Stoliki z plastra drewna i inne czary
RzemiosłoSzefowo, próchno leci! – wołają kierowcy ciężarówek, które jadą do tartaku, a Alicja biegnie z taczkami. Zrzucają jej uszkodzone kawałki drewna – krzywe, podpróchniałe, z ubytkami.
Od wizażystki do miłośniczki drewna
Szefowo, próchno leci! – wołają kierowcy ciężarówek, które jadą do tartaku, a Alicja biegnie z taczkami. Zrzucają jej uszkodzone kawałki drewna – krzywe, podpróchniałe, z ubytkami. Ona je zbiera, a potem robi z nich niezwykłe rzeczy. – Z desek to każdy może coś zrobić, one są powtarzalne, ale ja ich nie czuję – mówi Alicja, pani stolarz.
– Wolę odpad tartaczny, gdy biorę go do ręki, aż drżę z radości na myśl, że zaraz się do niego wezmę. Zupełnie, jakbym pakowała walizkę i jechała w nieznane. Najwięcej frajdy mam wtedy, gdy uda mi się przemienić plaster czy klocek w piękny, niepowtarzalny, ale i użyteczny przedmiot.
Artystyczną duszą była zawsze. Tworzyła – uwaga – makijaże i malowała paznokcie na śluby oraz wielkie wyjścia. Aż poznała właściciela tartaku z Góry Kalwarii i zakochała się w nim. A potem… w drewnie.
Nauka u stolarzy
Wszystko dlatego, że gdy urodził się Jaś (dziś siedmiolatek), zaczęła się nudzić. Tartaczny warsztat był przy domu, więc chodziła za stolarzami i pytała, jak się tnie, koruje czy szlifuje. A oni chętnie ją uczyli, bo słuchała i, chociaż dziewczyna, nie bała się narzędzi ani ciężkiej pracy.
Zaczęła od tac z drewnianych plastrów. Kiedy na szkolnym zebraniu poznała fotografkę niemowląt Dorotę, ta poprosiła ją o zrobienie z drewna rekwizytów. Ala zdobyła się więc na odwagę, założyła firmę i wystąpiła o dotację. Udało się, pieniądze dostała, kupiła narzędzia i otworzyła warsztat w garażu.
„Alicja w Krainie Drewna”
Dorota namówiła ją, by założyła też stronę na Facebooku „Alicja w Krainie Drewna”. Pokazała światu swoje prace, a on zapukał do jej drzwi. – Moi klienci to często ludzie, którzy mają bardzo nowoczesne, minimalistyczne wnętrza i chcą je przełamać czymś z natury – opowiada. – Mam intuicję, który kawałek drewna będzie do nich pasować, a oni to doceniają. Robi stoły, zegary, tace, świeczniki, a nawet umywalki.
Ulubione drewno?
Po pierwsze – topola, bo ma błyszcz, czyli pory ułożone tak, że przy odpowiednim cięciu odbijają światło. Po drugie – jesion – jeden z najtwardszych, o niezwykłym rysunku. Po trzecie – grab, za piękny oflis, czyli wolną krawędź drewna po okorowaniu. No i sosna, bo jest świetna do szczotkowania, więc łatwa do zdobienia.
Brzmi romantycznie, ale praca z drewnem to nieproste rzemiosło. Alicja przycina drewno zagłębiarką TS–55 niemieckiej marki Festool. Do pracy używa zawsze jej narzędzi, a w czasie szkoleń organizowanych przez tę firmę dzieli się wiedzą o stolarstwie. Na szkoleniach stolarskich szczupła blondynka zawsze jest atrakcją. Ale gdy inni stolarze widzą, jak Alicja pracuje, komentarze milkną.
Więcej prac Alicji zobaczysz w galerii.
Przedmioty robione przez Alicję kupimy w sklepie casabella.com.pl
Tekst: Agnieszka Wójcicka
Stylizacja: Agata Jaworska
Zdjęcia: Igor Dziedzicki