć przed domem pełen gracji jarząb, jest jeszcze kilka, nie mniej interesujących.
Otóż – pięknie wygląda w ogrodzie. Ma ażurową, pełną wdzięku koronę liści, jego białe kwiaty wabią pszczoły w maju i czerwcu. Najpiękniejszy jest późnym latem i jesienią, obwieszony ciężkimi czerwonymi koralami. Owocuje bowiem długo, od lipca do listopada. Doskonale wygląda samotnie, a jeszcze lepiej, jeśli obsadzimy nim alejki albo posadzimy przy altance. Stolarze chwalą sobie jarzębinowe drewno – z ciekawą linią słojów, elastyczne, na tyle twarde, że strugano z niego trzonki do siekier, młotków czy łopat, a także kołowrotki, na których kobiety przędły wełnę. Dziś robi się z niego laski spacerowe i flety. Jarzębinę uwielbiają ptaki. Kiedyś myśliwi wykorzystywali ją jako przynętę, gdy zapragnęli zjeść jakiegoś barwnego śpiewaka. Dziś wabmy jarzębiną zgłodniałe stada skrzydlatych sąsiadów. Jaskrawe owocki utrzymują się na gałęziach znacznie dłużej niż liście.
Jest także smakołykiem i naturalnym lekiem dla ludzi, tyle że trzeba z nią umiejętnie postępować. Jej owoce dojrzewają w sierpniu i wrześniu – wtedy można je zerwać i suszyć, a potem robić napary. Pomagają na chore nerki, bolący brzuch, złe trawienie. Poprawiają krążenie, pracę serca i uzupełniają niedobory witaminy C. Kwiaty zbiera się, zrywając całe kwiatostany w początkowym okresie kwitnienia. Suszyć je należy w miejscach ocienionych, przewiewnych i dopiero potem odrywać szypułki. Napar dodawany regularnie do ziołowej kąpieli jesienią i zimą nada skórze kolor zdrowej opalenizny, bo jarzębina ma kilka razy więcej beta-karotenu niż marchewka.
Do celów kulinarnych najlepiej nadają się jagody zerwane po pierwszych przymrozkach (można zebrać je wcześniej i potrzymać w zamrażalniku); zanika wtedy gorzki smak (suszone trzeba przechowywać szczelnie zamknięte i chronić przed światłem, żeby nie straciły witamin). Przyrządza się z nich soki, galaretki, konfitury, dżemy. Pomagają na kaszel i chrypkę, oczyszczają krew, przynoszą ulgę w schorzeniach reumatycznych. Cykata z jarzębiny jest doskonałym dodatkiem do dziczyzny oraz pieczonych mięs. Ma charakterystyczny cierpkawy smak.
Wreszcie nalewki. Wyborne nie tylko zimą, zachęcająco połyskujące w karafce na stoliku, pełne złocistych refleksów. Świeże owoce nie nadają się do jedzenia; nie są wprawdzie trujące, ale wywołują bóle brzucha i biegunkę. Lepiej więc wykorzystać je do wianków i bukietów, które ozdobią dom.
Konfitury, nalewki i likiery
JARZĘBINÓWKA
Kilogram owoców jarzębiny zebranych po pierwszych mrozach, oczyszczonych, umytych i wysuszonych, podpiecz na blasze w piekarniku, wsyp do słoja, dodaj pół kilograma cukru, dobrze wymieszaj, potem dodaj sok z jednej cytryny. Zalej litrem wódki lub spirytusu – moc do wyboru. Nalewka powinna postać trzy tygodnie w ciepłym miejscu. Później można ją zlać, odcisnąć owoce, przefiltrować i przelać do butelek. Jarzębinówkę przechowujemy w zimnym i ciemnym miejscu.
JARZĘBIAK
Włóż do słoja szklankę (150 g) suszonej jarzębiny, 10 drylowanych suszonych śliwek i garść rodzynek zalej litrem wódki, szczelnie zamknij i odstaw na trzy tygodnie. Pamiętaj, by nalewkę często mieszać. Potem przefiltruj i przelej do butelek. Owoce można zalać jeszcze raz, po dobie dodać do pierwszej nalewki.
CYKATA
Weź: •1 kg owoców z szypułkami •1,2 kg cukru •3 szklanki wody
Owoce wrzuć na 5 minut do wrzątku, natychmiast przełóż do syropu (zagotuj cukier z wodą, jest gotowy, gdy pojawiają się bąbelki), podgrzej do wrzenia i zdejmij z ognia na 12 godzin. Powtórz to 4 razy, przy ostatnim dodaj odrobinę kwasku cytrynowego, żeby jarzębina zachowała czerwony kolor. Wyjmij owoce, odcedź, osusz w średnio nagrzanym piekarniku. Włóż do słoików i zalej syropem.
LIKIER
200 g sparzonych owoców zalewamy 1 l wódki (lub 0,8 l spirytusu i 1 l wody destylowanej). Po 8-10 dniach przelewamy płyn przez gazę i mieszamy z syropem z cukru (kilogram na pół litra wody). Gęsty płyn zlewamy do butelek i pozostawiamy na przynajmniej 2 miesiące.
KWAS
Weź: •1⁄2 kilograma owoców jarzębiny •kulkę drożdży wielkości orzecha włoskiego (7 g) •szklankę cukru •2 l wody
Owoce odszypułkuj, umyj, blanszuj przez 2 minuty, odcedź, zalej wrzątkiem i gotuj przez 10 minut. Płyn odcedź, dodaj cukier, zamieszaj i schłodź. Dodaj drożdże rozpuszczone w odrobinie ciepłej, posłodzonej wody, rozlej do butelek i postaw w ciepłym miejscu na trzy doby. Napój można pić na poprawę trawienia, leczy też pęcherzyk żółciowy, wątrobę oraz kamicę nerkową. Poprawia pracę serca.
DŻEM JARZĘBINOWY Z MIODEM
Weź: •1 kg owoców jarzębiny •1 l miodu
Owoce na dżem zrywamy po przymrozkach, obieramy z szypułek, myjemy. Przypiekamy w piekarniku lub na piecu, a następnie wrzucamy do rozgrzanego miodu, który wraz z nimi gotujemy do zgęstnienia.
Tekst: Joanna Halena
Fotografia: Stockfood, shutterstock.com