Wiejski domek ze skandynawskim sznytem: prostota i przytulność zapraszają do środka
Domy w PolsceIlona ma życie, o jakim zawsze marzyła – mieszka w ślicznym, choć niewielkim domku, urządzonym rzeczami z historią, w pięknej okolicy, otoczona rodziną, która nawzajem się o siebie troszczy.
Gdy miała kilkanaście lat, serce rwało jej się z miasteczka na Górnym Śląsku – szarego i smutnego, gdzie się wychowała w mieszkaniu w wielkim bloku. Ale mama powtarzała: „Jeśli będziesz chciała wystarczająco mocno, to ci się uda”.
Do Łagowa, nazywanego perłą ziemi lubuskiej, przyjechała kilkanaście lat temu z koleżanką na wakacje. To śliczna wioska, są tu dwa pierwszej klasy czystości rynnowe jeziora, a na przesmyku między nimi gotycki zamek joannitów. Miejscowi mówią, że kto raz się tu pojawi, już zawsze wraca. Z Iloną też tak było. Przyjeżdżała na kolejne urlopy. Pewnego razu, dzień przed powrotem do domu, na deptaku zaczepił ją Paweł, który tu mieszkał. Przegadali dwie godziny, potem były listy, aż przeniosła się do niego na stałe.
Wiejski domek jak kawalerka
Ilona z Pawłem zamieszkali w rodzinnej wiosce. Z teściami żyją na wspólnym podwórku, więc mają ich obok, a z drugiej strony siostrę Pawła. Za płotem jeszcze jedną siostrę. – Zawsze możemy na siebie liczyć – mówi Ilona. – Ostatnio byliśmy na wycieczce w górach. Wróciliśmy późno. Teść już napalił nam w kominku, a teściowa wołała po obiad.
Zobacz też: Jak urządzić wnętrza w stylu rustykalnym?
Przytulne wnętrza małego domku
Ich część domu (dzielą go z siostrą Pawła) jest niewielka. – W zasadzie jak małe mieszkanie – mówi właścicielka – przestrzeń na dole z kuchnią, jadalnią i salonem, na górze sypialnia Filipa, naszego syna, i moja pracownia. Ale urządziliśmy się tu prosto i przytulnie. No i, co najważniejsze, mamy schody. Bo ja marzyłam o domu, ale jeszcze bardziej o schodach, nie wiem dlaczego. Zrobił je dopiero 5 lat temu stolarz według projektu Ilony (wcześniej na piętro wchodziło się po drabinie). Są drewniane z białą balustradą i podstopniami, bardzo proste. Tak jak i reszta wystroju.
– Drewno uwielbiałam zawsze, może dlatego, że w moim domu były meblościanki i płyta pilśniowa, jak to w tamtych czasach – mówi Ilona. – Nasze meble są więc drewniane. Jedne to antyki, inne współczesne, ale zazwyczaj z odzysku – z targów staroci i olx, a nie z sieciówek. Lubię zastanawiać się, kto wcześniej jakiegoś przedmiotu używał, jaką ma on historię. Jeśli chodzi o wnętrza, nie idę na kompromisy – jeśli nie jestem do czegoś przekonana, to nawet gdy mało kosztuje, nie kupię tego – mówi. Lubi za to dobre pomysły.
Ma całą kolekcję koszyków znalezionych na giełdach staroci i targach.
Niektóre służą za pojemniki na kosmetyki i przybory w łazience, inne powiesiła pod belką w kuchni – trzyma tam słoiki czy pokrywki, których akurat nie używa. Na niewielkiej przestrzeni takie rozwiązania są na wagę złota.
Niektóre rzeczy dostali od rodziny i przyjaciół. Na przykład ława przy kuchennym stole stała kiedyś na podwórku mamy kolegi Pawła i niszczała. Ilona z mężem ją oczyścili i świetnie im służy. To zresztą jedno z jej ulubionych miejsc. Gdy haftuje, tu właśnie siada, na stole rozkłada przybory i grzeje się przy ogniu z kubkiem herbaty. – To taki mój rytuał – mówi. – Teraz trochę zburzony przez pandemię, bo mąż pracuje z domu, a syn się uczy.
Ozdoby choinkowe DIY
Ilona robótki ręczne uwielbiała od dziecka. Zawsze coś szyła, przerabiała. Skończyła ceramikę, ale nie została w zawodzie. Haft pokochała, gdy pomagała koleżance wyszywać nazwę ulubionego zespołu na własnoręcznie zrobionej torbie. Wróciła do niego… kiedy zbliżały się pierwsze święta w nowym domu.
Mieszkali tam już prawie rok, bo wprowadzili się na poprzedniego sylwestra i nie mieli żadnych ozdób na choinkę. Samo drzewko mąż przyniósł z pobliskiego lasu – piękne, zielone, pachnące, więc Ilona zebrała się i w dwa dni uszyła z lnu i wyhaftowała małe serduszka. Proste, w kolorach ziemi, idealnie pasowały do skandynawskich wnętrz ich domu. Od nich się wszystko zaczęło. Kiedy pokazała je na swoim wnętrzarskim blogu mojaprzystan-ila.blogspot.com, wzbudziły taki zachwyt, że od tego czasu stale dostaje na nie zamówienia. Robi też poduszki – przytulanki dla dzieci, sympatyczne jeżyki i sowy. Szycie odbywa się w pracowni, z haftowaniem przenosi się do salonu.
A czasem po prostu siada na kanapie, ogarnia swój mały domek wzrokiem i nie może powstrzymać radości. Bo jest dokładnie tak, jak chcieli. Patrzy na barek z drewnianym blatem, który oddziela kuchnię od jadalni, na otwarte półki, dzięki którym wszystko ma pod ręką, zioła i kwiaty zbierane latem na okolicznych łąkach, które suszą się pod powałą. – Polne kwiaty kocham najbardziej, pasują do mnie – uśmiecha się Ilona. – I do naszego domu. Zmieniał się przez lata, ale nie w duchu nowych mód, tylko tego, co lubię. Bo ja jestem niemodna, taka wiejska i dobrze mi z tym.
Więcej zdjęć obejrzysz w galerii.
INSTAGRAM WŁAŚCICIELKI: @zapachrumianku_rekodzielo
Tekst: Agnieszka Wójcińska Zdjęcia: Michał Mrowiec Stylizacja: Karolina Mears
Zobacz także: Nowoczesny dom w stylu góralskim – przygotowania do Wigilii