Dwustuletni dom pod Cieszynem pełen światła i sztuki
Domy w PolsceOto przykład, jak połączyć stare z nowym! Remontując ten wiekowy dom na Śląsku Cieszyńskim Joanna odnowiła starą cegłę i belki sufitowe, kolebkowe sklepienia i skrzynkowe okna, ale urządziła go prosto i oszczędnie. Dużo bieli, niebieskie akcenty, surowa podłoga pokryta chlorokauczukiem i współczesne obrazy, wydobywają piękno wiekowych detali, a zarazem nadają mu lekko południowy charakter. Od progu czuć tu dobrą enegię.
To naprawdę stary dom: 200 lat minęło!
Przez długi czas szukali czegoś w Bielsku-Białej, gdzie mieszkali, ale kiedy odwiedzili przyjaciół, którzy przenieśli się z Warszawy do domu w lesie, postanowili pójść ich śladem. W jeden wieczór w internecie znaleźli dom, następnego dnia pojechali na rekonesans i w chwilę podjęli decyzję. Ale remont to były dwa lata pracy i poszukiwań.
– Nie wiedzieliśmy, jak ratować łukowo-żebrowe sklepienia albo co zrobić z drenem idącym przez środek piwnicy, czy jak zabezpieczyć sypiącą się cegłę – wylicza Joanna. Pomogli im historyk z zamku w Bielsku, znajomy architekt, pasjonat starych budynków, i przyjaciele, którzy wyremontowali wiekowy dom w Górach Izerskich. Właściciele sami też zgłębiali tajniki dawnych konstrukcji i eksperymentowali. – Na parterze mieliśmy piękne sklepienia, ale na strychu były góry i doliny. Wyrównaliśmy je keramzytem, takim do kwiatów, i dopiero wówczas położyliśmy podłogę na piętrze. A jak się cackaliśmy z wymianą zniszczonych cegieł w tych łukach – śmieje się Joanna.
Beton i kauczuk w starej willi
W domu przetrwały oryginalne okna skrzynkowe w kuchni i łazience. Uratowali je, a pozostałe zamówili na wzór. W salonie odsłonili belkowany sufit, a z desek, które zostały po wymianie dachu, zrobili schody.
W pracach stolarskich pomagał sąsiad Franek. Projektowanie odbywało się na bieżąco i bez ceregieli. – Brzydka ściana przy podłodze? To zróbmy wysoki cokół – decydowali. Albo: – O, mamy długie deski! Będą idealne na duży ogrodowy stół.
Piec kaflowy Joanna zastąpiła prostym kominkiem z wysoko umieszczonym paleniskiem. Wypatrzyła go w jakimś magazynie wnętrzarskim. – Podłoga miała być z równiutkiego betonu, ale nie znalazłam ekipy, więc pomalowaliśmy wylewkę kilka razy chlorokauczukiem. Widać trochę dziur i pęknięć, ale nawet mi się to podoba – opowiada Joanna.
Koronki koniakowskie, ale na kaflach
Tę prostotę pomogła Joannie oswoić projektantka Magda Rojkowska. To ona malowała podłogę w kuchni i sufity w łazience. Zaproponowała też lniane zasłony i poduchy. Zresztą artystycznych akcentów jest w domu więcej: obrazy Kariny Czernek w salonie albo płytki nad kuchenką. – Pod Koniakowem znalazłam ceramiczkę Justynę Łozińską i poprosiłam o zrobienie projektu. Koronkowe motywy przypadły mi do gustu. Po tygodniu kafle dostarczyła pod drzwi – mówi właścicielka.
Z kolei ceramiczne misy i dzbany robią na warsztatach moje dzieci. Mamy tego zatrzęsienie. Joanna z córką Nataszą siedzą na wysiadkach, charakterystycznych dla tej architektury betonowych siedziskach przy drzwiach wejściowych, popijają herbatę i mrużą oczy w zachodzącym słońcu. – Ten dom żyje światłem – mówi Joanna. – Rano wpada do kuchni, potem prześlizguje się po salonie, a na końcu trafia do sypialni. Czy można sobie wymarzyć coś lepszego?
Zdjęcia: Dariusz Radej Stylizacja: Alicja Radej Tekst: Beata Woźniak