Folwark Białych Bocianów – przygotowania do świąt Bożego Narodzenia
PensjonatyFolwark dla gości w święta jest zamknięty, bo do właścicieli Basi i Bogdana zjedzie wtedy cała rodzina. – W Wigilię przy stole zasiądzie chyba ze dwadzieścia osób – zastanawia się gospodyni. Jej córka Margaret, dotąd zajęta rysowaniem, liczy na kartce. – Dwa plus trzy, plus… Mamo, będzie osiemnaście – mówi. Natomiast w pierwszy i drugi dzień świąt trudno już zliczyć przyjaciół i sąsiadów. Jedni wchodzą, drudzy wychodzą.
Dekoracje bożonarodzeniowe – wyprawa pod choinkę
– Bogdan, mój tata i Nina to takie nasze choinkowe trio. Wezmą piłę łańcuchową i pojadą jeepem do zaprzyjaźnionej szkółki, aby wybrać choinki. W tym roku jedna będzie najważniejsza, wystrojona w bombki, a oprócz tego kilka mniejszych. Chciałabym, aby jadalnia przypominała las – śmieje się Basia.
Na stołach w drewnianych skrzynkach ułoży mchy, liście i dla koloru jabłka. Bogdan wyciągnie ze stodoły sanie zdobione drewnianymi głowami łabędzi i ustawi je na podjeździe. Jeśli sypnie śnieg, zrobią kulig. Basia wybrała się nawet do ciucholandu, aby wyszukać kożuchy i szuby. Nieźle się zdziwiła, kiedy usłyszała: „Proszę panią, my już mamy wiosenną kolekcję”. Na szczęście „stroje z epoki” kupiła gdzie indziej.
Okolica jest przepiękna. Saniami pojadą do rezerwatu „Skulskie Dęby”. Odwiedzą też Federica – Meksykanina, który nad Stawami Grzegorzewickimi wybudował domek ze szklanymi ścianami i podziwia ptaki.
Potrawy wigilijne – siedem pasztetów i sałatka jarzynowa
Tempo w kuchni zawsze wyznacza mama Basi, pani Halina. Zrobi karpia panierowanego w płatkach migdałów, pysznego jesiotra. Najlepsze na świecie ryby kupują w zaprzyjaźnionym gospodarstwie po drugiej stronie wody. Dziewczynki pokroją z babcią sałatkę warzywną. Nie obędzie się bez pasztetowego szaleństwa. Będzie z tuńczykiem, kaparami, grzybowy, ze śliwką, z zielonym pieprzem, z kaczymi wątróbkami. – Piernik przygotowujemy zawsze kilka tygodni wcześniej – mówi Basia. – To nie takie hop-siup – dodaje Margaret.
Na stół wjedzie popisowe danie obiadowe, czyli wielka pieczona szynka, zapiekany w boczku schab, indyk z chrupiącą skórką czy gęś. Kiedy wszyscy się już najedzą, pójdą razem na Sielankę. Sielanką nazywają miejsce nad stawem po drugiej stronie drogi, gdzie urządzili ścieżkę spacerową. – Jeśli będziemy cicho, zobaczymy sarny, bażanty, łosie, w pobliżu urzędują też bobry. Świadczą o tym ślady na pniach drzew. Podobno pokazały się wilki, mamy też dużo dzików – wylicza Basia. – I kotów – dodaje Margaret na widok łaciatego zwierzaka polującego wśród srebrzystych traw.
Agroturystyka pod Warszawą
To bajkowe miejsce rodzina znalazła kilkanaście lat temu. – Kolekcjonujemy stare samochody i potrzebowaliśmy dla nich miejsca. O gospodarstwie na sprzedaż dowiedzieliśmy się przypadkiem w sklepie spożywczym – wyjaśnia Bogdan. Kiedy załatwiali w gminie formalności związane z przebudową, urzędniczka nie mogła się nadziwić.
– W Kamionce? Tam wrony zawracają – patrzyła na nich jak na wariatów. Nawet asfalt kończył się 2 km przed wsią, a o drodze S8, którą teraz z Warszawy dojadą tu w 40 minut, nikt nie marzył. Osiem lat temu kupili kolejne zaniedbane gospodarstwo i zamienili je w uroczy zakątek. Trochę brytyjski w stylu, trochę industrialnie żyrardowski.
O samej wsi wiadomo tyle, że zbudowano ją z kamienia, stąd nazwa Kamionka, i z cegły, bo w sąsiednich Radziejowicach była cegielnia. To właśnie stąd wzięli materiał do budowy jadalni, oranżerii oraz warsztatu. Rozbudowali też pokoje dla gości.
Granitowe płyty leżące na dziedzińcu przyjechały z kolei z wrocławskiego rynku. Kiedy powstawała słynna szklana fontanna, zostały zdjęte i Bogdan je kupił. Na koniec Basia posadziła przebarwiający się na rudo winobluszcz. – Sadzonki skubnęłam w starej części Gdańska. Długo myślałam, że nic z nich nie wyrośnie, ale jak rośliny wystartowały, to w dwa lata oplotły pół dziedzińca – cieszy się.
Dlaczego "Folwark Białych Bocianów"?
Gospodarze pokazują puste o tej porze roku gniazdo za domem. – Pamiętam, jak się cieszyliśmy, gdy ptaki pierwszy raz tu przyleciały. Wypiliśmy z Basią szampana i nazwa sama przyszła do głowy – tłumaczy Bogdan. Teraz miejsce daje szczęście nie tylko im. Kiedyś dostali e-maila od pary, która u nich mieszkała, że właśnie spodziewają się dziecka, a starali się o nie latami. Bajkowo tu, jak w innym świecie. – Znajomi nieraz dzwonią i mówią: „Byliśmy na Mazurach i lało. A u was?”. U nas świeciło słońce, jak zwykle – śmieją się.
Kontakt do właścicieli: folwarkbb.pl
Tekst: Beata Woźniak Stylizacja i zdjęcia: Gutek Zegier