Przepis Joanny na skandynawskie wnętrza wydaje się prosty: pastelowe kolory, czarno-białe akcenty i jasne meble – to jej baza. Ładnie rozświetlają pomieszczenia w pochmurne dni.
Dom nad Zalewem Zegrzyńskim
Zamiast się zbuntować jak każdy młody człowiek, Joanna posłuchała swojego taty. Dlatego dzisiaj mieszka w domu z ogrodem, blisko Zegrza, a nie w bloku. Swój kawał ziemi, dom, drzewo. To solidne podstawy, a nie jakieś tam mieszkanie w bloku – powiedział tata Joanny, kiedy tuż po studiach rozglądała się za swoim miejscem do życia. Jak większość młodych szukała typowego M-2. – Obejrzałam kilka i każde wydawało mi się strasznie małe. Gdzie tu wstawić rower albo dziecięcy wózek?
I wtedy mój tata znalazł ogłoszenie o sprzedaży domu niedaleko Zegrza wspomina Joanna. Stały tam tylko mury i dach, wszystko w stanie surowym, ale było dużo przestrzeni i dziki ogród, o którym zawsze marzyła. Wzięła kredyt i kupiła to siedlisko. Chociaż mieszka w nim z rodziną już dobrych parę lat, śmieje się, że do dzisiaj wciąż „się urządza”. Perfekcjoniści już tak mają.
Styl skandynawski we wnętrzach – Pastele, drewno i naturalne tkaniny
Joanna lubi przytulne wnętrza, takie, w których królują naturalne tkaniny i drewno. Dlatego jest wierną fanką skandynawskich klimatów. – Jeszcze na studiach wertowałam zagraniczne katalogi, podziwiając prostotę tych rozwiązań. Pasują wszędzie i nigdy się nie nudzą, nawet po latach – dodaje.
Przykład? Solidny stół w kuchni z drewnianym okrągłym blatem, o wdzięcznej nazwie Valentino. Nie zajmuje wiele miejsca, praktycznie wszędzie da się go wstawić. Co najważniejsze, może rosnąć z rodziną, bo rozkłada się go do takiego rozmiaru, jaki jest akurat potrzebny. Na dodatek zrobiła go polska firma – Durbas Style. Takich perełek właścicielka szuka nie tylko do swojego domu.
W ferworze urządzania wpadła bowiem na pomysł, by założyć sklep internetowy z meblami i dodatkami. W ten sposób powstał Toto Design, a niedługo potem blog. Znajdziemy na nim metamorfozy, sesje zdjęciowe i porady na temat urządzania wnętrz. A jeśli ktoś nie ma pomysłu, jak odmienić domowe pielesze, może w Toto zamówić indywidualne konsultacje, bo Joanna współpracuje z młodymi projektantami i architektami. – W moim sklepie jest wiele polskich firm. Znajduję je na branżowych targach i na Instagramie. Czasem to malutkie manufaktury, które oferują świetne wzory i jakość – przyznaje. Sama testuje, jak meble sprawdzają się podczas codziennego użytkowania. A w rodzinie z czwórką dzieci to trudny test.
reklama
Przepis Joanny na skandynawskie wnętrze wydaje się prosty: – Pastelowe kolory, trochę czarno-białych akcentów i jasnych mebli – to moja baza. Ładnie rozświetlają pomieszczenia w pochmurne dni. Na więcej koloru pozwalam sobie w dodatkach. Kiedy mi się znudzą, wymieniam tylko drobiazgi – wzór tapety na ścianie, kolor poduch albo dywanik i już mam nowy pokój – opowiada.
Kiedy brakuje jej pomysłów, radzi się fachowców, takich jak projektantka Marta Wanat, z którą współpracuje również w Toto. – Nie traktuję domu jak muzeum, gdzie wszystko ma lśnić. To miejsce do mieszkania, tu się zabrudzi, tam się coś odklei, potłucze – tak jest, kiedy obok nas buszują maluchy. Niezniszczalny jest tylko stół w jadalni marki Absynth, zrobiony z litego dębu – dodaje.
Joanna cieszy się, że przed laty zdecydowała się na dom, a nie na mieszkanie. – Nad zalewem wciąż można znaleźć dzikie tereny, gdzie nie zaglądają turyści, a powietrze pachnie wilgocią. Chodzę tam z dzieciakami na spacer albo plażować. A kiedy słońce zaczyna grzać, przenosimy się na taras i do ogrodu. Urządzamy pikniki i ogniska, takie z pieczeniem ziemniaków i kiełbaskami. Fajnie jest patrzeć na maluchy bawiące się w namiotach ustawionych między drzewami, które sadził ich dziadek – opowiada.
Tekst: Monika Kaszuba
Zdjęcia: Jola Skóra/JAM kolektyw
Stylizacja: Anna Olga Chmielewska/JAM kolektyw
Zdjęcia: Jola Skóra/JAM kolektyw
Stylizacja: Anna Olga Chmielewska/JAM kolektyw