Aranżacja starego domu: pastelowe wnętrza w stylu angielskim
Domy w PolsceZ Wielkiej Brytanii Natalia przywiozła ukochaną suczkę Nelly rasy jack russell terrier, miłość do tamtejszych odmian róż i angielskich wnętrz. A także marzenia, żeby mieć stary dom, pełen mebli z historią, z kolorowymi drzwiami i okiennicami.
Ale koniecznie w rodzinnym kraju, bo chcieli tu wychowywać dziecko. Wrócili więc z mężem Tomaszem i urodzonym na emigracji synkiem Vincentem do Polski. Żeby było blisko do kochających dziadków, z którymi można iść na grzyby czy na ryby. Tak jak im samym się to zdarzało w dzieciństwie.
Osiedli pod rodzinnym Lesznem i zaczęli szukać swego miejsca marzeń. – Zjeździliśmy Kotlinę Kłodzką, ale nie zabiły nam do niczego serca – opowiada Natalia. – I wtedy wybraliśmy się na weekend do zamku Czocha. Potężna średniowieczna warownia leży nad Zalewem Leśniańskim w Górach Izerskich. Zachwyciliśmy się nie tylko nią, ale i całymi Izerami. Dzikimi, nie tak jeszcze odkrytymi przez turystów. Zmieniliśmy kierunek naszych poszukiwań.
Ukochany dom z kamienia
Niedługo potem w malutkiej wiosce Zacisze, której nazwa idealnie oddaje tutejszy klimat, znaleźli dom na sprzedaż. Zadzwonili pod podany numer, ale była już na niego rezerwacja. Mimo to postanowili chociaż obejrzeć zabudowania. – Całe szczęście, bo na miejscu okazało się, że tamta transakcja nie doszła do skutku – mówi Natalia. – Weszliśmy do środka, spojrzeliśmy na siebie z mężem i wiedzieliśmy: to jest to.
Dom był trochę zaniedbany, ale miał duszę i klimat. Wybudowano go w 1871 roku z czerwonej cegły i lokalnego kamienia, w typowym dla tych terenów stylu. Poznaliśmy nawet dwoje dzieci, które tu się urodziły – panów dziś po siedemdziesiątce, Polaków, których bliskich przesiedlono zza Buga. Opowiadali, że na początku ich rodzina żyła z Niemcami, przedwojennymi właścicielami. Że w miejscu, gdzie zrobiliśmy pokój Vincenta, kiedyś mieszkały krowy, a wielki świerk posadzono, gdy jeden z nich się urodził.
– O dom zadbaliśmy jak o drugie dziecko – ciągnie opowieść Natalia. – Wymagał remontu, bo poprzedni właściciele, starsi ludzie, nie mieli już siły o niego dbać. Kiedyś prowadzili tu pensjonat.
Agroturystyka to był też nasz pomysł na życie. Żeby móc ją założyć, sprzedaliśmy wszystko, co mieliśmy i zamknęliśmy poprzedni rozdział życia.
Całe w kwiatach – wnętrze domu w stylu angielskim
Remont trwał wiele miesięcy. Najpierw musieli wynieść z domu stertę rupieci. Odnowili pokoje, dodali dwie łazienki, żeby gościom było wygodniej. Wystrój zmienił się gruntownie. Zniknęły rzeczy typowe dla lat 80. – łuki, tynki baranki. Natalia i Tomek bardzo dbali, by zachować wszystko, co się da: stare belkowane sufity, oryginalne drzwi (nawet jeśli jakieś przesuwali), kamienną posadzkę w holu. Odnowili też starą stodołę, gdzie wcześniej mieścił się skład drewna. Urządzili w niej miejsce relaksu dla gości – z sofami, kominkiem i kącikiem dla dzieci. Drzwi frontowe przemalowali na kolor miętowy, jak w angielskich rezydencjach.
– Bo angielski styl to kwintesencja przytulności – mówi właścicielka. – A na niej mi najbardziej zależało. Sporo więc u nas pasteli, na przykład otwarty, typowy dla tamtego stylu kredens, który był ciemnobrązowy, sami oszlifowaliśmy i przemalowaliśmy na jasnoniebiesko. Jest ozdobą holu i pięknie wyglądają na nim filiżanki w kwiatowy wzór. Zresztą to mój ulubiony motyw, dlatego pojawia się też na tapetach i pościelach.
– Do starych mebli dobrałam nowe, ale w stylu retro. Bardzo lubię takie połączenia. Na przykład do kuchni wstawiliśmy moją wymarzoną od dawna lodówkę: różowego Smega – dodaje.
Całości dopełniły angielskie róże, które Natalia posadziła przed domem, specjalnie sprowadzone ze szkółki znanego brytyjskiego ogrodnika Davida Austina. – Potem śmialiśmy się, że to niezły splot okoliczności – w poniemieckim domu, urządzonym w stylu angielskim, zamieszkali Polacy – mówi Natalia. – Ten miks kulturowy bardzo się naszym gościom podobał. Cieszę się, że nowi właściciele niczego nie zmienili.
W zeszłym roku, w związku z pandemią, musieli agroturystykę sprzedać. Młodzi ludzie, którzy ją kupili, zachowali wnętrza, ogród, a nawet logo i nazwę. – „Pokój i Spokój” wymyśliliśmy po burzy mózgów. Idealne pasuje do Zacisza i domu. A my? Jestem pewna, że kiedy syn się usamodzielni, jeszcze będziemy prowadzić pensjonat, bo to styl życia, jak dla nas stworzony – kończy opowieść Natalia.
Więcej zdjęć obejrzysz w galerii.
KONTAKT: pokojispokoj.com.pl
TEKST: Agnieszka Wójcińska
STYLIZACJA: Karolina Mears
ZDJĘCIA: Michał Mrowiec
Zobacz także: Zapach lawendy w niebieskim domu
Zobacz także: Rustykalna posiadłość skąpana w słońcu Andaluzji