sypialnia w stylu rustykalnym

Modry Ganek – rodzinny slow life na Wzgórzach Dylewskich

Pensjonaty

Zazwyczaj bywa tak: wielkie miasto, szalony pęd życia, praca w korporacji, a potem ucieczka gdzieś w naturę. W historii Agnieszki i Marka tylko ostatni punkt się zgadza. 

reklama

Modry Ganek – dom z dobrą energią

Zamieszkali tak blisko przyrody, jak się da, otoczeni wzgórzami Mazur Zachodnich, końmi, psami i kotami. Ale wcześniej nie żyli w Warszawie, we Wrocławiu czy w Trójmieście, tylko w spokojnym i przyjaznym Olsztynie, który ma nawet własne jeziora. Mimo to i tak marzyli o wsi. Nie tylko po godzinach, ale na całego.

Najpierw z osiedla w mieście uciekli w głuszę pod Pasymiem. Na ziemi od rodziców wybudowali dom, o którym mówią: „podmiejski”, czyli z wszelkimi wygodami. Z okien mieli widok nieskażony ludzką ręką. Ale z Olsztynem wciąż łączyły ich mocne sznurki.

Gotują oboje gospodarze – prosto, jarsko i z produktów z własnego ogródka.

Marek, właściciel firmy transportowej, codziennie dojeżdżał tam do pracy. Wracał wieczorem, a w weekendy harował przy gospodarstwie. Agnieszka, projektantka wnętrz, brała pojedyncze zlecenia, zajmowała się domem i starszą córką. Czuli się zmęczeni i brakowało im wspólnie spędzanego czasu. Zrozumieli, że sam widok nie wystarczy. Chcą wsi pełną gębą, dwadzieścia cztery godziny na dobę i pomysłu, jak wokół niej zbudować swoje życie. A ten pojawił się niejako naturalnie.

Po pierwsze – dzięki koniom. Agnieszka jeździ od ósmego roku życia. W głębi serca widziała siebie jako właścicielkę pensjonatu, w którym można i wynająć pokój, i pojeździć konno. Po drugie – ze względu na gości. Tych w ich ostoi pod Pasymiem było pełno. Znajomi i ich przyjaciele przyjeżdżali i mówili: – Wasz dom 
ma dobrą energię, wspaniale tu się odpoczywa, to prawdziwe uzdrowisko dla dusz. – Ten, kto jak my uciekł z miasta, nawet małego, najlepiej wie, czego potrzebują mieszczuchy, by oderwać się od zgiełku i zrelaksować – mówi Agnieszka. – A przy okazji odkryliśmy, że oboje uwielbiamy być gospodarzami: przyjmować ludzi, gotować dla nich, rozmawiać.

Agroturystyka wydała im się idealnym pomysłem na życie. Zaczęli szukać miejsca, które by się na nią nadawało. Gdy trafili na zrujnowane gospodarstwo w Kalwie na Wzgórzach Dylewskich, zakochali się od razu.

Dom, choć wymagał ogromnego remontu, wydał się doskonały – oczami wyobraźni już widzieli, że na parterze zrobią własne mieszkanie, a na poddaszu dwa przestronne pokoje dla wczasowiczów z oddzielnym wejściem z ganku. Wyjechali stamtąd z umową przedwstępną podpisaną na kolanie, na znalezionej w siedlisku kartce.

Modry Ganek – agroturystyka i kuchnia wegetariańska

Spakowali dobytek w kartony i zawieźli do rodziców. Poprzedni dom wystawili na sprzedaż, a sami przenieśli się do przyczepy kampingowej, by robić remont. Choć lubią działać i żyć powoli, tym razem musieli się śpieszyć i przygotować gospodarstwo przed zimą na tyle, by się wprowadzić. O powrocie do miasta nie było mowy, bo mieli już zwierzaki: 2 konie, 3 duże psy i kota (do dziś ta gromadka się znacznie powiększyła).

Udało się, a oni zbudowali sobie własne i w pełni samowystarczalne miejsce na ziemi. Hodują warzywa, pieką chleb, robią remonty, a nawet uczą w domu córkę. Wreszcie żyją w trybie slow, w rytnie dnia i pór roku, w prawdziwej więzi z przyrodą. – Bliska nam jest ta filozofia, więc trzymamy się jej także w naszej kuchni. Dla siebie i gości gotujemy jarsko – mówi Agnieszka. – Jedyne mięso na naszym stole to pstrągi z hodowli na pobliskiej Drwęcy.

Wertują blogi i książki kucharskie, eksperymentują i cały czas uczą się, jak gotować dla większej gromadki. Na stole królują faszerowane warzywa, zapiekanki i pasty, na przykład popisowy makaron warzywny w stylu włoskim z marchewką i czosnkiem. Albo ten z dyni makaronowej, którą odkryli w zeszłym roku. 

Modry Ganek – zdrowe jedzenie w rodzinnej atmosferze

Jajka czy sery biorą z kolei od sąsiadów. – W podróży poślubnej do Włoch kilkanaście lat temu nauczyliśmy się, że kluczem do dobrej kuchni są doskonałe produkty i oszczędność w ich komponowaniu, żeby każdy smak mógł wybrzmieć – mówi gospodyni. – I tego się trzymamy.

W ciepłe dni do stołu zasiadają z gośćmi w stodole. Gdy otworzy się wrota, rozciąga się stąd oszałamiający widok na pola. – Tu, na wsi, nauczyliśmy się, jak celebrować posiłki. Przypomniało mi się, jak moi rodzice zasiadali z przyjaciółmi za stołem, jedli i godzinami rozmawiali. I cieszę się z powrotu do tej tradycji, która we współczesnym, pędzącym przed siebie świecie gdzieś się zagubiła. 

Więcej zdjęć tego miejsca znajdziesz w GALERII

Wypróbuj przepisy z Modrego Ganku: Cukinia faszerowanaPtrąg pieczony w ziołachKotlety wegańskie

Kontakt do właścicieli:
Modry Ganek - Kalwa 4, Gierzwałd, modryganek.blog, www.facebook.com/modryganek

TEKST: Agnieszka Wójcińska  
ZDJĘCIA: Michał Skorupski  
STYLIZACJA: Agnieszka Wrodarczyk/ Happy Place

 

 

Zobacz również