Stuletnia chałupa
Cała rodzina Ferauge’ów to architekci. Lucyna studiowała najpierw na Politechnice Krakowskiej i Uniwersytecie Jagiellońskim, specjalizację z konserwacji zabytków architektury zrobiła już w Paryżu. Marc również zajmuje się renowacją architektury, na przykład słynnych projektów Le Corbusiera, pałacowych kamienic, fontann, kościołów. Prowadzi w Paryżu biuro architektoniczne. Ich córka Noémi studiuje projektowanie wnętrz w szkole Penninghen. Odbudowę tradycyjnego podkrakowskiego domu potraktowali jak wyzwanie. – Modyfikacje na nowoczesną modłę nie wchodziły w grę – mówią. – Trzymając się konserwatorskiej etyki, by jak najmniej ingerować, postanowiliśmy przywrócić tradycję.
Postawiony na stopę
Modrzewiowy dom przetrwał w tak dobrym stanie, bo był bielony wapnem przez poprzedników. Ten prosty zabieg chronił drewno przed insektami i wilgocią. Lucyna i Marc nawiązali współpracę z lokalnymi cieślami. Stropy, więźbę i dach trzeba było wymienić. Prace w drewnie, elewacje i wnętrze wykonał ceniony fachowiec Staszek Możdżeń. – Potrafi siekierką zbudować cały dom, łącznie z ozdobnymi elementami – śmieje się Lucyna – a do tego świetnie organizuje pracę. Przy takim przedsięwzięciu zaufanie do wykonawców i ich zdolności są najważniejsze.
Drewniany dom urządzony klasykami designu
Dawne domy były zawsze symetryczne o harmonijnym układzie. Pośrodku sień zakończona z obu stron drzwiami i wychodzące od niej izby – dziś salon i kuchnia. Na poddaszu powstały dodatkowe trzy sypialnie, łazienka i pokój Noémi w najwyższym miejscu. Tradycyjna forma doskonale współgra z kultowymi przedmiotami znanych projektantów. Marc i Noémi kochają design i krzesła. Wybrali perełki takich projektantów jak Friso Kramer, Arne Jacobsen, Pierre Guariche, Jean Prouvé, Gerrit Rietveld, Verner Panton czy Le Corbusier i Charlotte Perriand. Lucyna z kolei zbiera lampy, najchętniej włoskich mistrzów. Są to: Frisbi, Tolomeo, Costanza. Wnętrze projektowali we trójkę.
W pokojach oblicowanych deskami jest szczególna atmosfera, inna od tej, jaka panuje w domu ze szkła, stali czy kamienia. W rodzinie są doskonali polscy stolarze, co bardzo ułatwiło pracę. Marc wymyślił oryginalne schody na piętro, a w nich – bibliotekę. Wykorzystanie tego często martwego punktu odciążyło pokoje z regałów i szaf. Część schodów do piwnicy, zamiast klasycznej balustrady, ma rozpiętą siatkę x-tend, będącą dyskretnym industrialnym akcentem. Nad piwnicą jeszcze debatują. Zdania są podzielone. Może urządzą salę na potańcówki albo do bilarda?
Kuchnia jest duża, prosta, wygodna, połączona z jadalnią – to tu przy długim stole powstają sierpniowe przetwory z owoców, które rosną w ogrodzie. Salon potraktowali minimalistycznie: niskie fotele i stolik plus kilka regionalnych akcentów, jak figurka Matki Boskiej, wysoki, stary krzyż czy rzeźbione drewniane krzesło o ciekawej formie – znaleźli w tym domu. Duży kanadyjski piec na drewno potrafi w kilka minut przyciągnąć wszystkich domowników. Z salonu można wyjść na taras, który przedłuża ganki oplatające dom. Spędzają na nim mnóstwo czasu. Lucyna rozkłada matę. W ciszy i promieniach słońca ćwiczy jogę. Marc i Noémi najczęściej tu czytają. Czas płynie wszystkim jakby wolniej.
Rodzina Ferauge’ów uwielbia przyjmować polskich i francuskich przyjaciół. Gospodarze z pasją opowiadają im o naszej architekturze drewnianej, bo co może być piękniejszego dla architekta od ratowania starych domów?
Tekst i stylizacja: Julka Paluszkiewiecz
Zdjęcia: Leo Zappert