W Smołdzińskim Lesie – małej kaszubskiej wiosce nad morzem – mieszka niewiele ponad 200 osób, w tym dwie szalone dziewczyny. W swojej restauracji na łące podają kiszone rzodkiewki i sandacza na musie z marchewki.
Restauracja Łąka w Smołdzińskim Lesie
Zastanawialiście się kiedyś, co się stało z dziećmi z Bullerbyn, gdy dorosły? Może wyjechały do miasta, robią karierę i już ze sobą nie rozmawiają? A może jednak wracają tam co roku latem i nadal się przyjaźnią – tak jak Asia i Magda. Od prawie 30 lat spędzają wakacje w Smołdzińskim Lesie. Poznały się w dzieciństwie, kiedy przyjeżdżały tu z rodzicami i bawiły się z bandą innych dzieciaków – miejscowych i letników.
– Rodzice zostawiali wszystkich (a była nas chyba ze dwudziestka) pod opieką któregoś z dorosłych. Ale oczywiście nie daliśmy się pilnować. Cały dzień lataliśmy po lasach, wspinaliśmy się na stogi siana, opowiadaliśmy sobie straszne historie, próbowaliśmy nawet jeść muchomory – wspominają dziewczyny. Potem przywoziły tutaj znajomych z liceum i ze studiów. – Kiedy kogoś poznajemy, Smołdziński Las pojawia się jakoś już w drugim zdaniu rozmowy – śmieje się Magda.
Dwa lata temu zdecydowały, że chcą w Lesie zostać na dłużej, bo nigdzie nie czują się lepiej. Nie miały pojęcia o prowadzeniu biznesu, ale wiedziały, że przyjeżdżają tu świetni ludzie, a nie ma gdzie dobrze zjeść. Postanowiły więc same ich nakarmić. I tak narodził się pomysł na Łąkę. Tutaj pośrodku najprawdziwszej wsi, 3 kilometry od plaży, można zamówić sernik z bobem tonka i humus z marynowanymi rzodkiewkami. Menu codziennie się zmienia, ale zawsze jest też świeża ryba, po którą Magda rano jeździ do portu. Ma już zaprzyjaźnionych rybaków i wie, kiedy pogoda sprzyja połowom.
reklama
Magda, Asia i chłopaki
Zeszłoroczne lato, środek sezonu. Wczasowicze ustawiają się w kolejce pod restauracją, bo to dzień pizzy, którą wszyscy uwielbiają. Dziewczyny, zamiast zwykłych nazw „margherita” czy „cztery sery”, nadały im imiona. Można zamówić pizzę Prezesa Łukasza, na bogato: z boczkiem i pieczarkami. – Bo Łukasz jest najlepszy! – mówią dziewczyny. W dzieciństwie należał do ich bandy, dziś jest niezastąpionym pomocnikiem i doradcą. Dzięki niemu blaty stołów mają modne stalowe nogi, a łąka nie tonie w wodzie. Jest pizza Pana Trefona – z sosem pomidorowym i oregano, Szczepana – ze szprotką, i Jurka – z serami.
Panowie są miejscowi. Szlifują i malują deski, dostarczają najnowszych plotek i pod nieobecność właścicielek pilnują Łąki. Pan Trefon poznał je też ze swoim krewnym, który uprawia najlepsze jarzyny w okolicy. Dziewczyny mówią na niego Pan Warzywko. Choć urodziły się na Dolnym Śląsku, tak naprawdę są stąd. Nie mają sąsiadów, tylko ciocie i wujków, wszyscy je znają i pomagają im jak mogą. – Ludzie są niesamowicie życzliwi. Nie wiemy, jak byśmy sobie bez nich poradziły. Przyjechałyśmy do Lasu z szalonym entuzjazmem, ale niezbyt przygotowane. Planując, gdzie stanie restauracja, chodziłyśmy nawet nie po tej działce, co trzeba – przyznają. Wszystko się jednak udało. Dzisiaj na smołdzińskiej łące stoi budynek z trzech zrobionych na zmówienie zielonych kontenerów, ze szklaną witryną. Na zewnątrz stoliki ozdobione polnymi kwiatami, ogródek ziołowy, poletko cukinii i jarmużu. A jeszcze w zeszłym roku minutę przed otwarciem kończyły remont.
Magiczne stwory i latające papugi
Jest w tym miejscu jakaś energia, która im sprzyja. Szalony pomysł na restaurację sprawdza się nawet lepiej, niż przypuszczały. Goście zjeżdżają tak licznie, że dziewczyny ledwo wyrabiają się z gotowaniem. W Smołdzińskim Lesie przed laty zakochali się ich rodzice, teraz znajomi łączą się w pary (z niewielką pomocą Asi i Magdy) i ciągle chcą tu wracać.
To pewnie przez jod w powietrzu i szum sosen w Słowińskim Parku Narodowym. Wieś w niczym nie przypomina nadmorskich kurortów. Nie ma tu straganów z pamiątkami, tylko piaszczyste drogi i stare chaty. A nad morze idzie się ponad pół godziny. – Tutaj czujesz się niesamowicie – opowiada Asia, kiedy jemy w Łące kolację. – Całkiem malutka wśród tych drzew, bo przecież to nie jakiś przyosiedlowy zagajnik, tylko dzika puszcza. W dzieciństwie byliśmy pewni, że zamieszkują ją najstraszniejsze stwory – tłumaczy. Nagle Magda wskazuje na niebo nad naszymi głowami. – Jak słowo daję, właśnie przeleciała papuga – mówi.
Kto wie, może to prawda? Podobno komuś w okolicy ostatnio zaginęło stado papug. Po trawie pełzają plamy słońca, niebo na zachodzie ma cukierkoworóżowy kolor i jestem w stanie uwierzyć we wszystko. Nawet w historię Asi, że pod ich domem mieszka bazyliszek. W końcu zwyczajny świat został gdzieś w sąsiedniej gminie.
Łąka otwarta jest tylko latem. Gdy inni odpoczywają, Asia i Magda pracują, a wakacje mają dopiero po sezonie.
Przepisy z Łąki w Smołdzińskim Lesie
Tagliatelle warzywne na humusie
Weź: • 400 g ciecierzycy • pół szklanki tahini • sok z połówki cytryny • 2 ząbki czosnku • sól • pieprz • po pół zielonej i żółtej cukinii • ¼ papryczki chili • łyżkę prażonego sezamu • 2 łyżki oleju sezamowego • pół pęczka natki pietruszki lub kolendry
Ciecierzycę ugotuj do miękkości. Przepłucz wodą. Zblenduj na gładko z resztą składników. Dopraw. Na oleju podsmażaj cukinię, papryczkę, sól, pieprz i sezam ok. 5 minut, często mieszając. Ułóż warzywa na humusie, posyp natką.
RACUCHY Z MIODEM Z MAŚLANKI
Weź: •1¼ szklanki maślanki • 1¼ szklanki mąki • jajko • ¼ szklanki oleju • ¼ szklanki cukru • po łyżeczce sody oczyszczonej i proszku do pieczenia
Na miód z maślanki: • litr maślanki • 3½ szklanki cukru
Zmiksuj składniki ciasta i smaż placki na płaskiej patelni, bez tłuszczu, na złoto. Maślankę z cukrem zagotuj na małym ogniu, często mieszając. Kiedy płyn się zredukuje, cukier ściemnieje i zacznie się delikatnie karmelizować (na beżowozłoty kolor), zdejmij z gazu i zblenduj na gładką masę. Polej nią racuchy, a resztę trzymaj w słoiczku.
PIECZONY TWARÓG Z KISZONYMI RZODKIEWKAMI
Weź: • kilogram tłustego twarogu •ł yżkę masła • garść pociętej drobno mięty • litr oliwy • 4 ząbki czosnku • 2 gałązki świeżego rozmarynu • sól • pieprz
Na kiszone rzodkiewki: • 4 pęczki rzodkiewek • litr wody • łyżkę niejodowanej soli • niewielki kawałek chrzanu • kilka łodyg kopru • kilka obranych ząbków czosnku
Twaróg wymieszaj z masłem, zagnieć jak ciasto, żeby nie miał grudek. Dopraw solą, pieprzem i miętą. Uformuj z niego kulki, rozłóż na papierze do pieczenia. Piecz 20 minut w 100°C. Ostudź. Oliwę przelej do słoiczków z rozmarynem i przeciśniętym przez praskę czosnkiem. Włóż do oliwy kulki twarogu. Możesz go tak przechowywać około miesiąca. Rzodkiewki umyj, nie odcinaj korzonków i wrzuć do słoików. Zalej wodą przegotowaną z solą, dodaj przyprawy i szczelnie zakręć. Będą dobre po tygodniu.
Sandacz z pomarańczą
Weź: • filet z sandacza (ok. 200 g) • sok wyciśnięty z pomarańczy • ząbek czosnku • sól • pieprz • 2 łyżki masła
Sandacza marynuj w soku z pomarańczy z solą i pieprzem co najmniej przez godzinę. Czosnek przeciśnij przez praskę, wymieszaj z masłem. Rybę ułóż na papierze do pieczenia i posmaruj masłem czosnkowym. Przykryj plastrem pomarańczy, polej dwiema łyżkami marynaty. Piecz około 15 minut w 180°C. Możesz podać sandacza na przykład z grillowanymi szparagami. Obierz je i odetnij łykowate końcówki. Polej sokiem z cytryny, oliwą (dobra będzie taka, w której zamarynujesz palonego pora), posyp solą, pieprzem i grilluj przez 10 minut.
Purée marchewkowe
Weź: • kilogram marchewek • ¾ szklanki soku ze świeżej pomarańczy • ząbek czosnku • pół szklanki śmietany 18% • łyżkę masła • sól • pieprz • niewielki kawałek świeżego imbiru
Marchewki ugotuj z niewielką ilością soku z pomarańczy, solą i pieprzem, aż będą bardzo miękkie. Odcedź i zblenduj z masłem. Dodaj resztę soku pomarańczowego, śmietanę i czosnek przeciśnięty przez praskę. Dopraw startym świeżym imbirem, solą i pieprzem. Podawaj np. do sandacza.
Chlebek z rozmarynem
Weź: • 100 g drożdży • 2¾ szklanki wody • kilogram mąki • łyżkę cukru • oliwę • posiekane listki rozmarynu • sól morską
Rozkrusz drożdże, zalej wodą i dodaj cukier. Wymieszaj, żeby się rozpuściły. Przesiej mąkę przez sito. Dodaj sól, rozmaryn, odrobinę oliwy i wodę z drożdżami. Wyrób jednolitą masę. Przykryj ściereczką, zostaw do wyrośnięcia w ciepłym miejscu. Wylej ciasto na dużą blachę i rozciągnij rękami namoczonymi w oliwie. Wierzch posyp solą i rozmarynem. Piecz 20 minut w 200°C.
Krem ze świeżych pomidorów
Weź: • 3 łyżki oliwy • cebulę • 2 ząbki czosnku • 2 marchewki • pietruszkę • 5 większych pomidorów • 2¾ szklanki bulionu • sól • pieprz • łyżeczkę suszonej bazylii
Do podania: • jogurt • pestki dyni • posiekaną natkę pietruszki
Do podania: • jogurt • pestki dyni • posiekaną natkę pietruszki
Warzywa pokrój i wrzuć do garnka z zeszkloną na oliwie cebulką i czosnkiem. Smaż na małym ogniu, aż pomidory puszczą sok i zmiękną. Dodaj sól, pieprz i bazylię. Wlej bulion. Gotuj pod przykryciem 25 minut. Zblenduj.
Tekst: Joanna Zaguła
Zdjęcia: Gutek Zegier
Zdjęcia: Gutek Zegier
Kontakt do właścicielek na facebooku: Łąka – Smołdziński smak