wystrój rustykalny

Na skraju puszczy: prowansalskie wnętrza niebieskiego domu

Domy w Polsce

Stoi na skraju puszczy, wśród sosen, brzóz i paproci. Nie pamiętają, kto nazwał go Sosnówką, ale przyjęło się. A dlaczego uroczysko? Bo miejsce jest odludne i tajemnicze.

reklama
Pani domu nie uznaje plastiku ani płyt MDF. Zwoziła busem solidne meble z drugiej ręki. Stoły, krzesła oraz witrynę oczyściła i pomalowała sama.

Dziesięciominutową trasę między domem w Hajnówce a Uroczyskiem Asia pokonuje co najmniej dwa razy dziennie. – To dosłownie rzut beretem. Czasem mnie korci, żeby podjechać rowerem, ale jak ja bym się ze wszystkim zabrała? – rozkłada bezradnie ręce.

Nie rusza się z domu bez wiklinowych koszy. Zagląda z nimi do zaprzyjaźnionych gospodarzy i po kolei pakuje do środka wyśmienity twaróg hajnowski, jaja od szczęśliwych kur, wiejskie wędliny, lokalne warzywa i owoce. Po sery najczęściej jedzie do batiuszki – miejscowego popa, który kilkanaście lat temu założył z żoną manufakturę serową. – Mój ulubiony ma dodatek lawendy i niezwykły niebieski kolor. Zaraz za nim jest ten z pomarańczą – dodaje Asia.

Przytulny domek dla gości

Budzik dzwoni o szóstej. Szybki prysznic, poranna krzątanina w kuchni i do niedawna wyprawienie trójki dzieci do szkół. O ósmej jest już w Sosnówce, by przygotować śniadanie dla gości. Po śniadaniu trzeba posprzątać, pożegnać wyjeżdżających gości i przygotować się na przyjazd kolejnych. Wtedy często angażuje starsze dzieci – Anastazję i Maksa. – Dzięki temu mam dodatkowe ręce do pracy, a oni mogą dorobić do kieszonkowego – kwituje. Najmłodszy Igor zabawia gości. Wieczorem zagląda raz jeszcze do letników, sprawdza, czy niczego im nie brakuje. W weekendy często zostaje na wspólnym ognisku. Wtedy toczą się najciekawsze rozmowy.

Dom w najwyższym miejscu ma 11 metrów, aż się prosiło o antresolę. Galeria z kutą balustradą nie zabiera przestrzeni i sprawia, że do salonu wpada jeszcze więcej światła.
Jedynymi sąsiadami Uroczyska są łosie, sarny, jelenie i inne dzikie zwierzęta. A ptasich koncertów można słuchać, leżąc w łóżku.

Ozdoby w carskim stylu

Elewacja do niedawna miała kolor bezchmurnego nieba, jednak czas i słońce zrobiły swoje. Nieco wypłowiała, teraz w zależności od światła zdaje się być to szarawa, to niebieska. Andrzej, zafascynowany Dworkiem Gubernatora Grodzieńskiego w Białowieży, przyozdobił ją w carsko-szwajcarskim stylu. Sam zaprojektował ażurowe detale, gzymsy, balustrady i obramowania okienne. – To była żmudna robota, ale efekt jest dokładnie taki, na jakim nam zależało – mówią. Drzwi wybierała Asia. – Od dawna podobał mi się angielski zwyczaj malowania drzwi wejściowych na odważne kolory. Pomyślałam o czerwieni, bo to kolor miłości. Chciałabym, by była tu obecna!

Kanie pod tarasem

Od dwóch dekad praktykują jogę i medytację. – Z czasem zrodził się pomysł, by ludzie o podobnych potrzebach mieli na Podlasiu swoją przystań – wspominają – bo w okolicy jej nie było. Miejsca szukali rok. Wreszcie trafili tutaj. Dokończenie budowy i urządzanie wnętrz zajęły im trzy lata. Brudną robotą zajął się Andrzej, Asia leżała wtedy z zagrożoną ciążą. Gdy tylko urodziła, z Igorem przy piersi stawiała się na budowie. Otwarcie planowali na maj. Miała być wielka pompa, ale tuż po przyjeździe pierwszych gości padli na nos. Dziś gospodarzy tu Asia. – Jeszcze dziesięć lat temu bym nie przypuszczała, że zacznę przyjmować letników. A o tym, że będę sama ich karmić, nawet mi się nie śniło – mówi. Okazało się, że naprawdę to lubi. – Przygotowywanie posiłków ze zdrowych, lokalnych produktów to czysta przyjemność. Smażę naleśniki, omlety, racuchy i podaję je z domową konfiturą i owocami. Latem mamy urodzaj poziomek i jagód. Za to jesienią jest wysyp grzybów. Goście wychodzą boso do ogrodu i sami ścinają kanie do jajecznicy.i

Więcej zdjęć obejrzysz w galerii. 

Kontakt do właścicielki: FB/uroczyskososnowka, tel. 600 493 555

TEKST: Agnieszka WRODARCZYK / HAPPY PLACE  ZDJĘCIA: MICHAŁ SKORUPSKI

Zobacz również